Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Cała prawda o tym jak jest po usunięciu pęcherzyka żółciowego


Gość Marcin

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Tosiawgroszki

Ludzie, każdy z nas jest inny. wielu z nas często nie wie, co nam jest, a problemy z pęcherzykiem bywają problemem jednym z wielu. Ja miałam laparoskopię 5.10.2015* miewam jeszcze drobne sensacje, ale zdaje sobie sprawę, że nie trzymam karnie diety /przez pierwszy tydzień trzymałam ostro/. Wiem, że przewody żółciowe dostosowują się do nowej sytuacji do 5-7 tygodni po wycięciu pęcherzyka... Ale ogólnie nie skarżę się, póki co. Jest w porządku. Jak trzeba wyciąć, to trzeba i już

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Tosiawgroszki

PS Tak sobie podczytałam wątek i wszystkim osobom narzekającym na dolegliwości po wycięciu pęcherzyka spowodowanego złogami / złogami +stanem zapalnym chciałabym powiedzieć, żeby mimo wszystko nie żałowały. Złogi potrafią powodować raka pęcherzyka! A wyobrażacie sobie przewlekły stan zapalny przez wiele lat? Ciągłe ataki i kolejne nie działające już leki przeciwbólowe? Ja widziałam taka osobę, która odwlekała wycięcie pęcherzyka mimo wieloletnich ataków - wymioty, osłabienie, dieta nie dodająca energii - tak żyła. Przestańcie więc żałować, bo niestety, ale mogliście cierpieć gorsze katusze, jesli nie wycięlibyście pęcherzyka/ Naprawdę sądzicie, że z pęcherzykiem pełnym złogów żylibycie sobie wygodnie latami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem 4 lata po wycięciu pęcherzyka żółciowego i napiszę o tym czego wielu pacjentów nie wie i nie dowie się od lekarzy, którzy zalecają w prawie każdym przypadku występowania kamicy pęcherzyka jego wycięcie. Wielu medyków straszy swoich pacjentów powstaniem raka pęcherzyka, czy wystąpienia zapalenia trzustki w przypadku kamicy woreczka i zaleca usunięcie jako profilaktykę w/w jednostek chorobowych. Jeśli macie stwierdzone złogi w pęcherzyku żółciowym, a nie występują u Was ataki kolki żółciowej, to w żadnym przypadku nie poddawajcie się zabiegowi. Podobnie doradzam osobom, które mają dolegliwości, aby zastosowały najpierw dietę niskotłuszczową, stosowały zioła niż zbyt pochopnie zgodziły się na operację. Cholecystectomia tylko w ostateczności, gdy nic nie pomaga, ataki powtarzają się często. Swoje słowa przestrogi kieruję szczególnie do kobiet młodych i w średnim wieku. Po wycięciu pęcherzyka u pacjentek obserwuje się szereg schorzeń, które mogą być niebezpieczne i mogą zmienić życie w prawdziwy koszmar, być źródłem ogromnego cierpienia. Mam na myśli dysfunkcję zwieracza Odiego, refluks żółciowy z przewlekłym chemicznym zapaleniem żołądka bądź i przełyku, chroniczne biegunki. W przypadku tych chorób występują często silne bóle w jamie brzusznej, niekiedy towarzyszą im też wymioty. Na te schorzenia nie ma leków, lekarze bezradnie rozkładają ręce, a wy musicie z tym żyć. W żółciowym zapaleniu żołądka i / lub przełyku nie pomagają tabletki obniżające produkcję kwasu solnego w żołądku ani zobojętniające, czy też rozkurczowe, przeciwbólowe. Przewlekły stan zapalny żołądka i przełyku spowodowany zarzucaniem żółci z dwunastnicy skutkuje z biegiem czasu poważnymi zmianami: nadżerki, owrzodzenia, metaplazja, nowotwór. Zarzucanie żółci może pojawić się od razu