Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Ból po operacji kręgosłupa lędźwiowego


Gość Krystyna

Rekomendowane odpowiedzi

Wpadam tu poczytac wasze posty i...potwierdza sie to,ze wielkie osrodki nie maja sukcesow...najczesciej, oczywiscie. Mniejsze szpitale, w mniejszych miastach czesto lepsze, ciekawe, prawda?A o szpitalu w Brzozowie na Podkarpaciu nie jeden raz same dobre rzeczy w telewizji slyszalam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich.Ja byłam operowana dwukrotnie w Szczecinie,na Unii Lubelskiej i twierdzę,że tam też są bardzo dobrzy specjaliści na neurochirurgii.Dalej mam dolegliwości,ale wiem że są spowodowane zmianami zwyrodnieniowymi,osteofitami i uciskami na nerwy.Zoperowane mam jeden krąg szyjny i dwa lędźwiowe.Zmiany postępują dalej i nie ma co liczyć na całkowite wyleczenie.Za tydzień jadę do sanatorium i mam nadzieję,że dzięki zabiegom będę sprawniejsza i bóle się zmniejszą.Pozdrawiam i życzę pogody ducha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka dni temu byłam u neurochirurga ze słupska u dr N wrażenia -ciężko zawiedziona.Po obejrzeniu rezonansu dowiedziałam się że pan dr nic nie widzi mimo że od dwóch lat boli cała noga ,stopa..że opieram się o kulach.Nie dowiedziałam sie nic nowego żadnych wskazuwek Na moje pytania odpowidał że nic nie widzi.Wyszłam zostawiwszy utraconą kasę plus dojazd.Dalej jestem w czarnej dupie. a rentę mam tylko do sierpnia.Jeden wniosek mi się nasuwa że jak nie ogarnia choroby to mówi że nie widzi i ma człowieka z głowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :))) Witaj Basiu :) Też maiłem być operowany w Szczecinie na Unii Lubelskiej, możliwe że są tam dobrzy lekarze ale nie zdecydowałem się przez to, jak byłem u neurochirurga czekając na korytarzu 1,5 godziny to to mnie nie zniechęciło tylko to że po wejściu do lekarze pokazałem zdjęcie rtg i powiedział że widzi że trzeba operować, pytałem się czy mam się rozebrać, czy mnie będzie badał, a on powiedział że nie trzeba, to co to za lekarz który nie chciał mnie zbadać???? Po tym mnie zraził i mu podziękowałem, dlatego byłem gdzie indziej operowany i jestem zadowolony. Pozdrawiam :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafał,wiadomo lekarze są różni tak jak ludzie się różnią.Powiem Ci że mnie też jakoś specjalnie nie badał neurochirurg,dla niego wykładnią jest właśnie obraz jaki widzi na rezonansie.Bada mnie dokładnie na każdej wizycie lekarz neurolog.Od początku chodze to tego samego,na kasę chorych.Wiem że w moim przypadku nie mam powodu do narzekania na sposób w jaki jestem traktowana.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam widać szczęście,że od razu trafiłam w odpowiednie ręce.Kiedy byłam u neurologa,jeszcze na początku swojej drogi,dostałam dobrą radę,żeby nie szukać potwierdzenia opinii u innych neurochirurgów,bo dopiero nie będę wiedziała co mam robić dalej,oraz żeby swój kręgosłup nie oddawać w ręce ortopedów,oni są dobrzy ale w typowych ortopedycznych tematach.Dzisiaj wiem,że nie ma sposobu abym wróciła do pełnej sprawności,jednak czuje się bezpiecznie bo nie zostałam z tym problemem pozostawiona sama sobie.Życzę Wszystkim takiego traktowania.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie miałam wyboru - przerzut raka do kręgosłupa lędźwiowego, zajęte 2 kręgi. Zaufałam lekarzom całkowicie i nie zawiodłam się. Operowali mnie tylko ortopedzi, na pewno nie było przy operacji neurochirurga. Mam usunięte 2 kręgi i dzięki Bogu chodzę. I choć nie jestem w pełni sprawna - to da się tak żyć. I żyję normalnie, pracuję i oczywiście nadal się leczę. