Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Ból brzucha i ucisk w klatce piersiowej


Gość Sebastian

Rekomendowane odpowiedzi

Oto opis mojej dolegliwości. Proszę o przeczytanie wszystkiego dokładnie ponieważ chce szczegółowo opisać co mi się dzieje. Wszystko zaczęło się właściwie rok temu. Nie wiem czy jedno z drogim ma coś wspólnego ale opiszę wszystko. W zeszłym roku w wakacje odczuwałem lekki ucisk w klatce piersiowej tak jakby coś dookoła ją ściskało, po 2-3ech tyg. ucisk ustał lecz po nim na wysokości klatki piersiowej odczuwałem już silniejsze bóle w plecach (bóle jakby mięśniowe). Trwało to także jakieś 3 tyg. Do tego od czasu do czasu zaczął mnie łapać ból przy wątrobie - bolało tak jak kolka. Myślałem że to wątroba, odstawiłem alkohol na 2miesiące, ból po jakimś czasie przestał być tak intensywny czasami znikał całkowicie, żeby znowu wrócić, 1 października miałem 18stke trochę wypiliśmy, na drugi dzień po imprezie bólu nie było. Lekarz ogólny stwierdził,że może to być stłuszczenie wątroby i przepisał mi krople *Nux vomica*. Po ich zażyciu bół jakby trochę ustępował a brzuch w tym miejscu rozluźniał się (kiedy zapaliłem papierosa ból stawał się silniejszy). Dodam, że towarzyszyły temu zaparcia, ciężkość z wypróżnianiem się. Bóle zaczęły ustępować jednak na początku roku wybrałem się jeszcze raz do przychodni. Tam już inna pani doktor stwierdziła, że nie jest to wątroba lecz jelito, pytała czy może nie miałem jakichś stresujących sytuacji i przepisała *Tribux* oraz badanie USG które robiłem w maju tego roku. Nie mogę znaleźć wyników USG ale wiem, że wszystko było tam ok, i właściwie nie czułem już wtedy żadnych niepokojących ucisków itd. Czułem się zdrowy. Aż znowu jakoś w środku wakacji wracałem piechty dość długo w deszczu. Czułem jakby coś lało mi się do prawego płuca (takie swędzenie). Znów zaczął się ucisk w klatce piersiowej, a następnie bóle w plecach pod łopatką jednak teraz tylko z prawej strony, dopadały mnie fale gorąca a podczas ruszania ręką jakby ciężkość. aż przeszło. Znów zaczęły się lekkie bóle jakby gryzienie przy wątrobie, w żołądku i przy trzustce. Pewnego dnia Zrzucałem do piwnicy węgiel w deszczu i trochę wysiliłem prawą stronę, lecz nie czułem jakichś szczególnych bóli jedynie osłabienie, w ten sam dzień spotkaliśmy się z kolegami i dla żartów zaczęliśmy się szarpać, dostałem cios w brzuch i wtedy się zaczęło... Czułem jakby rwanie pod mostkiem ciężkość w oddychaniu, kolejnego dnia doszło silne rwanie trzustki przy tym dreszcze. Lekarze mówili, że to nerwy i nic mi się nie dzieje, jednak pani doktor powiedziała, że mam wątrobę powiększoną na 3 palce. Dokuczały mi również kłucia w pępku i pieczenie w całej jamie brzusznej. Miałem robione następujące badania: Morfologia 8 parametrów: krwinki białe WBC - 6.1, krwinki czerwone RBC - 4.90, hemoglobina HGB - 14.3, hematokryt HCT - 43.2 Wskaźniki czerwonokrwinkowe: MCV - 88, MCHC - 33.1, MCH - 29.2, RDW - 12.4, PLT - 181, MPV - 9.6 OB: OB po 1h - 3 Biochemia: AlAT -13, AspAT -19, Fosfotaza alkaliczna -44, Gamma GT -13 Elektrolity: Sód - 138.6, Potas - 3.33, Chlorki 101 Układ krzepnięcia: Protrombiny - 112.7, INR - 0.89, APTT - 28.5 Mocz: Odczyn kwaśne, C. właściwy 1-010, urobilinogen w normie Miałem też robiony rentgen jamy brzusznej, wtedy lekarze