po operacji lub po kilku latach. Najgroźniejsza jest jednak dysfunkcja zwieracza Odiego, która może rozwinąć się od razu lub również po dłuższym okresie od zabiegu. Obserwuje się częściej u kobiet w średnim wieku. To schorzenie powoduje bardzo silne ataki bólu i przejściową niedrożność w odpływie żółci i soku trzustkowego do dwunastnicy. W jego wyniku może często dochodzić do zapalenia trzustki, skutkować przewlekłym zapaleniem tego organu, spowodować zapalenie dróg żółciowych, wątroby, ich zwężenie, włóknienie, długofalowo nowotwór. Często obserwuje się nieprawidłowości w badaniach laboratoryjnych, podwyższone enzymy wątrobowe i/lub trzustkowe ( tylko podczas ataku bólu). Badania obrazowe często wychodzą prawidłowo. Mało osób wie, że w takim przypadku nie wolno stosować kodeiny, morfiny i silnych opioidowych leków przeciwbólowych bo potęgują ból związany ze skurczem zwieracza Odiego. Jeśli ktoś z Was ma przepuklinę rozworu przełykowego przepony, refluks kwasowy, jelito drażliwe, operacja może tylko pogorszyć znacznie jakość życia. Osoby, które zmagają się z jelitem spastycznym, skurczami przełyku, bądź cierpią na migrenowe bóle głowy mają większe prawdopodobieństwo wystąpienia dysfunkcji zwieracza odiego. Pacjenci, u których przed zabiegiem występowało zarzucanie żółci do żołądka muszą wiedzieć, że po wycięciu woreczka zjawisko to nasili się, a u chorych na refluks żoładkowo-przełykowy, może dodatkowo pojawić się refluks żółciowy do żołądka i przełyku. Niestety cierpię na każdą z tych przypadłości, moje życie potrafi być piekłem, bo zapomniałam już, co to znaczy żyć bez bólu. Pęcherzyk usunęłam w wieku 32 lat z powodu bezobjawowej kamicy za namową wszystkich lekarzy u których byłam na konsultacjach, planowałam ciąże, nic mnie nie bolało. Do dziś nie mam dziecka, jest tylko cierpienie, a ciaża z dysfunkcją zwieracza odiego jest niebezpieczna. Żaden z lekarzy nie poinformował mnie o możliwych konsekwencjach zabiegu, choć o to pytałam. Wiele moich koleżanek ma ten sam problem, co ja, najczęściej refluks żółciowy i biegunki, ale niektóre z nich z biegiem czasu doświadczają ataków cholestazy i kolki żółciowej, przeszły zapalenie trzustki i są diagnozowane w kierunku dysfunkcji zwieracza odiego. Wiedzcie, że kamica bezobjawowa nie jest wskazaniem do operacji. Znam przypadki rozpuszczenia złogów po zastosowaniu dużych dawek Ursofalku 500-750 mg oraz ziół przepisanych przez Bonifratów. Dla mnie wiedza przyszła zbyt późno, zaufałam lekarzom, to był błąd, teraz nie potrafią mi pomóc, a kilku z nich przyznało, że operacja nie była konieczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem po zapaleniu żołądka i mam przepone rozworu przełykowego. W poniedziałek mam planowany zabieg usunięcia woreczka żółciowego. Byłem nawet u profesora w Krakowie, który potwierdził aby usunąć. Że te dolegliwości nie mają nic wspólnego z kamicą i brakiem woreczka. Nie wiem co mysleć ....masakra...