Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

masakra

Members
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia masakra

0

Reputacja

  1. masakra

    Zakrzepica okołoodbytnicza

    Niestety nadeszła i pora na mnie. Zacznę od zarysowania swojej osoby: Mam 28 lat. Od dziecka jestem aktywną osobą, takze nigdy nie brakowało mi ruchu. Od lat ćwiczę siłowo. Od roku jestem weganką. Od lat nie piję nic innego oprócz wody, świeżo wyciskanych soków i smoothie. Nie pije alkoholu, nigdy w życiu nie paliłam. Nie mam pracy siedzącej, a aktywną, w której robię około 10tys kroków dziennie, ale nic nie dźwigam. Nigdy nie byłam w ciąży. Do toalety zawsze chodzę bezproblemowo, przeważnie dwa razy dziennie. Moment kulminacyjny mojego życia: 30 grudnia, dzień przed Sylwestrem. W połowie dnia poczułam że zaczęły uwierać mnie gacie. Myślę sobie trochę dziwne, stwierdzilam że zmienię na inne i tyle. Trochę czasu było ok, ale wieczorem coś mi znowu nie pasowało. Poszlam do łazienki, wzielam lusterko i zaglądnęłam sobie w okolice Oka Saurona. Patrzę, wisi mi jakieś nieszczęście napuchniete. Niedobrze myślę sobie. Nie miałam pojęcia co to jest. Stwierdziłam że poczekam do rana, może zejdzie. No ale niestety po obudzeniu rano i zaglądnięciu w dupsko wiedziałam już że szczęście mnie opuściło. Pech ciał, że zrobiło mi się to akurat w czasie, kiedy Nowy Rok był tuż za rogiem. Przychodnia zamknięta. Jedynym wyjściem było dla mnie wybranie się do szpitala. Dodam jeszcze że mieszkam za granicą. Musiałam siedzieć na dupsku i czekać 5 godzin zanim wreszcie ktoś mnie obejrzał, a była to i tak tylko pielęgniarka. Odchyliła poślad popatrzyła, diagnoza - hemoroidy. Musi pani poczekać aż samo zejdzie, a jak będzie swędzieć to proszę sobie kupić w aptece maść Anusol. Maść kupiłam w drodze do domu i od razu zaczęłam używać. Moja wiedza na temat hemoroidów na tamten czas była zerowa. Jednak tak szybko jak została mi postawiona diagnoza, tak szybo zaczełam się w tym temacie dokształcać. Im więcej czytałam tym bardziej byłam przerażona. Nie mogłam zrozumieć jak to się stało, i tak naprawdę nadal do końca nie wiedziałam co mi jest. Czy mam wewnętrznego hemoroida który mi wypadł i nie chce wejść? (co mi nie pasowało, bo oznaczałoby to czwarte, najgorsze stadium rozwoju, a nie mialam żadnych objawów wcześniej), a może zewnętrzne? Pierwszego i drugiego stycznia nadal było tutaj wszystko zamknięte, więc spędziłam te dwa dni w łóżku płacząc z bólu i stresu. Maść którą zasugerowała mi pielęgniarka nic mi nie pomogła, na szczęście od znajomej dostałam maść Proktosedon i tabletki Cyclo 3 Fort. Maść przyniosła dosyc duże ukojenie, bo wszystko znieczuliła. Dzięki temu trzeciego stycznia byłam w stanie pójść do pracy. Mój plan był taki żeby będąc w pracy spróbuję umówić się do specjalisty jak najszybciej. Porozmawiałam też że swoim managerem, i zmienił mi ilość godzin pracy z 8 na 4. Poszczęściło mi się - udało mi się załatwić wizyte w prywatnym szpitalu w tym samym dniu wieczorem. Trafiłam w dobre ręce. Lekarz przebadał mnie na zewnątrz i od wewnątrz. Powiedział że nie mam żadnych hemoroidów, a właśnie zakrzepicę. Trochę był jedynie zdziwiony że mam aż dwie kluski (jedna wieksza, druga mniejsza wciśnięta obok większej). Powiedział że lepiej będzie żeby się samo wszystko wchłonęło, zapytał jakie biorę leki i powiedział żebym kontynuowała. Uspokoił też, bo wiedział że przyszłam przerażona, powiedział żebym dała organizmowi czas. Wczoraj, 4-go stycznia poczułam lekka ulgę - większa klucha już mnie tak nie zabijała bólem, i zrobiła się też trochę luźniejsza. Trochę poprawił