U mnie 11 dzień po operacji MM. Przed operacją czytałam wszystkie fora i szukałam przeróżnych sposobów, które mogłyby zminimalizować ból. Na wizycie u mojego proktologa byłam tak obcykana ze wszystkich dostępnych metod usuwania, że wręcz sama sugerowałam mu rozwiązania. Dodam, że miałam jeden guzek, który nigdy mnie nie bolał, krwawił raz, dwa w roku i to nieznacznie. Jedyny dyskomfort to czas kiedy się pojawiał, to odczucie wiśni w odbycie i brudzenie śluzem bielizny. Guzek zwykle znikał po nocy, czasem pojawiał się następnego dnia, czasem po dwóch tygodniach. I to był właściwie niezbyt uciążliwy problem. Jakkolwiek postanowiłam poradzić się kogoś kompetentnego, czy mogę sobie tak sobie funkcjonować, czy też zaniechanie może się przepoczwarzyć w jakieś zmiany nowotworowe.
Wybrałam - po przejrzeniu wpisów - moim zdaniem bardzo kompetentnego proktologa. Kiedy do niego poszłam, hemoroid akurat był w fazie „nie ma mnie”. Ale byłam przygotowana ze sporą dokumentacją zdjęciową tzw fazy rozkwitu. Wystarczył jeden rzut oka - i bezbolesne badanie palpatyczne - diagnoza III/IV. Byłam szczerze zdziwiona, bo ta dolegliwość to ledwie 2 ostatnie lata i naprawdę nie tak uciążliwa jak rozpisywały fora. Byłam przekonana, że laser, gumki i wszystkie podobne mniej inwazyjne środki w zupełności wystarczą.
Otóż mój doktor (specjalista od wszystkich dostępnych metod) od razu mi zakomunikował, że owszem, można zaczynać mniej radykalnie, ale to mija się z celem, bo to półśrodek i wcześniej czy później będą nawroty. Widział tylko jedną skuteczną opcję - całkowite wycięcie metodą otwartą. Wyjaśnił mi, że to zabieg, po którym prawie nigdy nie ma komplikacji. Otwarty dlatego, że nie zakłada się szwów, a śluzówka jest tak gruba i zdolna regeneracyjnie, że sama się odbuduje. Wiadomo, że tam, gdzie ciągle wilgotno, ten proces potrwa dłużej. Jakkolwiek żaden przeciskający się kał nie zakazi rany, podkreślił istotę diety i miksowanych posiłków i dużego nawadniania po operacji.
Zalecił mniej mniej czytania forów, a jeśli już nie mogę się opanować przed gromadzeniem wiedzy to wskazał źródła medyczne.
Bardzo mi pomógł w podjęciu ostatecznej decyzji ten artykuł.
https://www.czytelniamedyczna.pl/5518,miejsce-hemoroidektomii-metoda-milliganamorgana-we-wspolczesnym-algorytmie-lecze.html
Dobrze opisana zaproponowana metoda MM uspokoiła mnie wysoką skutecznością i znikomym odsetkiem nawrotów.
Swoje pierwsze dni opisałam na sąsiednim forum. Od drugiego dnia po operacji nie biorę żadnych środków p-bólowych. W pierwszej zostały mi one podane po zabiegu w znieczuleniu ogólnym. Jasne, że odbyt przez pierwszy tydzień jest napuchnięty i toaleta jest wyzwaniem, ale w moim przypadku nie było tak strasznego bólu jak opisywany na forach. Raczej poczucie silnego rozpierania przy oddawaniu stolca, o jakość którego trzeba bezwzględnie zadbać ( miksy, kisiele, kefiry i 2-3 l wody pomiędzy) A pomiędzy częste „pulsowanie” odbytu. Bezbolesne ale odczuwalne jakby tam było jedyne źródło tętna:)
Dziś 11 dzień. Dalej jem ostrożnie. Wieczorne nasiadówki w szarym mydle bardzo łagodzą napięcie. Opuchlizna ładnie się wchłania. I co najważniejsze - nie ma bólu. Tak mniej więcej od 8 dnia siadam bez poczucia dyskomfortu. Choć po to jest zwolnienie poszpitalne, żeby sobie dobrzeć w swoim tempie. Nie przyspieszać. Dać sobie zgodę i czas na polegiwanie.
Jestem pewna, że jeszcze tydzień, dwa i nie będzie śladu.
Dam znać po wizycie kontrolnej jak się sprawy mają.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.