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, troche mnie nie bylo bo zamieszanie lekkie sie zrobilo u mnie. Po kontroli dr stwierdzil ze moge wrocic do pracy a potem za tydzien nagle ze nie moge... a juz w pracach wszystko dograne itp. Ale w sumie ciesze sie ze tak wyszlo... Pojechalam do znajomych na weekend i po pierwszym dniu chodzenia, starowka itp itd tak mi sie slabo zrobilo i myslalam ze kroku nie zrobie. Nie z bolu a z braku sily i energii. Czy tez tak macie? Kurcze nie mam sily fizycznie... Lekarz dopiero za 2 tyg, powiedzial ze moge isc na basen ale zdecydowalam sie ze jutro pojde juz... Mam dosyc chodzenia samego, chce wrocic do formy i miec wiecej energi bo jak bede musiala wrocic do pracy w marcu to niewiem jak dam rade. Do sanatorium stwierdzilam ze niechce, bo chce zmienic prace odrazu po l4 i w nowej raczej nie powaznie bylo by pojsc zaraz na zwolnienie do sanatorium. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :))) Witaj Natalko :) Ja nie miałem siły zaraz po operacji i taki byłem słaby, z balkonikiem chodziłem. Jak chcesz iść popływać to idź z kimś kto może w razie czego ci pomów wrócić do domu. Jeżeli chodzi o sanatorium to jeżeli lekarz nie widzi przeciwwskazań i wiesz że podołasz obowiązkom to bierz wniosek i jedź. Pozdrawiam cieplutko :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich.Wiadomo,że kręgosłupy mieliśmy operowane z różnych wskazań.U mnie minęło 11 miesięcy od drugiej,czyli odcina ledżwiowego i niestety nie ma mowy o powrocie do całkowitej sprawności.Korzystam z rehabilitacji kiedy tylko mogę bo w nich pokładam nadzieję,że będę sprawniejsza.Za kilka dni jadę do sanatorium,a po powrocie zaczynam zabiegi w miejscu zamieszkania.Dzisiaj odebrałam kartę z zaplanowanymi pięcioma zabiegami dziennie przez okres 10 dni.Juz myslę żeby załatwić kolejne skierowanie bo dowiedziałam się że można składać.Dzisiaj wybrałam się na spacer,staram się chodzić w miarę dużo,ale kiedy wróciłam do domu z bólu płakałam.Od razu wzięłam Apopatram i czekałam kiedy będę w stanie wziąć sobie jedzenie.Nie jest wesoło,a żyć jakoś trzeba.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musimy wierzyć specjalistom mimo ze jesteśmy dla nich tylko przypadkami , ale dzięki ich wiedzy i doświadczeniu możemy uniknąć dalszych komplikacji.i jeszcze tem mały lud szczęścia którego wszystkim nam życzę . Natalia Nie przyspieszaj niczego , mój lekarz cały czas stara się wbić mi do głowy , ze wszystko ma swój czas. Przyznam , byłam bardzo sceptyczna i niecierpliwa. Mam rechabilitacje 2 tygodnie, minimalistyczne ćwiczenia , każdy dzień pomalutku nabiera innego wymiaru. I sprawdza sie co mówił , z pokora postanowiłam przyjmować jego zalecenia. Nadgorliwością czasami robimy sami sobie krzywdę . Za 2 tygodnie następna wizyta kontrolna i po prześwietleniu sprawdzenie jak wszystko sie goi.Juz 14 tygodni po operacji, czas leci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich zrobiło się cicho .chyba wszyscy wyzdrowieli.Czekam na relację z leczenia od AGI była przecież operowana w grudniu ,czy ktoś ma do niej kontakt co się dzieje. MARIUSZ jak tam postępy w twojej rekonwalescencji jesteś zadowolony/ piszcie co u was słychać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam ja jestem zadowolony pielegniarki i lekarze mili usmiechnieci dzisiaj bylem sciagnac szwy to troche sie nie chce goic bo to byla moja 4 operacja ale mi juz doktor