Czy żyjecie jeszcze z tym problemem? Mam to samo i walka z utratą przytomności ,ale sobie radzę ściągając przy ataku 4-5 rano przynajmiej góre do zera i do okna najlepiej na mróz jak jest ,a później na łóżku ,a później kibel .Łyk wody,papieros i do spania po ataku,ale ostatnio miesiac przed tym miałem inny atak. Serce wypadało mi z klatki tętno chyba ze 180 też szybko na polu sie rozebrałem i poleciałem do rzeki głowe zamoczyć i sie napic .Uspokoilo sie tetno juz w domu wskazywalo 120 .W domu ponownie woda zimna no i wskoczylo tetno na 88 po okolo 20 minutach walki.