Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Szanse przeżycia przy raku trzustki bez leczenia


Gość Natalka

Rekomendowane odpowiedzi

Miałam to samo uczucie, ale niestety to nie sen i warto wykorzystać to. Mi już pozostały tylko sny, w których mój Tato żyje i jak się budzę jestem zła, że nie spałam dłużej. To dobrze, że są jeszcze ludzie z takim podejściem jak Ty Moniko, którzy chcą zaopiekować się rodzicami. Podczas choroby Taty najbardziej dotknęły mnie te wszystkie samotne osoby, które same chodziły na chemię. Trzymam kciuki za Twoją Mamę i Ciebie najmocniej jak mogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Emilko, wiem że najgorsze dopiero przed nami, dzisiaj będziemy mieli wynik z biopsji wątroby i będziemy wiedzieć co dalej robić. Nie do końca jestem przekonana czy poddawać mamę chemioterapii, bo z tego co czytałam to ona wyniszcza organizm. Na dzień dzisiejszy samopoczucie ma różne, jednego dnia dobre a następnego bolą plecy i rana po operacji. Ale cieszę się że ma apetyt i je to co upichcę. Szkoda że nie mogę być z nią całymi dniami, bo w pracy też gorący okres. Jeszcze raz dziękuję za Twoje wpisy i mam nadzieję że jak będę miała jakieś pytania to moge się do Ciebie zwrócić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam jedno pytanie. Mama od jakiegoś czasu ma czkawka męczącą prawie cały dzień i jak zbiera się na temperaturę to ma dreszcze i drgawki że ruszyć się nie może, czy to postępy choroby czy może coś innego, temperatura zwykle wynosi 38 stopni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej, Tato miał to samo, co do czkawki, Tato miał ją ciągle i żaden onkolog nie zaradził, brał leki Setronom - na wymioty i Pabi - Dexamethason - na trawienie jednak nie pomagało to na tę dolegliwość, brał także Metoclopramidum - i ten lek łagodził mu nieco *odbijanie*. Co do gorączki i dreszczy, wzywaliśmy pogotowie, ale ignorowali nas jak dowiadywali się, że Tato ma nowotwór trzustki, Czy Twoja Mama ma może założoną protezę dróg żółciowych? jeśli tak , to powinno się ja wymieniać, u mojego Taty prawdopodobnie to wywoływało stan zapalny o gorączkę, ale jak doprosiliśmy się wręcz błagając o wymianę, już nie dało jej się wymienić. Przepraszam, że tak długo czekałaś na odpowiedź, już będę zaglądać częściej, pisz do mnie kiedy chcesz , bez kropek bo inaczej znika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Monika84

Witam Cię Emilko. Więc u mnie niewiele zmian, mama czuje się źle, prawie nic nie je, cały czas męczy ją ta czkawka. W piątek idziemy na tomografię, żeby stwierdzić co to konkretnie jest, bo są trzy diagnoze a hemoterapeuta musi wiedzieć konkretnie. Najgorsze jest to że to tyle trwa i czas na ucieka. Martwię się tym że mama nic nie je. Może wezwać pogotowie żeby jakąś kroplówkę dali. Ja również przepraszam że nie zaglądając ale musiałam wyjechać w rodzinne strony mamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Emilka

to bardzo niedobrze, mój Tato miał też problemy z apetytem, dlatego ja starałam się wypytywać na co by miał ochotę i wydobywać to choćby spod ziemi, pił też nutridrinki. kroplówki też pomagały, Tato od razu *nabierał kolorów* i lepiej się czuł. My tomografię mieliśmy zawsze bezpośrednio skierowanie z chemioterapii i przyjmowali nas dość szybko. To jest straszne, że tyle się czeka. Czyli Twoja Mama nie przyjmuje chemii? Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki wciąż!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Monika84