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Dostałem skierowanie do szpitala na operacje wycięcia woreczka żółciowego. Też jak wszyscy mam jakieś obawy, dzisiaj idę do chirurga co by szybciej rozwiał wszelkie wątpliwości. Mój tata miał wycięty woreczek parę lat temu, i widzę że czasem się lekko męczy, rzadko ale jednak. W jego przypadku to jednak brak jakiekolwiek diety. Poza tym ma 59 lat. Miał już kiedyś operacje przepukliny, kamienie na nerkach.... więc średnio można stwierdzić co powoduje jego nie strawności. Ale nie żałuje tej operacji. Dlaczego? W niedziele po nocnym bólu pojechałem rano do szpitala. Powiedzieli mi że źle spałem i żebym maść typu voltaren sobie kupił. Mój tata stwierdził że dla pewności żebym spróbował gdzieś zrobić USG skoro uważam że to nie jest od mięśni. Znalazłem w niedziele klinikę gdzie mi zrobili USG. Zanim do tego doszło to lekarz po zwykłym badaniu *dłońmi* i rozmowie, stwierdził że to kamienie, USG to potwierdziło. Lekarz powiedział mi że operacja w moim przypadku jest nie nieunikniona. Wróciłem do domu i rozmawiam z tatą. I mówię mu że poczekam chwile z tym. Na co mój tata powiedział mi, wiesz Marcin: * Moja mama to samo mówiła zanim doszło do komplikacji, umarła a ja i siostry trafiłem do domu dziecka w wieku 8 lat*. Oczywiście wiedziałem że mój tata był w domu dziecka, nie skojarzyłem tego woreczka ze śmiercią babci, dziadek odszedł jak był mały. Może i były to lata 70*. Tata też mi mówił że jakieś zioła próbowała, itp... i co z tego. Mam mieszane uczucia co do tej operacji, boje się komplikacji , boje się że nie będę w 100% sprawny przez pewien czas. Martwi mnie to. Dzisiaj jest 16.02.2016 . Około 15.04.2016 wracam do pracy bo teraz jestem na urlopie który całkiem inaczej miał wyglądać. Martwi mnie to że okres pooperacyjny sprawi że będę musiał ograniczać siebie w pracy która jest trochę fizycznie również wymagająca. Nie wiem czy mam racje, ale wierze że jeżeli zrobią mi tą operacje w tym miesiącu to mam 6 - 7 tygodni na to żeby wrócić do normalnej aktywności, nie mówię tutaj o dźwiganiu ciężkich rzeczy, bardziej o zwykłym funkcjonowaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam co piszecie i jestem załamana jutro mam wizytę w celu ustalenia terminu zabiegu (szkocja)mam kamień duży bo ma 28mm zbyt mi nie dokucza jak się nadzwigam w pracy to czuje ból ale nie jest zbyt silny po odpoczynku przechodzi czasami czuje tez mdłości z dietą tez jest różnie zbyt nie przestrzegam jeszcze i co mam robić usuwać czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Weronika

Jestem miesiąc po zabiegu i chce mi się krzyczeć z rozpaczy, bo czuję się fatalnie: biegunki, mdłości, ból żołądka, pojawiła się zgaga i cofanie pokarmu do gardła, przed operacją nigdy tak nie miałam. Miało być lepiej, a jest koszmarnie. Dlaczego musiało przytrafić się mnie? Czy tak będzie już zawsze?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wszystkim zainteresowanym polecam kiazke Andreasa Moritza oczyszczanie watroby i woreczka zolciowego mam skierowanie na usuniecie woreczka w kwietniu mam kamien 32 mm dzisiaj skonczylam czytac ksiazke i wiem ze ze sama wydale tego kamienia stosujac zalecenia i sposoby jego pozbycia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam serdecznie ja jestem miesiąc po zabiegu i martwię się bo mam jeszcze opuchnięty brzuch bylam na usg i okazało się ze mam krwiaka ,jest do obserwacji czy ktoś z was miał takie powikłanie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Grzesiek