stwierdzili, że potrzebuję raczej pomocy psychologa niż lekarza. Wybrałem się do gastrologa, przepisali mi następujące leki: Duomox, Helicid, Trillac i Metronidazol. Ponoć na helicobakter. Po tych lekach zaczęło przechodzić Były takie dni, że czułem się zupełnie zdrowy jednak jedna rzecz nie ustąpiła ani na chwilę mianowicie ten ucisk jakby rozdęcie po prawej stronie przy wątrobie ciągnący niekiedy aż do biodra. Teraz czuję go cały czas, mam problem z wypróżnianiem się kiedy jem dużo boli mnie cały prawy bok, czuję też jakby ucisk na pęcherz po prawej stronie, kiedy zapalę jakby ból się nasilał, lekarz do którego teraz chodzę podejrzewa Zespół jelita drażliwego i mam przepisany Debretin i Anesteloc. Jednak nie bardzo pomaga. Momentami ucisk jest bardzo lekki ale często tak jak w tej chwili dość silny, brzuch mam miękki choć czasem robi się po tej stronie jakby naprężony. Miałem taż gastroskopię i oto jej opis: Przełyk, wpust na wprost i w inwersji bez zmian. Żołądek podatny na rozdmuchiwanie, o sprawnej motoryce. Jeziorko śluzowe miernie obfite, klarowne. Śluzówka sklepienia, trzonu prawidłowa, w antrum - drobnoplamiście zaczerwieniona. Odźwiernik drożny. Opuszka dwunastnicy prawidłowa, część zaopuszkowa endoskopowo bez patologii. Test na H. pyroli ujemny. Dzisiaj dostanę jeszcze wycinki antrum i trzonu. Nie wiem już co mam o tym myśleć jestem znerwicowany i spanikowany. Proszę o jakąś pomoc. Dodam, że jestem osobą dość nerwową, często popadam w lekką depresje lecz jest i tak, że jestem ucieszony i zadowolony. Aha czuję też jakby katar spływał mi z prawej zatoki do prawej dziórki w nosie i prez gardło na oskzela, czasami kłucie pod prawą piersią i te bóle w plecach ciągnące aż przez całą rękę. Czyli w skrócie, wyniki chyba OK nieustający a jedynie zmieniający nasilenie ucisk przy wątrobie jakby z pod pierwszego żebra aż do biodra, do tego czasem naprężony i bolący prawy bok. Dodam jeszcze, że nie mam smolistych stolców więc znaczy to chyba, że nie krwawię z przewodu pokarmowego.Wydaje mi się, że to od jelita ale chciałbym usłyszeć opinię specjalisty . P.S. czy powinienem przestać palić przy tym dolegliwościach?? No i co to może być i czy powinienem się martwić??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Sebastian

Kolonoskopii jeszcze nie zrobiłem bo wiadomo jakie mamy terminy i w przychodniach nawet nie wiedza kiedy dostaną nowe limity. Zrobiłem za to badania kał na obecność krwi utajonej, lamblie i pasożyty i tak, krwi nie ma, za to są lamblie. Lekarz ogólny przepisał mi opakowanie tinidazolu (4 tabletki) i miałem to wziąć następnego dnia na czczo na raz wszystkie 4. Po za tym lekarka kazała też kupić 2 butelki jakiegoś ziołowego preparatu *VERNICADIS*, który mam brać 2x dziennie na czczo i przed spaniem po 5ml. I tak - wziąłem w sobotę rano cały ten tinidazol i położyłem się do łóżka, z każdą chwilą nasilało się uczucie kręcenia w żołądku jakbym połknął mikser, a po około 2-3h wszystkie te moje objawy opisywane powyżej przeszły jak ręką odjął tak już w 98%. Cała sobota była super, w niedzielę dalej czułem się świetnie, poniedziałek był juz trochę gorszy ale nie wiele. W ten sam poniedziałek kupiłem Vernicadis i wziąłem przed spaniem, położyłem się do łóżka i próbuję zasnąć... Po chwili po prawej str brzucha w podbrzuszu