powiedzial ze mam teraz sie oszczedzac nic nie dzwigac kompletnie bo jak ta operacje spiepsze to juz mi zadna operacja wtedy nie pomoze a wtedy moge trafic na wozek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz Gratuluje i cieszę sie ze masz tak dobre prognozy. Jesteś bardzo młody ,całe życie przed sobą wiec nie zmarnuj danej ci szansy. Cierpliwie obserwuj proces gojenia i nic nie przyspieszaj. Pare osób z większym doświadczeniem podziela te opinie. Natalia Jak twoja rehabilitacja? Chodzisz na basen pływać , czy masz konkretne ćwiczenia? Ja nadal ćwiczę jedynie w wodzie , czekam na jakiś zestaw do domu. To juz tyle tygodni , dni przeciekają mi miedzy palcami. Trudno być cierpliwym, proces gojenia jest bardzo wolny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam pierwsze ćwiczenia w wodzie prawie po 3 miesiącach , jedynie chodzenie rekomendowane od razu po operacji. Odbarczenie ze stabilizacja, natomiast po usunięciu fragmentu dysku ćwiczyłam juz po 2 tygodniach .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktos tu pisal,ze byl w Slupsku u doktora N...To albo u Nacewicza, albo u Nyza...Przenigdy nie uwierze, ze taki tekst ktorys z nich wstawil,ze nic nie widzi..Pracuje w jednosce samorzadu wojewodzkiego, ktora nadzoruje przeciez slupski szpital wojewodzki. I o panach N. same dobre zdania sie slyszy. Mnie obaj operowali, ale to moze nie jest wazne. Jak ktos ma lichy rezonans, zrobiony na lichym sprzecie, to zdarza sie,ze lekarz niewiele widzi. BO dobre rezonanse maja odpowiednie parametry. Ja mialam pierwszy zly rezonans, bo poszlam na pierwszy lepszy, to nawet ordynator nic nie widzial. Jak zrobilam inny, to wszystko bylo widoczne..A...w ogole, czekam na przelozona opercaje zacmy, bedzie 4 marca i juz mam cykora..Zmienili mi termin, to pisalam o tym do ministerstwa i NFZ..haha, i wtedy dzwonia do mnie,ze juz w ta sobote moga mnie operowac...ja odmowilam, bo chce u u innego lekarza, wiec ide 4 marca...A ...mam plany, by sie wybrac do Macedonii w pelni wiosny, jak dam rade, bo to dobe sie jedzie. Znajde cos na bla bla car moze..Ale, sila tkwi w glowie..W sobote wlazlam na lokomotywe, bo chcialam ja zobaczyc. Tak mam, jestem swiata i wszystkiego ciekawa. Mysle, ze wiele w nas samych siedzi. Bo mnie boli tyle lat, ale...jak ma sie jakies plany, cele, to jest latwiej chyba z tym bolem..To me zdanie. Teraz mam zwolnienie, bo czasem musze odsapnac, by miec sile na prace nastepny miesiac,dwa...I jakos ciagne ten wozek..Pozdrawiam wszystkich obolalych, przed i po operacji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się komentować wypowiedzi Gosi ,dziwi mnie jednak fakt że człowiek po przejściach nie rozumie drugiego.Mam już wyrobione zdanie o środowisku lekarskim- wyznaję zasadę PACJĘT MA ZAWSZE RACJĘ tylko musi się zderzać niejednokrotnie z betonem , niechęcią, i brakiem kompetencji pod płaszczykiem -nic nie widzę.-.Gdyby było innaczej to dzieci nie umierałyby przy porodach a dorośli pod szpitalami jak się ostatnio słyszy.Już nikt się nie ogląda na chorego pacjęta liczy się tylko KASA.KASA.KASA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogole, to mysle, ze trzeba byc nieco szalonym, to pnmaga w chorobach. Ja bym chyba zwariowala, gdybym nie robila tego, czego niby nie moge. A moge, jak sie upre, to moge. Szyjny odcinek tez zjechany na dwoch poziomach, ale na operacje tego odcinka nigdy nie pojde. Miec z gory na dol metale i tworzywa, nie i nie...Oczywiscie, mam zle i kiepskie dni, kiedy ryczec sie chce i