Też jestem po wycięciu woreczka laparoskopowo. Czytając ten wątek można delikatnie rzecz ujmując *przestraszyć się na śmierć*. Część ludzi po operacji może mieć czasowe lub co gorsza stałe problemy ale to jest tylko niewielki odsetek wszystkich operowanych. Ktoś powie ok to dlaczego tutaj prawie każdy kto się wpisuje narzeka? A ja zapytam: po co ten któremu nic niema miałby szukać takich for? No właśnie... Mnie jeszcze szwów nie zdjęli a piję dwie kawy dziennie, wcinam w zasadzie wszystko oprócz frytek, schabowych i fast foodów (no było by już lekkie przegięcie). Mam nadzieję że się to w przyszłości nie zmieni, miałem 2 czy 3 złogi wielkości ponad 20mm jeden 26, przewlekły stan zapalny - pęcherzyk i tak już nie funkcjonował bo niby jak miał się obkurczać z takimi kamieniami? No nie mógł...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu z Was pisze o usunięciu pęcherzyka z powodu kamieni czy złogów. U mnie zdiagnozowano jeden polip wielkości 7 mm. Nie mam kamieni ani złogów i praktycznie żadnych dolegliwości. Polip wykryty przypadkowo podczas USG które postanowiłem sobie zrobić profilaktycznie. Czy taki stan kawalifikuje się do usunięcia pęcherzyka już teraz? Przez 6 miesięcy obserwacji polip sie nie powiększył. Literatura mówi w takim przypadku jedynie o obserwacji, a lekarz doradza usunięcie pęcherzyka. Co robić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Mariusz

Miałem pierwszy i ostatni atak kolki w lany poniedziałek. Okazało się że mam kamienie w woreczku żółciowym, diagnoza zabieg. Zabieg miałem 20 kwietnia. Nie udało się zrobić laparoskopowo i było normalne cięcie. Bolało jak diabli już po, ale wszystko do wytrzymania. Obecnie mam zdjęte szwy. Mam blizny po cięciu, dziurach po laparoskopie i drenie. Samo wyjęcie drenu nic nie bolało, lekarz kazał wziąć głęboki oddech i w tym momencie wyjął. Czuję w środku jakieś zmiany pewnie to wewnętrzne szwy. Jeszcze trochę mnie to boli. Przestrzegam diety. Czekam kiedy będę mógł jeździć rowerem i tańczyć. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem 29 kwietnia zabieg, od kilku dni jem smażone frytki, mcdonlady i inne dziwne żarcie, chociaż za tym nie przepadam to był swoisty test (za namową lekarza) jak jest u mnie z tolerancją takich pokarmów. Okazuje się że ani frytki, ani smażone mięso ani alkohol nie szkodziły mi kompletnie już w 2 tygodniu po operacji. Wcześniej w.w. regularnie kończyło się na pogotowiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Operacja 3 tygodnie temu

Miałem operację 3 tygodnie temu, po zapaleniu woreczka, metoda operacyjna. Mogę potwierdzić, że da się przez to przejść. Ja nie miałem wyboru bo ból utrzymywał się non stop przez 5 dni do samej operacji. Jedyne dolegliwości po operacji to ból. Osłabienie i sensacje brzudzne. Uważam, że ludzie nie wycinający sobie woreczka jeszcze bardziej ryzykują zapaleniem trzustki niż ci bez woreczka. Odpowiednia dieta jest niezbędna po operacji i np dzisiaj już jadłem nowe produkty i wiem,że one mi nie robią dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Uważam, że ludzie nie wycinający sobie woreczka jeszcze bardziej ryzykują zapaleniem trzustki niż ci bez woreczka.* A możesz to jakoś logicznie uzasadnić? Bo tak sobie pisać każdy może, jeden lepiej, jeden gorzej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość MARIUSZ

