Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Szanse przeżycia przy raku trzustki bez leczenia


Gość Natalka

Rekomendowane odpowiedzi

Moj dziadek również ma guza na trzustce. Mial miec w tym tygodniu operacje, ale nic sie nie dalo zrobic, guz ma 10 cm i przerzuty na wezly. Pobrali mu wycinek, a lekarz powiedział ze nie zostało teraz juz nic oprocz chemii... tak bardzo sie boje o niego, mama z babcia to bardzo przezywaja... najgorsze, ze caly czas trzeba czekac na wyniki i nic sie nie da zrobic. Tak bardzo bym chciała, zeby dziadek jeszcze przyszedl na mój slub :-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mania, to straszne, wszyscy tutaj przeżyliśmy i bardzo mi przykro, że musicie przez to przechodzić, ale nic nigdy nie wiadomo i najważniejsze, macie jeszcze czas, a jaki dokładnie tego nikt nie wie. Wykorzystajcie to najlepiej jak potraficie. Oczywiste, że żaden czas nie jest wystarczający, ale trzeba z niego korzystać. Trzymam kciuki za wszystkich, którzy zmagają się z tą okropną chorobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mama też to ma - teraz nie może już jeść, bo jej *stoi na żołądku* (są przerzuty, żółtaczki nie ma, bo rok temu miała zrobione zespolenia). Nawet po tabletce zdarzyły się brunatne wymioty. Leży i nie ma siły wstać. Miała duże wodobrzusze i teraz w szpitalu spuszczają jej regularnie wodę. Do tego czkawka i odbijanie, choć nie cały czas. Czy Wasi bliscy, którzy chorowali na to samo mieli takie same objawy i na jak długo przed odejściem? Mamę boli już wszystko. Wciąż czekam na cud, ale jeśli nie dane nam będzie tego doświadczyć, to mam nadzieję, że nie będzie już długo cierpiała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość monika84

Witam dawno mnie nie było, ale to z braku czasu na cokolwiek. Mama bez zmian, znowu wróciła gorączka i dreszcze. Po odebraniu wyników okazało się że bilirubina wzrosła. Mama też miała zespolenie ale żółtaczkę ma nadal i to ja dyskwalifikuje z chemii. Już nie wychodzi z domu i proste czynności sprawiają trudności. Teraz czekamy na wizytę z hospicjum domowego i mam nadzieję że oni trochę ulgi przyniosą. Najgorsze jest to że nikt nic nie robi. W szpitalu jej nie chcą, chemii brać nie może i takie czekanie na niewiadomo co. Dużo siły życzę wszystkim który też przez to przechodzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobna sytuacja jak u wielu z Was... pomozcie..Matrifen 75 plus efentora nie pomagaja..siostra wije mi sie z bolu... co robic?? Czy moge bez konsultacji zwiekszyc dawke? Czy pomoze? +