My również mieliśmy skierowanie z chemioterapii ale na szybko to było na czerwiec a e naszym szpitalu na wrzesień, ale udało załatwić na maj oczywiście oo znajomości. Mama miała wykonane wszystkie możliwe badania ale niby wszystkie diagnozy się różnią dlatego jeszcze raz chcą tomografię. Nie miała jeszcze chemii bo czekamy na dokładną diagnozę bo nie wiedzą na co ją podać. Chociaż ja się zastanawiam czy wogóle poddawać się tej chemii, wydaje mi się że ona tylko ją bardziej osłabi. Po operacji mama ważyła 46 kg a teraz pewnie jeszcze mniej. Najgorsze to że teraz nie ma na nic ochoty nutridrinka pije cały dzień jednego. Początkowo po operacji nawet jadła, kupiliśmy też urządzenie do gotowania na parze ale ostatnio się zmieniło z apetytem. Pije nawet megalie taki syrop na apetyt i przybranie chociaż odstawila na trochę bo myślała że oo tym ma tą czkawke ale od piątku znowu go pije i mam nadzieję że wkońcu pomoże. Dziękuję Ci że jesteś...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Emilka

strasznie dziwnie,z tą tomografią, my czekaliśmy najdłużej dwa tygodnie, no ale nie mamy na to wpływu. Mój Tato był w bardzo kiepskim stanie po operacji, ale po dwóch miesiącach - trochę zmuszaliśmy go, zaczął normalnie funkcjonować i zakwalifikował się do chemii, nie wiem czy to pomogło, czy nie, dużo czasu tam spędzaliśmy, ale nie wiem też czy to nie zapewniło mi dłuższego czasu z Tatą, ciężko podjąć decyzję o nie podjęciu chemii. Nam kiedyś jeden lekarz (wyjątkowy ch*m za przeproszeniem) powiedział: po co męczycie Tatę , jak Patrickowi Swayze też nic nie pomogło? a ja powiedzialam mu: a Pan by odmówił terapii swojemu Ojcu? zrobił się czerwony i się zamknął. Ciężko podjąć te wszystkie decyzje, ale staraliśmy się walczyć mimo wszystko i kto wie może dzięki tej walce tak długo byliśmy z Tatą, oczywiście to był za krótki czas, ale lekarze mówili o tygodniach życia w styczniu podczas gdy Tato żył jeszcze 10 miesięcy, robiąc wszystko na co miał ochotę. Trzeba walczyć, ja liczę na to, że jest jakaś osoba, która to cholerstwo wbrew medycynie zwycięży, trzymam kciuki aby to była Twoja Mama. Nie masz za co mi dziękować, piszę tu z własnej woli, bo wiem, że tylko tutaj ludzie tak naprawdę rozumieją siebie nawzajem i to z czym przyszło nam się zmierzyć. Tacie bardzo posmakowała jajecznica delikatna też podczas choroby, może Twojej Mamie też będzie odpowiadać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Monika84

