Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Jak uchronić chorego na raka żołądka przed śmiercią głodową?


Gość załamany

Rekomendowane odpowiedzi

Gość załamany

Mama [ 63 L ] ma prawdopodobnie raka wpustu żołąka nie moze nic zjeść, wszystko wymiotuje, umiera z głodu. Przez 2 miesiące nie chcieli jej przyjac do szpitala bo brak miejsca, bo moze wrzody, w koncu ja przyjeli i po kilku dniach jak zrobili gastroskopie tragedia rak żołądka :( Lekarz w szpitalu [w Rudzie Śląskiej] na oddziele wewnętrznym powiedział, że nic nie mogą zrobic dopóki nie ma wynikow histopatologicznych, na które musimy czekac do 3 tygodni !!!!! Niestety powiedział też, że mama nie przeżyje prawdopodobie tego okresu bo jest juz skrajnie wycieńczona. Oni nie mają mozliwosci innego zywienia jak tylko kroplowki z glukoza i czyms tam jeszcze SZOK Pomozcie jest jakas metoda dokarmienia jej aby doczekac do tych wynikow badań

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość student medycyny

W sytuacji raka żołądka sprawa nie jest łatwa, wiele zależy od wielkości nacieku nowotworowego. Jeśli dotyczy faktycznie tylko wpustu, przez co pokarm nie może się przedostać do żołądka, można ewentualnie rozważyć gastrostomię, ale podawanie czegokolwiek do żołądka w takim stanie może powodować spontaniczne krwawienia co wiąże się z dużym ryzykiem zagrożenia życia. Logiczne wydaje się prowadzenie żywienia pozajelitowego, co ma miejsce w tym przypadku. Zapewnia podstawę energetyczną i jest tu rozwiązaniem bezpiecznym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuje za odpowiedź. Problem w tym, że w szpialu, w którym leży mama ponoć nie mają takich możliwości :( , nie ma tam onkologii a pozatym bez wyników hi/pa ponoć nigdzie na onkologie jej nie wezmą, a do wyników nie dożyje, tak powiedzial ordynator. Szczerze, aż do bólu, mogłaby jeszcze zobaczyć wnuka jak idzie do 1-szej klasy, ale co go to obchodzi to kolejna anonimowa osoba. Tylko czy sumienie go nie zżera ? Rozważmy przeniesienie jej do innej placówki tylko nie wiemy jak się za to zabrać a czas upływa :((

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam u mojej mmy to samo na poczatku wymioty wymioty schudla w 2 miesiace 30 kilo!! a lekarze ze wrzody wrzoku wczoraj miala operacje mieli jej poszerzac wejscie do zolądka zeby mogla cos zjesc wogole my idziemy po operacji do ordynatora a on nam mowi ze tylko zalozyli taka rurkę do zoładka zeby jej tam mozna bylo jakis pokarm dawac ale ze to rak zoladka z przerzutami rozleglymi i ze juz nic nie da sie zrobic ze nie gwarantuje czy to miesiac czy rok ale umrze mam pytanie *załamany* jak to bylo z twoja mama ? jak sie teraz czuje jest jeszcze z wami, prosze o odpwoiedz nie wiem na co sie mam nastawic, a mama wyglada dobrze nie wie ze to rak i naprawde po niej tego nie widac dzis juz rozmawiala smiala sie , jest chudziutka to fakt ale informacja o raku mnie poprostu calkowice zszokowala pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam , u mojej mamy podobnie schudła bardzo , brak apetytu miała dużą anemie trafiła na oddział ginekologiczny gdzie miala mieć operacje mięsniaki jajnika i w szyjce macicy.Po operacji okazało sieżę mama została rozcietą od mostka do dołu i lekarze stwierdzili zawansowany proces nowotworowy jamy brzusznej prawdopodobnie z początkiem w żołądku. Do tego doszło wodobrzusze w czasie operacji ściagnięto 7 litr płynu i mama na jakieś 2,5 tygodnia odzyskała możliwość jedzenia , niestety na wynik badań histopatologicznych czekaliśmy 4 tygodnie płun znowu się zebrał i mama od 10 dni nie je prawie wcale i doszły wymioty . Za dwa dni ma konsultacje u onkologa mam nadzieje że jeszcze lekarze będą o nią walczyć. Moj tata zmarł 12 lat temu - rak żoładka po operacji usunięcia żołądka lekarze powiedzieli że jak przeżyje dwa lata to można powiedzieć że jest zdrowy - zabrakło mu 6 miesiecy nastąpiły przeżuty na wątrobe i trzustkę nie dożył trzeciej chemii.zmarł 20 grudnia 1998 teraz mamy grudzeń i cały czas mam nadzieje żę historia nie zatoczy koła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moj wuj tez umiera glodowa smiercia.boze*on jest taki swiadomy i czeka na wyzdrowienie*a tu nie ma szans.nie moge*mysle o nim.2lata temu jego siostra a moja mama 16.06.2009r zmarla na raka piersi.te kadry z zycia chorych na raka pozostana w moich myslach do konca.zebym miala moc uzdrowienia ale coz...jestem bezradna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mar4tucha256