pytam, dlaczego inni tak nie maja...Ale, nastepnego dnia sie ogarniam i juz mysle, co by wykombinowac, gdzie sie wybrac, co zrobic...Jutro ide zwiedzac wiezienie, bo sa dni otwartych wiezien i sie dwa tygodnie temu zapisalam na to...POzdrawiam i myslcie pozytywnie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosia Twoje pomysły są szalone, ale pisze to pozytywnie. Wiezienie , to pewna alternatywa. Po szpitalu może okazać sie bratnia instytucja . W jednym i drugim przebywają ludzie zmuszeni do tego przez życie.Ciekawe tylko gdzie jest więcej zakazów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, u mnie minęły 4 miesiące od operacji. Od czwartku kolejna rehabilitacja. Tym razem prądy, sollux, ćwicz. na suszce, masaż lewej nogi i ćwiczenia izometryczne. Jestem zadowolona, chociaż po powrocie z zabiegów czuję się senna. Okazało się, że lewa noga jest słabsza i muszę ją usprawniać. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :) Nie jestem szyjkowcem tylko lędźwiowcem ale tu na forum tylko ten wątek ma jakieś *życie* i widzę, że czasem piszą tu też osoby z problemem w lędźwiach więc piszę tu :) Jestem dwa lata po operacji L5S1, usunięcie części dysku. Po operacji oczywiście ustąpił ból w nodze, mogłam znowu chodzić i byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Ogólnie jednak mój powrót do zdrowia był powolny, miałam porównanie z innymi osobami na forum, które wtedy odwiedzałam i mimo, że nie ma co się porównywać z innymi to wiadomo, że człowiek i tak to robi *) Bólu w nodze u mnie nie było ale został w lędźwiach przed operacją mówiono mi, że to normalne i rehabilitacja jest rozwiązaniem. 3-4 miesiące po operacji dopiero zdecydowałam się sama odbierać dziecko z przedszkola, chodziłam nawet w jedną stronę na piechotę 4km i to codziennie. Ale jak już np. musiałam podbić wózek do autobusu, albo gdy się potknęłam, czy przy zmianie pozycji na łóżku to w lędźwiach przeszywał mnie ból, albo jak zbyt gwałtownie usiadłam. Dla mnie to był mimo wszystko znak, że coś jest nie tak bo jednak byłam już kilka miesięcy po operacji. Kolejne wizyty kontrolne i rozmowy z rehabilitantami kończyły się podsumowaniem, że potrzebna dalsza rehabilitacja, rezonans nie pokazywał nic niepokojącego tylko to co jest po operacji, blizna, obniżenie sygnału, dehydratacja itp. Tak minął mi cały pierwszy rok po operacji. Wtedy zostałam uzdrowiona przez ZUS. To było rok temu. Mogłam walczyć ale nie miałam sił. Na wiosnę zeszłego roku znalazłam pracę a tuż przed tym z moim kręgosłupem zaczęło robić się coraz gorzej bo powrócił mi ból w nodze. Szłam do nowej pracy z rwą kulszową, brałam prochy przeciwzapalne, siedziałam 8h w biurze a do tego dojeżdżałam 1,5h w jedną stronę. Ale co miałam zrobić? Dzień po podpisaniu umowy nie przyjść do pracy? Po 2 tygodniach takiego życia jakimś cudem objawy lekko się zmniejszyły ale i tak moje życie wyglądało tak, że już po dojechaniu do biura byłam wykończona a po 8 h pracy i kolejnej podróży do domu po powrocie mogłam tylko położyć się na podłodze i płakać z bólu. Tak też robiłam. Leżenie na dywanie i wciskanie lędźwi w podłogę dawało mi wytchnienie. Tak dotrwałam do wakacji, czyli ok 3 miesiące pracy. Wtedy przyszło kolejne załamanie. Stwierdziłam, że tak dalej nie da się żyć, minęło ponad 1,5 roku od operacji a mój stan był coraz gorszy a w tym czasie miałam ciąg rehabilitacji prywatnych gdzie naprawdę zajmował się mną rehabilitant a nie to co dzieje na państwowych reh. Trafiłam do znanego chirurga ortopedy (nie będę