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka miesięcy temu mój tata zaczął bardzo chudnąć nie mógł jeść - wymiotował, miał bule i biegunki wszystko zaczęło się dokładnie w kwietniu Rozpoczęliśmy od zrobienia wszystkich badań i kwalifikował się do operacji która została przeprowadzona w Katowicach 24.06. ale niestety po wykonaniu obejścia bo tylko to można było jeszcze zrobić -guz okazał sie nie operacyjny, 3 dni po operacji nawet powoli wstawał mógł sam zrobić kilka kroków, Lekarze jak otrzymali wyniki biopsji i przekazali nam okropną informację że jest to złośliwy rak głowy trzustki i że mój tata już ze szpitala nie wyjdzie Po kilku dniach stan zdrowia pogrszył się wymiotował i zrobił się bardzo słaby już nie wstawał i nie wstaje do dzisiaj. Dzisiaj jest 20.07. mój tata jest już coraz słabszy i spuchnięty mówi tylko szeptem, widzi i wspomina osoby nie obecne i zmarłe, często miesza mu się rzeczywistość z przeszłością, bardzo cierpi Byłam kilka dni z nim w szpitalu 24 h na dobę spałam obok jego łóżka trzymając go za rękę teraz jest moja mama ale nadal mamy nadzieję bo nadzieja umiera ostatnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę jedynie opierać się na moich doświadczeniach z Tatą, sami nie podawaliśmy silnych leków przeciwbólowych poza kroplami Tramal, po prostu Tato miał to szczęście, że prawie do ostatnich swoich chwil nie odczuwał żadnego bólu. Co do czasu...wiadomo, u każdego jest inny, natomiast u mojego Taty od momentu, kiedy nie mógł wstać z łóżka do jego odejścia minęło około 7 dni, wcześniej był aktywny, choć zdarzało mu się przysnąć. Jest to straszna choroba i trzymam kciuki za wszystkich, to , że nam się nie udało, nie znaczy, że nie uda się Wam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mama jest już 2 tygodnie po operacji whipplea. Nadal przebywa w szpitalu. Po 5 dniach i wyproszeniu usg okazało się, że jest powikłanie w postaci zalegania w żołądku. Bardzo mamę bolało. Włożyli sondę, 2 dni bez jedzenia. Teraz już je, ale jest bardzo słaba. Nie ma siły i ochoty na spacer, nie ma siły rozmawiać przez telefon. Przetaczali krew z powodu anemii. Martwi mnie ten stan, ponieważ mam obawy czy decydując się na operację nie przyspieszylismy postępu choroby. Dodam jeszcze ze guz w tomografii był ograniczony bez naciekow, ale w poprzednim szpitalu znaleźli *niby* przerzuty w płucach. Chciałabym żeby mama jeszcze trochę pożyła w miarę normalnie i bez cierpienia. Nie wiem czy to jest odpowiedź organizmu po operacji czy taki lawinowy podstęp choroby nowotworowej. Czy ktokolwiek miał podobny przypadek w rodzinie? Bardzo proszę i opinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę was! Nie godzinę się na chemię, ona zabija układ immunologiczny a tylko on chroni waszych bliskich przed powikłania. Wpiszcie proszę na YouTube Ky Bollinger, lub wyspa 444 uwierzcie że rąk nie jest chorobą... Lecz objawem... Piszę to bo od 4 lat korzystam z medycyny alternatywnej i dziś najbardziej żałuję że nikomu o tym nie mówiłam szczególnie Ani P. Błagam spójrzcie w druga stronę niż ta którą znają lekarze.... Chemia, operacja i naświetlanie... Są inne rzeczy które mogą pomóc przed chemia która tylko skraca żywot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg stwarzając człowieka dał mu wolną wolę,ale dał mu również wskazówki jak ma żyć i jak się odżywiać by dożyć sędziwego wieku w dobrym zdrowiu.Nasz organizm jest cudownie skonstruowany przez samego Boga i ma niesamowite zdolności samoleczenia.Trzeba odtruc organizm z toksyn,przejść na dietę warzywno owocową,zażywać ruchu i rozmawiać z Bogiem.On jest od żeczy niemożliwych.Polecam dietę warzywno owocową Pani Doktor Ewy Dąbrowskiej,dietę Garsona,lub dietę Alleluja. Te diety leczą z dobrymi skutkami różnego rodzaju nowotwory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja siostra cioteczna ma raka trzustki dowiedziała się przypadkiem przy wizycie kontrolnej była w szpitalu w Warszawie to jest bardzo trudne , ma zaledwie 31 lat urodziła niedawno drugie dziecko nigdy nie paliła oraz nigdy nie nadużywała alkoholu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj tatus ma raka trzustki Dowiedzial sie o tym za pozno guz jest na glowie trzustki i nieoperacyjny:( 17 tego listopada mial operacje ale nie da sie juz nic zrobic....dwa dni potem bedac na oddziale pekla mu sledziona , lekarze zareagowali szybko,ale od tego momentu schudl i zmienil sie tak ze go nie poznaje...rak go zabija.Wczoraj zabralismy go do domu prosto z oiomu,jadl jeszcze dzis juz malo co...prawie caly czas spi ...budzi sie tylko z bolu...tak bardzo chcialabym mu pomoc ale nie mam jak...najgorsza ta bezradnosc...nie wiem ile mu zostalo,choroba postepuje bardzo szybko...a tak sie cieszyl zyciem...nie nacieszyl sie nawet wnusia ..ma 4 miesiace..a teraz nie ma juz sily ....a ma dopiero 54 lata...czemu Bog chce go nam zabrac :(((( robimy wszystko by dalej byl z nami i musze w to wierzyc...podobno wiara czyni cuda................

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

Jest miesiąc od operacji tata nawet chodzi do sklepu :)) ..ale bardzo mało je.ma odruchy wymiotne...jest cały czas na morfinie ,to uśmierza ból..choć trochę..jest strasznie drażliwy wszystko go irytuje..nie wiem ile waży w tej chwili ale tragicznie jest chudy..w czwartek ma wizytę u onkologa czy kwalifikuje się do chemii ..wątpię już w szpitalu lekarze mówili że jest za bardzo zniszczony organizm..wiem że tata przeczuwa że nie jest dobrze ale zawsze jest nadzieja ,,,,,,,,,,,,,,,,, Dziś spuchły mu nogi Widzę jak chce dużo ale nie może bo nie ma siły ....i te jego łzy w oczach kiedy go boli ...czekamy co dalej ,wierzymy i robimy co w naszej mocy aby było ok... a ja dalej szukam cudownego leku :- / .i odpowiedzi co dalej ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

Nie zakwalifikowali taty do chemii Pani doktor stwierdzila ze jeden wlew zabilby go..dala skierowanie na hospicjum domowe i leczenie paliatywne,,Czy mam myslec ze to beda juz ostatnie swieta taty? juz nie dali nam szansy na leczenie..odebrali mi czastke mnie..i nadziei jaka mi zostala:(( wiem ze bedzie coraz gorzej ale trzeba sie modlic o kazdy dzien..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