Ważne jest, aby raka wykryć w miarę możliwości w jak najwcześniejszym stadium. Choroba ta dotyka wszystkich zarówno starszych jak i młodych a coraz częściej także małe dzieci dlatego zachęcam do odwiedzenia strony internetowej http://tojefura.com ,gdzie zamieszczona została zupełnie NOWA METODA WYKRYWANIA RAKA. Wystarczy się zalogować przejść test i już dziś możesz się dowiedzieć czy w Twoim organiźmie znajduje się groźny nowotwór. Im szybciej uzyskasz taką informację tym większe szanse na całkowite wyleczenie. Nie zwlekaj wejdź na naszą strone już dziś http://tojefura.com-Twoja szansa na spokojną przyszłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, Teściowa w Bielsku Białej wzieła 6 chemii, po czym po drugim TK nacieki sie zmniejszyły i skierowano na dalsze leczenie do Gliwic. Ale teraz sprawa wyglada nastepujaco: Otóz tesciowa dwa tygodnie temu była u rodziny przez 9dni. Przyjechac miała sama autobusem lub pociagiem (po chemii smigała sama wszędzie, czuła sie swietnie)lecz rodzina ja przywiozla samochodem, gdyż od dwóch, trzeh dni wymiotowała. Twierdziła ze u rodziny zjadła *zapiekankę z pieczarkami* i po tym wymiotuje. Wymiociny koloru czarno brazowego- z fragmentami *grzybów* (lecz lekarz z karetki który przyjechała w dniu 13 sierpnia powiedział ze to sa fragmenty żołądka, a nie żadne grzyby z zapiekanki) przepisano jej kroplówki na trzy dni.Co zjadła i wypiła natychmiast zwymiotowała. 16 sierpnia teśc poszedł do lekarza rodzinnego o skierowanie do hospicjum ( już mówiłam o hospicjum kilka dobrych miesiecy temu lecz nikt nie reagował, mój tata Ś.p. korzystal z hospicum i cała rodzina byla bardzo zadowolona z pomocy tej instytucjii) Jak lekarka odmowila, zaczełam ja działać, zadzwoniłam do hospicjum i za godzinke już tam z mama bylismy. Lekarka nawet nie mogła jej zbadac, bo wymiotowała non-stop, jak zobaczyła wymiociny to od razu skierowanie do szpitala , ponieważ kolor wymiocin wskazywał na krwawienie z żoładka. Tesciowa miała w Gliwicach termin tomografu na dzisiaj godz 16:00 ale szwagier z mężem pojechali przesunaćpilnie na godz 8:00 dzisiaj, na 13 wrzesnia ma planowane przyecie do szpitala na oddział ( bedzie miała calkowita resekcję żoładka) Wczoraj wieczorem wyszła ze szpitala po dwóch dniach pobytu- est tylko nawadniana kroplówkami, nawet jak lyk wody wezmie to zwymiotuje, est słaba wykończona (rozmawiałam zlekarka prowadzaca wczoraj, i powiedziała ze stan jest BARDZO CIĘZKLI, że u nas w szpitalu nie podjeli by sie zadne operacji, bo moze tego nie przezyc, dostala tez przez te dwa dni dwie ednostki krwi.Wypisano ja tylko dlatego, że miała na dzisiaj termin TK w Gliwicach, pytałam czy ak Gliwice ją dzisia nie przyjma, to czy moze wrócic na oodzial- lekarka powiedziała tylko tyle ...żelepiej by ten czas spedziła w domu z rodzina.... CZY TO JUZ KONIEC? CZY GLIWICE PODEJMA SIĘ OPERACJI W TAKIM STANIE ???? Bardzo proszę o szybka odpowiedź.Rodzina czeka na ....czego mamy się spodziewac...???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość stop gliwicom!