pisać nazwiska), który jest czynnie działającym lekarzem całe życie operującym tylko kręgosłupy. On zrobił mi nowy rezonans, rtg czynnościowe i powiedział, że on tu nic specjalnego nie widzi, tylko nowa wypuklina i tyle, ot stan po operacji i nic specjalnego w dyskopatii, mam się dalej rehabilitować. Szczerze mówiąc to wcale mnie tą diagnozą nie ucieszył bo szłam do niego z wielkimi nadziejami, że w końcu dowiem się co mi jest bo już kliku też rehabilitantów powiedziało mi, że moje objawy są nieadekwatne do wyniku rezonansu. A tu nic, zero wyjaśnienia i pomocy tylko ta sama diagnoza, dalej się rehabilitować. Na jesieni była już ze mną masakra, musiałam zrezygnować z pracy bo nawet pół drogi nie byłam w stanie dojechać, a co dopiero mówić o samej pracy a potem jeszcze powrocie kolejne 1,5h. W grudniu było tak, że stać mogłam zaledwie kilka minut, chodzić 10-15 minut, siedzieć trochę dłużej ale też z bólem. Jednak najgorsze było stanie i chodzenie. Ból też zupełnie inny i inaczej się układający niż ten sprzed operacji. W końcu w styczniu trafiłam do kolejnego specjalisty oczywiście z polecenia (jeden z polecanych na wielu forach neurochirurgów), i w końcu po całym roku życia z tym koszmarem ktoś zdiagnozował co mi jest i wytłumaczył na czym polega mój problem. Według teorii nowego lekarza doszło u mnie do pooperacyjnej niestabilności kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Po zbadaniu mnie i wysłuchaniu dokładnie przebiegu choroby oraz zadaniu pewnych pytań lekarz powiedział, że jest pewny swojej diagnozy a objawy mam książkowe. Obejrzał też oczywiście rezonans i rtg czynnościowe, które są potrzebne do potwierdzenia niestabilności. Ja od wielu miesięcy czułam, że problem nie leży tym razem w przepuklinach ani wypuklinach, to co się ze mną działo było naprawdę zupełnie inne niż to co czułam i miałam przy przepuklinie. Dlatego zawierzyłam temu lekarzowi tylko niestety teraz boję się tego co mi zaproponował czyli stabilizacji śrubami :/ Liczyłam chyba na mniej drastyczne rozwiązanie choć tak naprawdę to nie wiedziałam przecież jakie. Czytam, że niektórzy z Was są po stabilizacjach, dodajcie mi trochę otuchy *) Zdaję sobie też sprawę, że niestety w necie piszą raczej ludzie z problemami bo ci co mają się dobrze to zajmują się życiem i nie siedzą na forach ale liczę na to, że może jednak zagląda tu ktoś komu życie po stabilizacji się polepszyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich kto zagląda na to forum. Operowana byłam w 2012 r. jestem po wstawieniu implantu i stabilizacji odcinka L1-S2. Moje życie naprawdę zmieniło się na lepsze, pracuję czynnie zawodowo. Problemy bólowe występują okresowo(jak się człowiek zapomni i za dużo popracuje).Po operacji pozostała słabsza noga i niewielka przeczulica do tej pory pomimo intensywnej rehabilitacji.Z perspektywy minionego czasu wiem że muszę ćwiczyć w miarę regularnie( bo cała sztywnieję i jestem jak kołek jak przestaję) Ja wykonuję ćwiczenia napięciowe i myślę o powrocie do chodzenia z kijkami( w zeszłym roku musiałam przerwać bo przeciążyłam w chodzeniu i noga zrobiła się bardziej słaba pomimo że zmniejszyłam dystans chodzenia do 2 km).Nadal nie mogę długo siedzieć,nie mogę nieść ciężkich zakupów w ręku ale to wszystko jest niczym ,najważniejsze że mogę chodzić i leki p/bólowe biorę bardzo rzadko.Ja operacji nie żałuję, chociaż mam te same problemy teraz w odcinku piersiowym ale jeszcze udaje mi się to wszystko ogarniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×