Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Szanse przeżycia przy raku trzustki bez leczenia


Gość Natalka

Rekomendowane odpowiedzi

Moj Tatuś ma raka trzustki, z przerzutami do watroby, do tego dochodzi żółtaczka mechaniczna. Dziś piątek a Tatę, maja w poniedziałek operowac. Operacja protezowania trzustki ma byc trudna i ma to zrobić Profesor. Trudna dlatego, że na dwunastnicy jest owrzodzenie stykajace się z guzem na trzustce. Bedą udrażniac przewody zeby żółć mogla odpływac... najgorsze jest to czekanie..... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 msc temu zdiagnozowano u taty raka trzustki z przezutami na wątrobe.Żółtaczka,pobyt w szpitalu,chemia 1 i 2 i zakrzepica żył wiec przerwano.Leki przeciwbólowe,lekarz mówił o naświetlaniu ewentualnie jakies plastry i co??POMOCY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę na POCIESZENIE . Mój tata 2 lata temu w wieku 65lat, zachorował na raka trzustki. Najpierw swędziała go skóra potem zachorował na żółtaczkę , stracił apetyt dużo schudł. Trafił do szpitala, gdzieś po miesiącu został operowany (musiał się wzmocnić). Został usunięty guz z trzustki, udrożnione przewody żółciowe , usunięta dwunastnica (to nieuniknione przy tego typu operacji). Następnie przez jakieś pół roku przyjmował chemię. Po tym okresie czuł się bardzo dobrze , przybrał na wadze , mógł wszystko jeść , mówił że jego choroba się już skończyła. Obecnie od kilku miesięcy ma bule krzyża i w dolnej części brzucha . Badania ( tomograf, USG ) nic nie wykazują . Ostatnio bardzo osłabł , ma za mało żelaza , ale nie wiadomo jaka jest przyczyna. Jestem DOBREJ myśli . Po operacji lekarz powiedział mi że nie daje mu większych szans na przeżycie , a on przeżył całkiem dobrze już 2 lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja matka właśnie wczoraj wyszła po protezowaniu przewodów żółciowych. Trafiła do szpitala 19 pażdziernika z żółtaczką mechaniczną i silna anemią. Jest od 10 lat alkoholiczką i pali po 5-6 paczek papierosów dziennie. 4 lata temu miała zapalenie trzustki, teraz po TK ma guza w głowie trzustki 50mmx60mm z naciekami. Guz nieoperacyjny... Ale on nie wierzy, że to rak bo na wypisie ze szpitala nic nie pisza na temat raka. Ma pilnie iść do centrum onkologii, ale sadzę że to juz koniec, doigrała się... Jak myslicie dożyje do Bożego Narodzenia? Prosze o wsparcie Zuzia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, bardzo współczuję. Mój tata jest alkoholikiem tzn kiedyś dużo pił, był na leczeniu i wszystko się ułożyło. Wyjechał za granicę, trochę się odkul jednak co dobre szybko się kończy. Ojciec znalazł sobie miłość która mogła być jego córką, zostawił nas czyli swoją cała rodzinę. Wyjechał w pogoniu za miłością, wrócił schorowany goły i wesoły. Zaczął pić, wysłałam go na odwyk bo nie szło z nim mieszkać, a mieszkanie jego. Skarżył się na ból w ledzwiowej części kręgosłupa, strasznie stracił na wadze, jadł tyle co nic. Na leczeniu odwykowym zrobili mu rezonans i wszystkie badania, okazało się że ma pękniete dwa kręgi w części ledzwiowej i pełno przerzutow. Szczegolow nie znam, jutro się czegoś więcej dowiem bo będziemy go przewozić do innego szpitala. O rokowania chyba pytać nie będę, bo odpowiedź sama się nasuwa. Tylko ile to może potrwać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja napiszę tak, rok temu naczytałam się na tych forach takich rzeczy, że byłam pewna że mój tata u którego wykryto to świństwo nie będzie z nami dłużej niż kilka miesięcy. Tymczasem od operacji minęło rok. Wycięli mu trzustkę, śledzionę, dwunastnicę i coś tam jeszcze ale nie o tym chciałam pisać. W tej chwili bierze leki które trawią za niego ( bo nie ma trzustki) pozatym insulina i sterowanie poziomem cukru za pomocą diety i wygląda i czuje się dobrze, teraz jak na niego patrzę myślę że trzeba wierzyć że będzie dobrze każdy przypadek jest inny a wiara czyni cuda. Ja gdy dowiedziałam się o jego chorobie i zaczęłam czytać różne fora to miałam ochotę rzucać komputerem o ścianę a teraz wiem że nie zawsze to wyrok i wierzę że będzie tak jak teraz jak najdłużej i wszystkim radzę uwierzyć że można pokonać nawet raka jak się walczy i nie odpuszcza. Mój tato był najsilniejszy z nas wszystkich chociaż gdy muwiliśmy mu o chorobie myśleliśmy że będzie inaczej on nam wmawiał że będzie dobrze i że nie jedno w życiu przeszedł to da radę i tym razem, ja mu uwierzyła - teraz wiem że nie kłamał, nigdy nie kłamie. ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iza Twoja wypowiedź jest bardzo budująca. A takich wypowiedzi mi bardzo teraz trzeba. Tate oddali mi do domu niestety nic w szpitalu mu nie zrobili. Bierze leki i nie jest wogóle sobą. Leży ciągle w łóżku, nie może już nawet chodzic:( nie ma z nim żadnego kontaktu, mówi coś do siebie nikt nie wie co. Widzi ludzi których w domu nie ma. Ja jestem już na skraju wyczerpania. Płakać mi się chce jak patrzę na niego, a on patrzy w sufit nieprzytomny wzrokiem:( czekam na wyniki histopatologicznych i dopiero wtedy lekarze będą coś dalej robić. Oby wszystko się jakoś ułożyło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.W marcu ubiegłego roku u mojego taty został zdiagnozowany nieoperacyjny rak trzustki.Lekarze zrobili tzw obejście by mu pomóc jak oni powiedzieli by mógl przezyc ten czas który mu pozostal wmiare normalnie.Dzis jest grudzien za tydzień ŚWIETA ,a ja się ich boje jak nigdy.Tato przez caly czas leczenia paliatywnego bierze chemie teraz co trzy tygodnie a wcześniej miał co tydzień,wypadają mu wlosy,bardzo malo je chudnie w oczach widac że choroba postępuje.Jeszcze do tego pojawił sie ból który uśmierza tabletkami aż boje go zapytać czy m pomagaja.Zastanawiam się jak mu pomóc i czy będę potrafila to zrobic?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezsilność jest najgorsza :( nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się że jedyne co możesz zrobić w takim wypadku to nie pokazywać że się traci wiarę i obawia każdego dnia. Mój tata niestety nawet nie zdaje sobie sprawy z tego że jest w domu i że jesteśmy przy nim. Życzę dużo zdrowia i siły