Wydaje mi się, że należy usunąć. Tak jak pisałem wyżej miałem jeden atak, a okazało się, że stan był bardzo poważny. Wcześniej zero objawów. Woreczek był przekrwiony, wypełniony mazią, wycięto też węzeł chłonny, podobno tak się robi. Wczoraj byłem pierwszy raz na rowerze, w tym roku i miesiąc po zabiegu. Zrobiłem 30 km, myślałem że będzie gorzej. Dałem radę, chociaż prędkości nie były zawrotne, ale powoli do przodu. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wycinać w cholerę, po co się męczyć. Ja w tym roku miałem wycięty pęcherzyk i mogę znowu jeść wszystko, wcześniej ataki i tylko wegetacja na lekkim jedzeniu. Przyszło lato, grill, piwko, karczek, duszonki - jak bez tego mogłem żyć ponad dwa lata to nie wiem ale wszystko wróciło do normy i można wcinać jak dawno temu. Nie zastanawiać się bo szkoda czasu na męki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem prawie 6 lat po usunięciu pęcherzyka i się męczę. Mam ostre epizody skurczu dróg żółciowych i zwieracza odiego, towarzyszy temu okropny rozsadzający ból w nadbrzuszu, mam wtedy też podwyzszone enzymy wątrobowe. Ciągle boję się o trzustkę, bo w trakcie ataku nie odpływa sok trzustkowy do dwunastnicy z powodu skurczu. Nie da się z tym nic zrobić, nie wolno mi pić alkoholu, nigdy nie będę mogła mieć podanej morfiny i jej pochodnych. Nigdy nie miałam takich objawów przed operacją. Cierpię na dysfunkcję zwieracza odiego w wyniku wycięcia woreczka, beznadziejny przypadek, dowiedziałam się też, że mam żółciowe zapalenie żoładka, który jest zalany żółcią (gastroskopia). Operacja zniszczyła mi zycie, boję się, że go też skróci, a mam dopiero 30 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałam się podzielić moją historią. Mam 23 lata. Pierwszy lekki kilkudziesieciominutowy atak w 2015 roku pod koniec ciąży. Po ciazy 5 mcy spokój i zaczely sie ataki. W sierpniu 2015 karetka przyjechała bo zwijałam się z bolu i nikt mi nie wierzył że tak mnie boli. I tak żyłam kolejny rok nie wiedząc co mi jest, z okazyjnymi atakami jak coś tlustszego lub zbyt dużo zjadłam. Dodam że jestem typem który je wszystko do oporu i lubi slodycze. Ale nigdy nie pilam alkoholu nie paliłam no nic z tych rzeczy. W wakacje 2016 nasiliły sie objawy ataki raz na tydzień - dwa. Wyladowałam z bólem na IP i dopiero chirurg postawił diagnoze - kamienie na woreczku. Odmówiłam operacji wtedy. Zaczęłam brać Delursan myśląc że 30 malych kamykow 2-5 mm rozpuści się w kilka mcy. Ale w październiku br juz bolało mnie po wszystkim niemal. Miałam 3 ataki w tygodniu, po 8-10h. Schudłam 10kg w miesiąc. Ostatni atak jaki miałam (czekałam 36 godzin myśląc że minie) skończył sie w szpitalu. Okazało się że kamyk 4 mm wywedrował z woreczka do przewodu i zatkał. Zoltaczka mechaniczna, nieziemski ból. Na drugi dzien operowali mnie - endoskop i wyciaganie kamyka z balonikiem i sfinkterotomia zwieracza Oddiego. Teraz odzyłam i znowu moge jeść, ale po tych cierpieniach zdecydowałam sie (a wlasciwie nie widzę innej opcji) na cholecystektomie i w przyszłym tygodniu czeka mnie zabieg wycięcia pecherzyka. Czytałam chyba wszystkie fora i może gdybym wcześniej miała diagnozę zanim te ataki sie nasiliły to próbowałabym rozpuszczać. Ale dobrze się stało. Teraz wiem że kamyki by pewnie wróciły a znam już konsekwencje nieusuwania. Mam małe dziecko i nie chce kolejny raz ryzykować śmiercią. Współczuję wszystkim, u których dolegliwości nie pozwalają normalnie żyć. Mam nadzieję że uda mi sie ich uniknąć ale liczę się z tym że może nie być kolorowo... Pozdrawiam i mam nadzieję że rozwieje czyjeś wątpliwości co do słusznosci operowania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