zacżęły się jakby zbierać gazy a przynajmniej tak to odczułem do tego doszły wiatry jednak puszczenie przysłowiowego bąka nie przynosiło ulgi w tym ucisku, oprócz tego nierówne bicie serca a przy już samym zasypianiu uczucie jakbym przestawał oddychać. Dzisiaj mamy sobotę Vernicadis biorę od poniedziałku i czuję się coraz gorzej np. wczoraj dodatkowo postanowiłem że nie będę palił chociaż jeden dziań a to jest kolejne utrapienie którego nie mogę się pozbyć pomimo starań, i tak nie paliłem pół dnia, zjadłem śniadanie, później obiad, i godzinę po objedzie (a był to żurek) zaczęło mnie gonić do ubikacji poszedłem i siedziałem tam dosłownie 1h, wyszło chyba zemnie z 10kg, kolejny raz poszedłem 30min później a w sumie byłem chyba 5x. Oczywiście po tym wszystkim czułem się jak po wojnie, oprócz tego zaczęła mnie boleć jakby cała okrężnica z tym, że najbardziej jak opisywałem powyżej po prawej stronie jakby koło wątroby czy woreczka żółciowego. Dzisiaj byłem jak na razie raz ale dalej czuję się strasznie osłabiony, czuję ten ucisk przy woreczku ale ciągnie to w dół do pachwiny i do pleców. Mam wrażenie jakbym był też przeziębiony, a dzisiaj na praktykach nagle z niczego dostałem wielkiego skoku ciśnienia aż mi się w głowie zakręciło. Czytałem, że Vernicadis ma takie działanie, że człowiek czuje się po nim fatalnie (biegunki, osłabienie,zawroty itd.) i piszą, że tak ma być ale zastanawia mnie z kąd ten ból/ucisk w prawym boku i z prawej strony pachwiny aha dodam jeszcze że prawe jądro jest jakby bardziej wrażliwe na dotyk np. kiedy leżę, a na spodzie penisa zrobkiła mi się wysypka takie białe kulki był nawet jeden pryszcz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Sebastian

To jeszcze raz ja. Chyba doszedłem (oczywiście na tyle na ile mogę się wypowiadać na ten temat bo lekarzem nie jestem) do tego skąd się biorą te moje straszne dolegliwości. Myślałem ostatnio o tym kiedy to się zaczęło dokladnie, jak objawiało się na początku i co temu towarzyszyło. Pominę wątek z zeszłego roku bo chyba informacji z tego powinno wystarczyć. A więc tak: Połowa wakacji - od jeżdżenia w przeciągach zaczęło boleć mnie gardło tak jakby całuy czas ktoś mnie podduszał. Ból przechodził po paru dniach ale wracał zawsze gdy zrobiło się zimniej lub byłem w przeciągu. Dalej - zawsze kiedy wtałem wcześniej nie dospany czu łem się jakbym był lekko przeziębiony (lekki katar, gryzienie w gardle, klatce piersiowej/oskrzelach, lekkie gryzienie w brzuchu na wysokości wątroby i trzustki). Następnie przeziębienie, którego nie doleczyłem zrobiłem jedynie szybką kurację (fervex, mleko z masłem i czosnkiem posiedziałem pół dnia w domu i dalej w świat) Później było to rwanie pod prawą łopatką jak opisywałem wyżej. Ogólnie przez ostatni rok przesiedziałem prawie całą zimę na dworze z kolegami często przy piwe więc nieźle się pewnie wychlodziłem (zawsze łatwo się przeziębiałem), często też po takim wychłodzeniu nagle zmieniałem temperaturę np. włączając farelkę jeśli siedzieliśmy np. w altance a potem znowu na ten mróz. A większosć przeziębień przez juz dłuższy okres czasu leczyłem właśnie na szybko tj. Polopiyna, Fervex jakiś syrop z dziewanny itp, jeden dzień w domu i za raz spowrotem na dwór i sądzę, że wszystkie te przeziębienia nie zostało wyleczone ale tylko jakoś