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Aniu .Teraz kiedy pojawila sie choroba w domu widze jak tato sie zmienil chodzi podenerwowany trzaska drzwiami co wczesniej nigdy mu sie to nie zdarzylo ,coraz wiecej rzeczy mu przeszkadza i irytuje .Nawet jego wnuki czasami robia wszystko zle i niedobrze.Wiemy ze jest chory ale czy to nasza wina?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że nie wasza. Mojego tate dziś zabrali do szpitala, nie je już nic ani nie pije. Wiem że to jego ostatnie chwilę i mimo mojej miłości do niego cieszę się że go zabrali. Tam podadzą mu płyny i chociaż nie będzie cierpiał. Myślę że znosił to dużo lepiej, gdyż nie dopuszczał do siebie musi że to aż takie poważne. Znika w oczach, choroba postępuje w jego przypadku ekspresowo. W listopadzie wykryli raka a dziś jest już nie przytomny:( Na szczęście nie u każdego musi to tak wygladac, wierze że bardzo wielu osoba uda się pokonać to paskudztwo i Twojemu tacie również. Na pewno ważne jest jak szybko znajdą ta gadzine w organizmie i podejmą leczenie. U taty mojego było za późno:( płuca, wątroba no i kręgosłup czyli kości. Ponadto nie oszczędzał się w.ostatnim czasie i ma strasznie wyniszczony organizm, na chemię jest za.słaby, a zmiany na lepsze nie ma. Podobnie jak Ty Patrycjo boję się świat i tego co przyniosą. Oby los dał nam jak i wielu ludziom w ciężkich sytuacjach, spokojne święta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciała bym aby tato był z nami jeszcze przez długie lata ,ale mam przeczucie że to będą ostatnie nasze święta razem.Chciała bym również żeby nie cierpiał,żeby go nic nie bolało ,a tu tabletki już nie pomagają.Wiem że ja też muszę być silna ,ale chwilami nie daję już rady.Trzymaj się Ania tych trudnych chwilach.Pozdrawiam ciepło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem jak ciężko być silnym kiedy z każdej strony człowiek bije się z myślami. Dziś mojego tate przewieźli do hospicjum, bo w domu nie możemy już mu pomoc. Strasznie mi przykro że będzie daleko od nas, ale może.chociaż tam ulza mu w cierpieniu. Również pozdrawiam ciepło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To najważniejsze, niech się nie poddaje. Życzę duzo zdrowia i spokojnych świat. W razie potrzeby służę.rozmowa i.jako takim wsparciem. Mogę podać namiary na siebie gdyby oczywiście byla taka potrzeba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×