nie ufalabym gliwicom,moja tesciowa miala w pore usunieta macice z rakiem, przeszla jedna chemie nie pelna bo tylko 5/6 z powodu anemii, badano ja pozniej i powiedzieli ze jest ok, jezdzila regularnie na kontrole do gliwic i jakis mies od ostatniej wizyty trafila do szpitala w lukowie z wielkim wodobrzuszem, okazalo sie ze tesciowa ma przerzuty wcalej jamie brzusznej.pod jaka byla kontrola jak rak zdazyl sie jej az tak rozsiac?okazalo sie ze nie robili jej zadnej kontrolnej tomografii, badali ja tylko ginekologicznie pooperacyjnie. co w takiej sytuacji mamy robic?tescilwa juz ma taki naciek ze umiera smiercia glodowa nawet jak wypije lyk wody to go zwraca. co w takim wypadku mamy robic?pozywac szpital? ale to jej zdrowia i zycia nie wroci!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Małgorzata

Witam. Przy raku żołądka lekarze mogą przeprowadzić operacje polegającą na wstawieniu takich rurek bezpośrednio do jelit przez które chory będzie karmiony specjalnymi płynami. Mój tato już ponad 2 miesiące dzięki temu żyje. Chociaż nigdy nie wiadomo co byłoby najlepsze Tato nie umiera śmiercią głodową ale przez straszne bóle.Nie pomaga już nic. A do tego ciągle wymiotuje(ostatnio nawet jakimiś kawałkami) Strasznie cierpi. Dzisiaj znajoma pani doktor powiedziała mi żeby przygotować się na dużo cięższe chwile bo właśnie to teraz przed nami.Nawet tato jakiś czas temu zapytał kiedy to wszystko się skończy. Ja już nie wytrzymuje psychicznie bo bardzo chciałabym mu pomóc nie niestety nie mogę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój tata chudł bolało go przy łykaniu posiłków ,zrobiono mu gastroskopie i okazało się że jest to rak złośliwy i są już przerzuty na płuca .Rozwineło się to tak szybko że w tej chwili mogą mu tylko włożyć protezkę aby rozszeżyć przepust do żołądka ,żeby nie bolało go przy łykaniu. Jestem załamana nie wiem co mogłabym jeszcze dla niego zrobić bo serce mi pęka gdy patrzę na niego zaznaczam że On nie wie o tym że to jest rak ,myśli ze to jest wrzód na żołądku.Po świętach mają mu to zrobić w Pleszewie .Czy ktoś może mi coś napisać jak długo będe mogła się cieszyć widokiem mojego taty czy ktoś już coś takiego przeżywał .Bardzo proszę !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Małgorzata

Nigdy nie wiadomo jak długo osoba chora na raka przeżyje. Mój tato 2 lata temu dowiedział się ze ma nowotwór złośliwy żołądka z przerzutami na wątrobę i węzły. Od stycznia tego roku jest już bardzo zle. Dokarmiany jest do jelitowo. Bezpośrednio do jelit podajemy mu również specjalne płyny(w tym glukozę ) Wymiotuje samą krwią. A od 2 dni nie rozmawia normalnie i wygląda po prostu strasznie. Myślimy że rak zrobił przerzut do głowy. Ciężko jest patrzeć na cierpienie bliskiej osoby ale nie wolno się poddawać i załamywać. A przed twoim tatą chemie i naświetlania wiec i tak ktoś będzie musiał powiedzieć mu o jego chorobie. Wiem że bardzo ważne by miał cały czas przy sobie bliskie mu osoby które będą go wspierały każdego dnia. Jeśli będziesz miała jakieś pytania to postaram się pomóc. Z całego serca życzę twojemu tacie pokonania nowotworu. A tobie i całej rodzinie siły i wiary w to ze będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Małgorzato ! Bardzo dziekuje za te piękne słowa i pocieszenie ,ale widzisz mój tatuś już nic nie będzie miał robione tylko tę protezkę aby nie umarł z głodu. Żadnej operacji ani zadnej chemii tylko to mogą zrobić . Żołądek jest już tak zaatakowany są przerzuty na przełyk i już na płuca .Dziś miałam go u siebie i patrzyłam jak je jak gołąbek ,jak chudnie z dnia na dzień i serce mi peka bo biedaczek myśli że ten wrzód mu wyleczą i będzie dobrze nie mam sumienia zmieniać wersji niech tak myśli może dzięki temu dłużej będzie z nami. Jutro bede dzwonić do faceta który współpracuje z onkologami w Pleszewie mieszka gdzieś pod Pleszewem tam che jechać do niego może ma jakąś siłe w tych swoich rekach i stanie się jakiś cud , bo nie wiem jak mogę jeszcze i co mogę zrobić dla niego. Takim wspieraniem się Małgosiu lzej jest na duszy ,że są ludzie których się nie zna ale jak dużo mogą dać ciepła bardzo dziękuje za te miłe słowa od Ciebie ja też Tobie i Twojemu tatusiowi życzę wszystkiego najlepszego też tej sił w tych tak trudnych chwilach - Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Małgorzata