Byliśmy w hospicjum,tatuś dostał plastry zamiast morfiny w tabletkach ale nie pomagają..bardzo go boli je coraz mniej Pani Dr.powiedziała nam ze 95% chorych na to ma przerzuty na kości ...powiedziała tez ze jak trzeba to musimy płakać jak trzeba to śmiać się a nawet pokłócić i dziękować za każdy dzień i tak jest....tatuś mi powiedział ze malutka daje mu sile do życia :-) święta były super po wigilii tata zaczął niedobrze się czuć,,i tak z dnia na dzień ...chcieliśmy go zabrać w góry choć na jeden dzień ale już nie ma siły ..dlaczego na to nie ma lekarstwa :-((((((...możemy podawać tylko przeciwbólowe i modlić się żeby nie cierpiał coraz więcej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

U tatusia bez zmian,oprócz tego że jest jeszcze chudszy niż był..ma motylka przez którego podaje mu leki,oprócz tych doustnych ...Ma morfinę w tabletce,plaster,morfinę w ampułkach,lek rozkurczowy,lek na nudności i wymioty..na drgawki..dużo tego :(( ale tylko tak możemy mu pomoc z bólem..Dużo śpi,jest dzień że wstanie a jest dzień że mało co nawet siądzie ..powtarza nam że boli go kręgosłup,boimy się że tam się już coś dzieje ale lekarze postawili na nim już krzyżyk ,i nic nie można zrobić ...:-((((( ....czas...to co nam pozostało,to trochę czasu z nim...i nie wiem jak i czy się da ale chce pokazać mu jak bardzo go kocham ..i jakim jest dobrym ojcem..czas...czas...czas....tyle mam dla NIEGO...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

Jesteśmy po pogrzebie...Tatuś odszedł drugiego marca o 21.15....po 9 godzinach największego cierpienia jakie kiedykolwiek widziałam w życiu....i po sześciu miesiącach walki z tym aby chociaż uśmierzyć tatusiowi ból.....Widziałam jak odchodzi ...jak strasznie cierpi...jego cale ciało...nie ma już ze mną jednej z najważniejszych osób w życiu....nie da się opisać smutku i żalu....dlaczego ON ??????? Ta choroba to świństwo którego nie da się wyleczyć.... BRAK MI TATY ALE JUŻ NIE CIERPI.....: ((((((( Ale ja cierpię ...tak bardzo to boli....tak bardzo Go KOCHAM.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Monia-21

Agnieszka tak bardzo mi przykro. Tak ciężko czyta mi się same złe wieści. Mój tata również choruje na raka trzustki i tak bardzo boję się tego wszystkiego co wkrótce nadejdzie, najbardziej tych okropnych bóli o których piszecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

Witam,bardzo mi przykro..nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo Cie rozumiem...musisz miec sile...dla niego...Ja czuje ogromna pustke ...Nie wiem co mam napisac bo czlowiek mysli ze jest wstanie sie przygotowac .ze to najgorsze nie nadejdzie....jezeli moge jakkolwiek ci pomoc ...to jestem...Jak tata sie ma? to rak glowy trzustki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok temu usłyszeliśmy diagnozę rak trzustki. Tata chudł nie jadł ból ogromny. Onkolog w lublinie powiedziała mi że mój tata umiera i nadaje się tylko do hospicjum. Jednak próbowaliśmy szukać. Zaczęliśmy chemioterapię w Warszawie. Było ciężko cotygodniowe wyjazdy, leczenie najpierw gemzarem potem gemzar plus abraxane potem tomografia. Naciek się powiększył. Zmieniona chemia na folfox4. Tatę cały czas bolało brał leki narkotyczne i wraz bolało. Ale już nie chudł apetyt wrócił waga rosła miał siłę, kolejna tomografia guz się zmniejszył. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Za 2 tygodnie żółtaczka i wodobrzusze, i przerzut do otrzewnej i to był koniec żył prawie rok od diagnozy. Przeżyliśmy razem piękny okres bardzo się zbliżyliśmy, a najważniejsze ze doczekał wnuczki. Podczas jego choroby zaszłam w ciążę. To trzymało go przy życiu. Zmarł po 17 dniach od jej urodzin. Rak trzustki to straszne cierpienie nie tylko dla chorego ale i dla rodziny bo rodzina też jest chora a ja nie zapomnę ostatnich godzin jego cierpienia i agonii. Tato kocham cię i zawsze będę o tobie pamiętać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agnieszka

Mija 10 iesiecy od smierci taty ...nie wiem jak beda wygladac pierwsze swieta bez Niego.Ta choroba zabila jego i nas wszystkich Jestem sercem z wszystkimi ktorych niestety to dotknelo..nie dajcie sie.!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×