Witam, jesteśmy po tomografię a wyniki do miesiąca, to jest jakaś masakra ale udało się oczywiście po znajomości że będą do 2 tygodni. Mama jest bardzo słaba, proponowałem jej jajecznice ale nie miała ochoty. Zaczęła jeść zupy mleczne. Martwię się bo dzisiaj zauważyłam że jest znowu żółtą, a najgorsze to że nie chce iść do szpitala i będziemy musieli siłą ją zabrać. Uparta jest i tyle. A powiedz mi Emilko czy słyszałaś o oleju lnianym z papryką chili? Bo słyszałam o przypadkach że się wyleczyli. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej, słyszałam ogólnie o papryczkach chilli i cukrze brzozowym w diecie antyrakowej - mój wujek stosował ją , chorował na nowotwór mózgu, niestety nie pomogło to, słyszałam opinie, że dieta ta jest dobra, ale dla komórek rakowych, które się jeszcze nie uaktywniły, nie wiem czy działa na rozwinięty już nowotwór. Uważam, że na pewno to nie zaszkodzi, ale lepiej aby po prostu Twoja Mama jakoś jednak zmuszała się do jedzenia - wiem, że nie jest to łatwe, jeśli jest żółta i ma stany gorączkowe może trzeba wymienić protezę, nas zbyli i było już za późno, a ta żółtaczka, z tego co pamiętam i tłumaczyła nam lekarka to bilirubina, która nie ma drożności przez nieudrożnione drogi żółciowe i odkłada się między innymi w mózgu i może powodować coś w rodzaju śpiączki. Mój Tato potrafił zasnąć podczas jedzenia, także jest to straszne, może warto spróbować aby znów wymienili protezę? Z tą dietą antyrakową próbujcie, nigdy nie zaszkodzi spróbować, jest cała książka na jej temat. Tak jak mówię, my jej nie stosowaliśmy, po prostu wymienialam niekiedy godzinę wszystkie potrawy jakie znam, na jakie mógłby mieć ochotę i w końcu udawało się trafić na coś, co mu odpowiadało. Jak nie chciał naprawdę jeść, dawaliśmy też Tacie słoiczki Gerbera różne owocowe, to nawet ze smakiem zajadał bułki mleczne też, bo były miękkie i nie podrażniały przełyku - dostępne są na przykład w lidlu. Pisz, jeśli jeszcze jakoś mogę pomóc. Ja nie jestem wielkim znawcą, ale służę po prostu swoimi przeżyciami. Pozdrawiam!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Monika84

Witam, udało się załatwić szybko wyniki z TK. Wczoraj byliśmy u chemioterapeuty i tak jak mówiłam. Mama nie kwalifikuje siędo chemii zże względu na ta żółtaczkę więc dzisiaj idzie do szpitala. Z wyników wynika że nie jest to rąk trzustki tylko przewodów zolciowych z przerzutem do wątroby i węzłów chłonnych. Co do diety to mama aktualnie stara się coś jeść głównie siły mleczne. Jak zbijemy bilirubine to mamy wrócić ustalić chemioterapię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej, nie ma problemu, nie przejmuj się błędami. Tak jak mówiłam, z moim Tatą kazali mi się żegnać w styczniu i nie ma mowy o chemii, a na początku marca przyjął pierwszą dawkę. Trzeba walczyć i wierzyć, że będzie ok, to dodaje siły choremu. Mam nadzieję, że się poprawi u Twojej Mamy, bardzo trzymam kciuki. Do Kew...nikt nie mówi o jedzeniu chorobliwej ilości papryczek ani też nikt tego nie poleca, ludzie szukają tu po prostu odpowiedzi i wsparcia, a naprawdę widziałam bardzo dziwne rzeczy, którymi leczyli się chorzy. Nikt tu nie zgrywa specjalisty, a jedynie dzieli się własnymi przeżyciami i oczywiście jestem jak najbardziej za tym aby wszelkie niekonwencjonalne metody konsultować z lekarzem, pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Monika84