Pamiętam jak się bałam przed podjęciem decyzji o operacji i dlatego chciałam się z Wami podzielić moją historią. Bóle centralnie pod mostkiem zaczęły się w ciąży i wszyscy myśleli, że to niestrawność. Początkowo ból pojawiał się raz na miesiąc ale po pół roku bóle pojawiały się już raz na 2 tygodnie i były tak bolesne, że nie mogłam siedzieć a potem nawet leżeć. Nikt nie umiał powiedzieć co mi jest, dopiero USG pokazało w czym problem. Miałam cały pęcherzyk wypełniony drobnymi kamykami. Zaznaczam, że jestem po 30 i nie jedam tłusto. (po czasie chirurg i gastroenterolog stwierdzili, że u młodych szczupłych osób ból centralnie pod mostkiem to typowy objaw pęcherzyka). Do operacji przekonał mnie dr gastroenterologii. Powiedział, że z taką *grzechotą* będę się męczyć i im dłużej będę zwlekać tym objawy będą silniejsze co skończy się stanem ostrym. Faktycznie tak było. Na miesiąc przed operacją już prawie nic nie jadłam a ataki były tak silne, że mogłam tylko leżeć i zwijać się z bólu. Pomagała czasem nospa i leżenie na brzuchu. Jednak ból był naprawdę silny, potrafił mnie unieruchomić na pół dnia. W końcu przyszedł czas operacji. Miałam laparoskopową, ale chirurg zastrzegał, że jeśli będzie np. ograniczona widoczność to przejdą do klasycznej. Ostrzegał mnie, że najwięcej powikłań jest wtedy kiedy chirurg za wszelką cenę chce dokończyć laparaskopowo. Operacje miałam w sierpniu teraz jest grudzień. 1. Pierwsze dni po operacji. Źle zniosłam znieczulenie ogólne ale leki przeciwbólowe brałam tylko w pierwszej dobie, żeby wrócić do karmienia malucha. Potem tylko paracetamol, przy oszczędnym poruszaniu i dużej dawce leżenia można znieść ból. 2. Przez jakis tydzień/półtora ból ramienia i przepony po wtłoczeniu powietrza podczas operacji. Ból tak silny, że nie mogłam wstać z łóżka. Ból przypominał ostre spięcie mięśni międzyżebrowych - jak w metalowej opasce.  Kontrolne USG nie wskazało nic niepokojącego. Trzeba się oszczędzać, nie dźwigać  (nawet dziecka) i sporo leżeć, wtedy bóle stają się lżejsze i w końcu ustają. Dodam, że nie brałam leków przeciwbólowych ze względu na karmienie malucha. Jakoś dało się wytrzymać. 2.1. Po tygodniu od operacji trzeba jeść 20 różnorodnych posiłków na tydzień. Dr gastroenterogii poradził tak, by układ trawienny przyzwyczaić do nowych warunków. Jadłam lekkostrawnie i nie tłusto, ale jadłam jajka, nabiał, wedlinę, margarynę. 2.2. Trzeba się przygotować, że po zjedzeniu tłuszczu będzie konieczność popędzenia do toalety. Więc lepiej nie jadać na mieście, jednak im więcej rodzajów pożywienia się spożywa, tym te niedogodności szybciej ustępują. 2.3. Czułam też smak żółci na języku, co szybko minęło. 3. Miesiąc po operacji jadłam wszystko: jajka, masło, delikatnie podsmażane potrawy. Nie miałam żadnych objawów. Minęły też wzdęcia, które miałam tak często na długo przed pierwszymi atakami. 