stłumione i gotowe się obudzić przy przy pierwszej lepszej okazji. Dzisiaj znów jestem przeziębiony, trwa to już od czwartku z tym, że w czwartek nie przesiedziałem w domu, cały piatek przeleżałem i zaczęło się nawet poprawiać (bóle brzucha też się uspokoiły, doszło częste oddawanie stolca), ale dzisiaj musiałem iść do szkoły i znowu całe leczenie szlak trafił, znów czuję się jakby to się tylko wemnie stłumiło i siedziało w środku. Wiem, że piszę tu okropnie dużo ale robię to tylko z tego powodu, że mam już tego naprawdę dośći próbuję znaleźć przyczynę. W poniedziałek idę do lekarza i to wszystko powiem ale proszę też tutaj o jakieś wskazówki i pomoc bo zaczynam wsiadać nerwowo ama 19lat. Jestem na prawdę przerażony. Aha jest też takie coś nie wiem czy to nerwy czy o innego - nagłe skoki ciśnienia one się powtarzają co kilka dni ale przy takim skoku aż ściska przelyk i na 2-3s tracę oddech. Błagam o jakąs pomoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kochanie - mam podobne dolegliwości - zaczynając od tachykardii serca, poprzez bóle, kłucia itd w różnych częściach jamy brzusznej (najczęściej w okolicach trzustki, wątroby/woreczka żółciowego, wyrostka robaczkowego, dwunastnicy i wokół pępka i czasami boli też trochę w okolicach oskrzeli.. albo pod łopatkami.. Do tego dochodzą luźniejsze stolce, niedotrawianie pożywienia, okresowe spadki w krwi ilości potasu, magnezu, żelaza, czasami w rozmazie krwi podwyższone eozofile wychodzą a w co 2-im badaniu moczu amylaza wychodzi lekko podwyższona. Schudłam od sierpnia już 15 kg, mimo że staram się dużo jeść (jem 5-6x dziennie). Do tego dochodzą objawy świadczące głównie o niedoborach witaminy A (sucha skóra, zmęczenie oczu, lamliwe paznokcie, *brzydsze* włosy - suchsze i szybciej się przetłuszczające), niedoborach innych witamin (np C - czasami krwawienia dziąseł, ból żyły za kolanem - choć doppler nic nie wykazał). Przestałam trawić laktozę (mleko) i i od jakichś 9 miesięcy nietoleruję albo pszenicy, albo glutenu. Przebadałam się wzdłuż i wszerz - teoretycznie jestem zdrowa - tylko raz na pół roku wychodzą lamblie w kale. A zaczęło się tak niewinnie.. od osłabienia przez jakiś czas. Przez chorobę i tachykardie rzuciłam palenie (nie dałam rady po prostu palić, a czasami czułam się tak słabo, że ledwo do łazienki dochodziłam). Obecnie jestem na diecie bezmlecznej, bezglutenowej i prawie bezpszennej. Nadal mam słabsze dni, ale szybciej do siebie dochodzę. Zazwyczaj jest to 3-4 dni kołatania serca i osłabienia 6-8 dni lepszego samopoczucia. Biorę cały czas leki zwalniające pracę serca - więc o alkoholu to tylko pomarzyć mogę. Do tego biorę czasami bellergot (lek uspokajająco-rozkurczowy stosowany przy menopauzie i migrenach) - pomaga, bo z jednej strony uspokoi troszkę, a z drugiej rozluźni jelita i inne wnętrzności i dolegliwości nie są tak dokuczliwe - spróbuj nospy. Mam 33 lata i dość stabilne i spokojne życie.. raczej wygodne i prawie bezstresowe. Ponieważ miewam tachykardie serca i objawy zespołu jelita drażliwego połączone z zespołem złego wchłaniania - wszyscy lekarze wmawiają mi nerwicę. Przez to to i troszkę stałam się bardziej nerwowa. A diagnoza naszych dolegliwości jest prosta - GIARDIOZA / LAMBLIOZA. wpisz w googlach * Giardioza &#8212* obraz kliniczny, rozpoznawanie i leczenie* - i