My właśnie teraz potrzebujemy jak najwięcej siły. Z moim tatą jest już bardzo zle. Patrzymy jak umiera i nie możemy nic zrobić. najgorsze jest to że strasznie przy tym cierpi. To ostatnie jego dni albo nawet może juz tylko godziny. Nie wiem jak to przeżyję.Wiesz mój tato też miał przeżuty na wątrobę i węzły a pomimo to miał chemię i naświetlania. Jedz do tego faceta może rzeczywiście on ma jakieś znajomości i pomoże twojemu tacie. Bardzo wam tego życzę.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kolejna zdesperowana

Moja mama ma raka żołądka: nie je normalnie już prawie pół roku - chodziła prywatnie do wszelkich lekarzy: wymyślali wszelkie choroby (nerki, wrzody, zrosty pooperacyjne itp.) - o raku ani słowa!!! Potem miesiąc z małymi przerwami w szpitalach - różne oddziały, wszelkie badania i żadnej spójnej diagnozy! W końcu odwodniona znowu trafiła na oddział - w czasie operacji stwierdzono komórki rakowe, potem koszmar: 3 tygodnie czekania na wyniki - mama nadal nie je. Obecnie została zakwalifikowana na chemie, ale wróciła do domu i czeka kolejne 3 tygodnie na termin, ma jeść, bo podobno jest za słaba, żeby otrzymać chemię: nadal wymiotuje kilka razy dziennie!!!!!! Nie mamy już siły!!!! To się tylko szumnie nazywa: służba zdrowia w Polsce-śmieszne: totalna porażka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Malgorzata

A czy twoja mama ma jakies tabletki powstrzymujace te wymioty? Moj tato chorowaj na raka prawie dwa lata. Wiec wiem sporo na temat leczenia tej choroby. Jesli bedziecie mieli jakies pytania to postaram sie udzielic odpowiedzi. Jutro wybieram sie do kosciola wiec pomodle sie o zdrowie dla twojej mamy. Pozdrawiam i zycze duzo sily i wiary w to ze bedzie dobrze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,tak czytam i niestety historia mojego taty jest podobna.od chwili rozpoznania raka zołądka zył rok.wczesniej resekcja żołądka,po operacji nie mógł jesc wszystkiego.Pózniej był taki czas ze jadł na co miał ochote ale wymiotował i chudł mimo tego ze miał apetet-po prostu rak zjadał go miał przerzuty do trzustki zrobił sie bardzo zółty.do konca był swiadomy i do konca rozmawiał z nami.W ostatnich dniach miał juz problem z oddychaniem był tak chudy ze zal było nam strasznie.A rok wczesniej mama zmarła na raka kosci.to jest wszystko straszne!cały czas zyje w załobie nie moge przestac myslec o nich bardzo tęsknie ale nie moge nic zrobic bo choroba zabrała mi oboje rodziców prawie w jednym roku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.Strasznie mi przykro. Ja straciłam tatę.Ty do tego jeszcze mamę, Nie wiem co napisać bo zadne słowa nie pozwola zapomniec o czyms tak strasznym. Najważniejsze by sie nie załamać.Bo nasze zycie toczy sie nadal.Bądz silna. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Mirosław z Łasku