4. Kilka miesięcy po operacji. Jem wszystko, nawet okazjonalnie hamburgery. Nie czuję smaku żółci, nie odbija mi się, nie mam wzdęć, czy biegunek. Wszystko wróciło do normy. Konkluzja jeśli pęcherzyk daje objawy i jesteście młodzi - trzeba operować. Nie można brać leków czy ziół żółciopędnych bo tylko pogarsza się stan pecherzyka. Pęcherzyk, który jest obciążony kamieniami obkurcza się na nich i jego praca jest upośledzona. Długotrwałe obkurczenie ścian pęcherzyka doprowadza do stanu zapalnego a ten nie leczony do bardzo ciężkich chorób, nawet nowotworów. Moje kamienie są wywołane wydzielaniem *złej* żółci. Więc w przyszłości grozi mi kamica przewodowa. Jednak operacja nie miała na to wpływu. Wcześniej czy później pojawi się kamyk, który może zablokować przewód żółciowy. Oczywiście po operacji mogą się też zdażyć przykre powikłania  np. ze strony zwieracza Oddiego. Nie żałuję decyzji o operacji, mój życie wróciło do normalności. Zapomniałam co to przykre dolegliwości układu pokarmowego i co to ból kolki. Życzę Wam zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i Ja napisze o swoim przypadku. W lutym urodziłam dziecko, w maju miałam pierwszy atak: srodek nocy karmię dziecko a tu zaczyna mnie *ściskać* aż oddechu nie mogłam złapać. Szybko na IP, badania, kroplówki i diagnoza - kamienie w woreczku. Dostałam skierowanie na wyciecię. Umówiłam się na spokojnie do poradni w terminie po urlopie (sierpień). W czerwcu kolejny atak, znacznie gorszy. Znowu IP, badania i tyle. Wracałam tam 3 razy jednego dnia... termin wyznaczyli mi na za tydzień od przyjęcia na IP. Kolejnego dnia obudziłam się żółta, pojechałam do innego szpitala. żółtaczka mechaniczna, stan zapalny. Badania wykazały, że jeden z kamieni zatkał przewód wspólny wiec powstał również lekki stan zapalny trzustki. Miałam wykonany zabieg ERCP, niestety wystąpiło u mnie OZT - w bardzo ostrej postaci. Niewydolność wielonarządowa, wodobrzusze, ostra anemia (miałam *dokarmianie* krwią gdyż nie byli w stanie mnie ustabilizować), początki martwicy otrzewnej. Szybka decyzja o operacji i wycięciu pęcherzyka. Miałam również płukanie otrzewnej ze względu na wylewanie się *soków* trzustkowych. Od tego momentu przez miesiąc wszystko wracało do normy. Na obecną chwilę wszystko jest ok, trzustka jak by nigdy nie była chora, reszta narządów też. Odczuwam jeszcze tkliwość w okolicy blizny oraz mostka ale podobno to normalne po takiej operacji. Jem już raczej większość rzeczy, większych problemów obecnie nie mam (jedynie wzdęcia). Diete rozszerzałam z dietetykiem oraz pod stałym okiem gastrologa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, ja musiałam usunąć woreczek już jakieś 10 lat temu, do tego kamień w przewodzie i w pracy nazywano mnie słoneczkiem , na szczęście nie wdała się żółtaczka. Przy pierwszym ataku z sali produkcyjnej wychodziłam na kolanach z bólu , nie mogłam doczekać się dnia operacji i miałam racje. Dietę utrzymałam około 2 miesięcy , po tym czasie jadłam jak wcześniej i chudłam . Ból tak był przez około 2 lata ale to mi się wydaje bardziej w głowie jak w miejscu z przed operacji. Najśmieszniejsze było ze nie mogłam się upić mogłam pic alkohol jak wodę, no oczywiście to już tez minęło. Co do jedzenia do dziś mam momenty ze do toalety muszę wstać od stołu bo nie wytrzymam, jak to ktoś wcześniej opisał jak maszyna do totolotka, ale ma to tez swoje dobre strony. Dzisiaj mogę powiedzieć ze decyzja była słuszna czuje się o niebo lepiej. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×