Mamę przyjęli na oddział po 7 godzinach. Służba zdrowia to jakaś masakra! Lekarz również powiedział że nic nie da się zrobić. Że żółtaczka już nie zejdzie bo to taka choroba. Szkoda że mnie tam nie mogło być. A i jeszcze powiedzieli mamie że ma pomyśleć o hospicjum domowym bo oni nie mają co leczyć. Owszem mmyślałam o tym ale nie mówiłam nic mamie a oni tak prosto z mostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jest straszne, my Tacie nigdy nie przekazywaliśmy takich informacji i prosiliśmy także lekarzy aby nie mówili nic o hospicjach, rokowaniach itd., cały czas wiedział, że ma nowotwór trzustki, ale bez szczegółów, wiele osób tego nie pochwalało, ale uważam, że to też mobilizowało go, sama nie wiem czy bym się nie poddała słysząc takie rzeczy. Z tym, że ja wierzyłam naprawdę, że Tato z tego wyjdzie, co do hospicjum domowego, oni są ok, ale w naszym przypadku niezbyt wiele skorzystaliśmy na ich pomocy, ponieważ oni przyjeżdżają do chorego tylko jeśli nie wstaje z łóżka także jak odmówiono nam chemii a Tato był *na nogach* jeśli potrzebował recept musiał jechać tam z nami, a jak już był słaby to pani doktor była u nas tylko raz potem miała jakieś *wyjazdy służbowe* a potem Tato zmarł, co oczywiście zgłosiliśmy im a mimo to, tydzień po jego śmierci zadzwoniła pielęgniarka, że chciałaby odwiedzić Tatę, nic nie wiedziała. Ale tak czy inaczej dobrze jest mieć taką świadomość, że ktoś przyjedzie pomóc, bo pogotowie tak jak mówisz traktuje takie nowotwory jako sytuację beznadziejną. My jak przyjeżdżaliśmy do hospicjum albo ktoś od nich do nas, to mówiliśmy Tacie, że to normalny lekarz, specjalnie właśnie do osób z nowotworem, jakoś zawsze tak staraliśmy się ubierać to w mniej dosadne słowa. Napisz jak Twoja Mama? już nie będą jej wymieniać endoskopowo protezy? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Monika84

Witam, trochę późno pisze ale miałam sporo spraw do załatwienia. Więc mamę wypisali do domu. Nawodnili i przeznaczali krew bo miała silną anemie. Co do protezy to musi sama że skierowaniem iść tam gdzie jej robili endoskopie. Samopoczucie bez zmian strasznie bolą ją plecy a teraz jeszcze nogi zaczęły puchnąć. Mamy trochę do załatwiania z zusem także pewnie w tym tygodniu udamy się do tego szpitala. Jak będę coś więcej wiedziała to dam znać. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

te puchnące stopy to koszmar, wiem, niekiedy Tato nawet nie miał świadomości, że ma aż tak spuchnięte. Trzymam kciuki, aby Twoja Mama się wzmocniła i dalej dzielnie walczyła! I za Ciebie też, bo wiem jakie to trudne, ale dasz radę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość monika84

Witam, w piątek mama miała wymieniane protezy i wszystko się udało. Apetyt ostatnio też dopisuje, nogi od paru dni nie puchną. Teraz tylko czekać aż bilurubina spadnie i możemy udać się po chemię. Nadzieja powróciła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość michalina

Moja babcia ma to samo :(. Ma 91 lat i to juz ostatnie stadium choroby. Mam nadzieje ze bardzo nie cierpi. Mieszkam daleko i nie moge jej odwiedzic :(. Teraz lezy w hospicjum i duzo spi a kilka dni temu pytala sie jeszcze mojej mamy kiedy lekarz wypisze ja do domu. To smutne bo prawdopodobnie nie wie ze juz tam zostanie. Guza wykryto u niej 11 lat temu i lekarze dali jej 5 lat zycia. Zero leczenia bo powiedzieli ze jest na to za stara :( mimo ze ti byl poczatek choroby i duze szanse na wyleczenie ale teraz jest juz za pozno. To jest silna kobieta. Do tej pory byla bardzo sprawna fizycznie. Wszystko przy sobie zrobila a tu nagle takie pogorszenie. Biedna osunela sie mojej mamie z rak. W potwornym bolu ze omalo nie zemdlala. Moja mama myslala ze to koniec ze umiera ale jeszcze walczy. Ale boje sie ze juz jej nie zobacze. Tyle wspomnien *(.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michalina, jeśli Babcia jest Ci bliska, postaraj się Ją jeszcze odwiedzić, bo ja byłam z Tatą a i tak zostaje potworne poczucie, że za mało, że można było więcej, a to jest straszne. Twoja Babcia ciągle żyje, skoro 11 lat wytrwała, zawsze jest nadzieja, a ma piękny wiek i tak, trzymam kciuki. Monika, wspaniałe wieści! Trzymam kciuki wciąż!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×