Przeczytałem wiele wypowiedzi na temat życia bez żołądka. Ja osobiście żyję już dwa lata po całkowitej resekcji żołądka. Jak się czuję, powiedział bym wspaniale, żeby nie świadomość, że z tym bedzie się żyć do śmierci. 50% przeżycia dłuższego niż 2 lata daje pozytywne nastawienie do życia. Oczywiście na tym się nie kończy. Po mniej więcej 16 miesiącach miałem wznowę raka, a więc powrócił. Przeszedłem drugą operacje, która polegała na zastosowaniu jejunostomii czyli włożenie rurki do odżywiania dojelitowego. Jest to wielkie uwiązanie ale nie tragedia. Czuję się świetnie, nie miewam żadnych specjalnych sensacjii. Chciałem nadmienić iż biorę drugi raz chemię, ponieważ doszło do tego,że część jelita poniżej zespolenia została zawężona domprześwitu 1,5mm, też nie mogłem nic jeść, ale druga chemia dała pozytywne wyniki. Teraz zjadam nawet kanapki z chlebem, owoce ciastka, czyli odżywiam się na dwa sposoby. Piję również olej lniany z kapsaicyną,( można kupić przez internet), Jedna rada nie wieżcie tylko jednemu lekarzowi, szukajcie wskazówek u 2 a nawet 3 lekarzy , To wy sami musicie dowiedzieć się o swoim stanie lekarze traktują nas jako źródło dochodów nic więcej. Zyczę wszystkim chorym przynajmniej zastopowania choroby i głowa do góry.Pamiętajcie o chęci życia za wszelką cenę i powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj potwierdziły sie moje najgorsze obawy mój ojciec ma raka żołądka z przerzutami.Wypisano go ze szpitala w Kościerzynie nie mówiąc nam wszystkiego.Oddano nam go do domu mimo że nie był wstanie nic przełknąć,to było 5 dni temu .wczoraj pojechaliśmy do szpitala z powrotem ponieważ nasiliły się bóle,ale chirurg odmówił przyjęcia ojca.Za powód podał brak wskazań chirurgicznych,a podawanie kroplówek na oddziale szpitala nie stać i winić mamy tych co nie płacą składek.Ojciec popłakał się,bo on pracowł ,składki odprowadzał az do choroby a teraz słyszy takie słowa. Co ja mam robic on umiera z głodu.Dzisiaj byłam po wynik biobsjiw Kościerzynie i chirurg mi powiedział ze ojciec ma miec zrobioną przetoke żywieniową ale nie u nich. Jak można odmówic cierpiącemu pomocy.przecież to nie humanitarne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam..czytając wasze wpisy mam łzy w oczach...mój tata tęż choruje na raka żołądka - nieoperacyjnego. 02 stycznia 2011 roku dostał krwotok pogotowie zabrało go do szpitala, gdzie zrobiono mu gastroskopię i lekarz oznajmił nam,iż to rak ale musimy poczekać na wyniki his. po 10 dniach wiadomość rak złośliwy. Przygotowano go do operacji usunięcia żołądka 21.01.jednak zabieg zakończył się na otwarciu zwiadowczym. 27.01 wypisano go do domu.Pojechaliśmy do pani onkolog (mama ja i brat) ona oznajmiła nam iż ojcu zostały 3 może 6 miesięcy jeżeli podejmie chemię - podjął paliatywną xelodynę jednak po 3 serii przerwał. W maju 2011 było z nim żle. potem powoli zaczął do siebie dochodzić. Równy rok -2 stycznia 2012 dostał znów krwotok i pogotowie zabrało go do szpitala. Od tego dnia zaczął coraz to mniej jeść , opada z sił . Ciężko się patrzy na bliską osobę która umiera. 11 listopada 2012 moi rodzice obchodzili 50 rocznicę ślubu miałam ich zawieść na msze św. jednak tata nie był już w stanie pojechać z nami. Byliśmy sami na tej mszy (ksiądz przyjechał do domu z komunią i z życzeniami) Mam nadzieję, że święta spędzimy razem. Mojego tatę poinformowaliśmy o chorobie już przed planowaną resekcją jednak on swoją chorobę traktował jak grypę. Jednak teraz gdy już nie jest w stanie wyjść z domu , nie może nic zjeść lub łyżkę dwie to widać że zaczął się załamywać . 21listopada jedziemy z nim na TK kompterową a jutro ma pielęgniarka przyjechać pobrać krew mam nadzieję ,że jeszcze będzie dobrze.. w całej jego chorobie spotkaliśmy samych dobrych lekarzy i pielęgniarki- żadnych łapówek ... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość bogusia dzisiaj

my rowniez przezywamy tragedie tesc rak zoladka i przelyku ma 80 lat boze dziekujemy ci ze spotkalismy tak wspanialych lekarzy!szybka diagnoza szybkie wszystkie badania-hist.pat.tk ekg echo serca za 3 dni operacja jestesmy im bardzo wdzieczni darzymy ich ogromnym szacunkiem za ogromna wiedze ludzkie podejscie do tescia irodziny iza walke o zycie pacjentow.te anioly to personel chirurgi klatki piersiowej usk w bialymstoku ul m c sklodowskiej a w szczegolnosci pani doktor hand melli pierwsza klinika chirurgii to lekarze z sercem na dloni dziekujemy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×