przeczytaj artykuł dr Wiercińskiej. Poszukaj też różnych wypowiedzi dr Ozimka z Warszawy. I ogólnie poczytaj w sieci różne fora mówiące na temat Lamblii. Ludzie walczą z tym paskudztwem nawet po 1-2 lata na zmianę biorąc leki i zioła. A po Vernicadis też mam nieprzyjemne dolegliwości - skurcze w brzuchu, obniżone ciśnienie, spada mi tętno i dostaję lekkiej arytmii.. do tego wątroba cierpi. PS. - poczytaj o diecie rozdzielnej - ja ją stosuję od jakichś 3-4 miesięcy i czuję się lepiej. Jem 5-6 x dziennie różne produkty (np. sniadanie-własnej roboty szynka 4 półcentymetrowe plastry i duży pomidor, II śniadanie - szklanka mleka sojowego z poppingiem (+czasami suszona żurawina lub inne suszone owoce) albo gotowany ryż z pieczonym jabłkiem, obiad - jakieś mięcho (kotlety schabowe, bitki wołowe, wątróbka albo klopsiki drobiowe) z gotowanymi na parze warzywami lub kasza gryczana z w/w warzywami, podwieczorek - dania jak przy II śniadaniu.. albo jajko gotowane z surówką, lub makaron bezglutenowy z warzywami / surówką z olejem lnianym albo makaron podsmażany w jajku i kolacja - np 2 jabłka pieczone. Dieta nie obciąża zbędnie żołądka więc i nie obciąża serca. (brak uczucia ciężkości na żołądku i sercu) - polecam - zwłaszcza, że dieta nastawiona jest na umiejętność łączenia ze sobą produktów - nie trzeba wyrzekać się zupełnie ulubionych tłustych dań ani mocno ograniczać ilości spożywanych pokarmów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lilithiem

HA!!! po 10 miesiącach walki z lambliami odkryłam kolejnego lokatora na gapę - owsiki... w badaniu kału na jaja pasożytów wyszły mi ich jaja - taki traf podobno nie zdarza się za często. Tylko czemu dupcia mnie nie swędziała nigdy? (a może po prostu spałam... wykończona chorobą?).. Fakt - raz na jakiś czas przez 2 dni po kilka minut dziennie miałam wrażenie podrażnionej i swędzącej cewki moczowej, wrażenie robienia się lekkiego stanu zapalnego i wówczas często sikałam.. może tak moje owsiki dawały o sobie znać? Ponadto za radą koleżanki zbadałam sobie poziom kwasu foliowego i witaminy B12. Mimo przyjmowania przez kilka dni helowanego zestawu witamin, gdzie m.in. B12 powinno pokrywać 100% dziennego zapotrzebowania - po którym poczułam się troszkę lepiej i fizycznie i psychicznie (2 dni przed badaniem odstawiłam suplementację) - w badaniu wyszło mi, że 180,1 pg/ml gdy podana na wyniku norma wynosi 243-894.. To na pewno wpływało zarówno na mój stan emocjonalny, jak też prawdopodobnie i na tachykardie. Tak czy siak - zobaczymy - suplementuję teraz B12 (coś co niby ma zaspakajać 400% dziennego zapotrzebowania) i już po kilku pierwszych dawkach mogę powiedzieć jedno - jestem żywsza.. weselsza, częściej żartować mi się chce.. i wróciły nocne marzenia senne :P a za 5 dni mam wizytę u lekarza chorób zakaźnych.. ciekawe co teraz Pani Docccctor powie - bo ostatnim razem jak jej dodatnie GSA przyniosłam, to stwierdziła, że nie uwierzy, dopóki dodatniego wyniku na jaja nie zobaczy, że po 3 kuracjach lekami nie mogę mieć aż tylu lamblii, aby ciągle wyniki dodatnie mi wychodziły (mam wynik sprzed 5 dni, w którym właśnie wyszły jaja lamblii i owsików). No ale to wszystko przez nietypowe objawy na początku - zanim zaczęli mnie leczyć paskudztwo rozlazło się po wszystkich zakamarkach. Podejrzewam, że mam