mi się humor. Niestety dzisiaj, 5 stycznia, znowu obudzilam się z okropnym bólem - tym razem mniejsza klucha dała o sobie znać. Co dziwne, mniejszej w ogole na początku nie było widać, dopiero później pokazała swój łeb. Teraz mam już minimalnie więcej wiary w to że będzie lepiej, także trochę lepiej to znoszę. Jest na pewno lepiej niż na samym początku, ale nadal bardzo ciężko. Jeszcze dodam że w dniu w którym zobaczyłam że coś jest nie tak, bałam się nawet pójść do toalety. W końcowym rezultacie na tronie udało mi się zasiąść dopiero dwa dni później i myślałam że padnę z przerażenia. Uważam że nie mialam zatwardzenia, ale przez to spuchnięcie nie ważne jak nie kombinowałam nie moglam przepchnąć nic przez wylot. Bałam się że już tak będzie wyglądało moje życie. Na szczęście ostatecznie wygrałam wojnę z własnym dupskiem, choć trumfem bym tego nie nazwała. Teraz moje życie wyglada tak: • Upewniam się że dostarczam swojemu organizmowi dużo blonnika. Rano pije smoothie, jem owsiankę, w ciągu dnia podgryzam różne owoce, standardowo jem obiad z jakimiś warzywami. • Jeszcze bardziej niż zwykle upewniam się że pije wystarczająco dużo wody. Dzień zaczynam od dużego kufla wody z 3g witaminy C. W ciągu dnia albo piję czystą wodę, albo dodaję jeszcze witaminę C. • Mój zwyczaj chodzenia do toalety dwa razy dziennie nadal pozostał. Nie mam żadnych problemów w załatwianiem. Kupilam specjalny stołek na który daje się nogi będąc na toalecie, żeby nie załatwiać się pod kątem 90° i wszystko gładko idzie. Po toalecie od razu idę umyć zadek, osuszam się delikatnie i nakładam maść. • Leki już wspominałam jakie biorę. Jeszcze dodam że przed spaniem biorę jedną łyżkę Dulcolax na to żeby klocek był bardziej miękki, ale wydaje mi się że już przez samo odżywianie jest w porządku. Ale na razie wolę na wszelki wypadek się wspomagać. I na koniec: Dlaczego uważam to wszystko za takie niesprawiedliwe? • Nigdy nie mialam problemów z wypróżnianiem się. Tak jak wspomniałam na początku do toalety docieram dwa razy dziennie. Zdarzyło mi się tylko kilka razy w życiu żebym miała jakieś śladowe ilości krwi na papierze, lub żeby mnie coś zaswędziało. • Odżywiam się bardzo dobrze od lat, i od lat piję wodę, więc wiem że nie mam problemów z ilością blonnika czy odwodnieniem. • Uprawiam sport od zawsze. Czytalam że podnoszenie ciężarów może mieć jakiś wpływ, ale to przy niepoprawnej technice. Jestem certyfikowanym personalnym trenerem, więc wiem jak wyglada odpowiednia technika. Poza tym przed tym incydentem nie ćwiczyłam dwa miesiące z powodu o którym zaraz napiszę. • Nie prowadzę siedzącego trybu życia, tak jak wspominałam mam aktywną pracę, a po pracy też jestem aktywna. Jedyne co mi przychodzi do głowy dlaczego mnie to dopadło: Dwa miesiące temu miałam operację plastyczną, po której 5 tygodni praktycznie przeleżałam w łóżku, bo mialam tak bolesną rekonwalescencję. Jednak zakrzep dopadł mnie dopiero dwa tygodnie po tym jak zaczęłam być już aktywna, a będąc aktywną i tak nie przesadzałam, bo dalej musiałam być ostrożna, zalecenia chirurga. Rozmawiając z lekarzem o tym czy operacja może mieć jakiś związek z tym co się stało powiedzial że nie wydaje mu się. Tak więc tak aktualnie wygląda moje życie. W bólu, rozżalona że pomimo że tak o siebie dbam i tak mnie to spotkało, zmartwiona jak to się wszystko skończy, i czy będzie to jednorazowy przypadek. Jeszcze się tutaj odezwę. Wiem jak bardzo ważne jest dla innych usłyszeć dalszy ciąg historii, bo sama takich historii szukałam. Gratulacje dla tych co przeczytali cały ten esej. I trzymam kciuki zeby każdemu przeszedł ból dupy!
×