Usuwanie szwów po Caldwell Lucu -torbiel zatoki

[Gość Jolanta]

Około tydzień temu miałam usuwaną torbiel zatoki metodą Caldwell Luca, w narkozie całkowitej. Po operacji nie odczuwałam żadnych dolegliwości, nie brałam nawet leków przeciwbólowych.

Dwa dni temu kazano mi zgłosić się na zdjęcie szwów na dziąśle, poszłam gdyż myslałam,  że załozono mi szwy nierozpuszczalne.

Lekarka powiedziala, że szwy są rozpuszczalne ale oni je zdejmują bo szwy gromadzą bakterie i poza tym bardzo długo się rozpuszczają, około 3 miesiące. Po czym nie dając mi możliwości wyboru, na żywca wycięła częściowo wrośnięte szwy. Ból był okropny, popłakałam się i błagałam żeby przestała, ale trzymała mnie mocno za język, a pielęgniarka mocno podwinęła mi górną wargę. NIe miałam jak uciec głową, bo za plecami miałam ścianę, z przodu kolano lekarki, obok pielęgniarkę. Na moje krzyki i płacz lekarka kazała mi przestać ruszać głową - "ma w ręku ostre nożyczki"

Bolało i krwawiło bardziej niż po operacji, po powrocie do domu zaczeła boleć mnie strona operowana. Bardzo żle psychicznie się czuję po tym zabiegu, zwłaszcza kiedy w nocy przypomni mi się jak te dwie kobiety mnie przytrzymywały. Mimo, że prosiłam o żel przeciwbólowy, lekarka mruknęła że ona nie ma tutaj nic.

Mam pytanie - Czy pacjent ma prawo zdecydować czy chce chodzić ze szwami, nawet 3 miesiące czy też jest tego prawa pozbawiony?

W moim przypadku nie dano mi możliwości podjęcia tej decyzji i dlatego odebrałam to psychicznie jako atak fizyczny i poranienie, pogwałcenie dystansu fizycznego i zadanie bólu bez udziału mojej woli. Niestety od przedwczoraj nie mogę spać, mam lęki w nocy i sny z poczuciem potwornego zagrożenia. Nigdy wcześniej  się tak nie czułam.

Czy w ogóle mam prawo domagać się od szpitala wyjaśnien? Czy moje prawa zostały pogwałcone? Czy może jestem przewrażliwiona, bo przeciez w Polsce tak się normalnie traktuje pacjentów.

Będę wdzięczna za odpowiedzi.