problem o odpornością na jakieś pasożyty... a jeśli to prawda - to będzie przerąbane :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dla odświeżenia tematu dodam nowinkę - mam jeszcze jednego pasożyta - Blastocistis Homini - niestety większość laboratoriów nie szuka go w kale... albo nawet jak szuka to go nie znajduje, gdyż ma tak różne formy rozwojowe, że trzeba dobrego znawcę pierwotniaków, aby go znalazł - i pomyśleć, że nawet w ciepłych krajach nie byłam a go złapałam. Wyszedł mi 2 lata temu w szpitalu zakaźnym i teraz znów wyszedł, gdy laboratorium zmieniłam. Dam dobrą radę wszystkim szukającym pasożytów - najlepiej kał oddawać do laboratoriów przy szpitalach zakaźnych, gdzie leczą również choroby tropikalne... po swoim przypadku wiem, że czasami nawet laboratorium polecane przez gastroenterologów i lekarzy chorób zakaźnych okazuje się do kitu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blastocystis Homonis - jak się tego pozbyć? podobno nawet metronidazol ma z tym problemy, bo cysty nie są podatne na leki, a w cyście pierwotniak ten może spokojnie przetrwać 14 dni. Metronidazol natomiast podaje się 10 dni... no i Blastocystis zaczyna być lekooporny, a ja mam tak osłabiony organizm, że serce nie wytrzymuje metronidazolu. Na stronach anglojęzycznych troszkę o nim znalazłam - podobno nie lubi czosnku... i chyba to prawda - od 3 dni codziennie zjadam 1 dość duży ząbek (choć to za mała dawka aby była dawką leczniczą) i stolec troszkę stwardniał (nie jest już taki papkowaty), i w okolicach odbytu już tak często i tak mocno nie swędzi i kręci.. Niestety - moje kochanie też ode mnie ucieka :D Ponadto serce też wydaje się troszkę spokojniejsze.. zobaczymy co będzie dalej - uznam zwycięstwo w tej bitwie dopiero, jak spokój będzie przez miesiąc. Podobno pomocny może być też olejek z oregano (trzeba się zaopatrzyć), ale go nie wolno brać dłużej jak 3 miesiące i nie jest wskazany dla osób z chorą wątrobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie gniewaj się Lilithiem ale odnoszę wrażenie,że choroby pasożytnicze czynią również spustoszenia w mózgu*-( Dosłownie czytać się tego nie da*-(...trzeba nie mieć żadnych problemów,żeby sobie ubzdurać inwazję robali i szukać ich obecności w kolejnych próbkach. Cokolwiek to oznacza to rzeczywiście masz bogate życie wewnętrzne.Współczuję*-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lilithiem

He he :) w mózgu jak w mózgu.. ale psychikę potrafią porządnie przeorać :) także nie gniewam się :) bo i za co? ostatnio było ze mną tak źle, że znów położyli mnie do szpitala.... i co odkryli? Blastocystis Hominis - liczne! z lekarzami przestałam już dyskutować - wg nich Blastocystis Hominis nie leczy się, więc muszę poradzić sobie z nim sama (ciekawe, że po jaką bym książkę czy artykuł nie sięgnęła, to wszędzie piszą o objawach). Źle reaguję na metronidazol więc ściągnęłam sobie Nitazoxanid z zagranicy - to powinno mi pomóc. I żeby już nie robić tu śmietnika, którego nie da się czytać na pożegnanie pozwolę sobie wkleić kilka linków - dla tych co interesują się tym pierwotniakiem :) http://oia.nq.pl/storage/farmacja_2010_01.pdf http://www.ptnaids.pl/attachments/article/20/Rekomendacje%20PTN%20AIDS%202013.pdf po angielsku jest duuużo więcej artykułów, ale polecam ten: (po prawej wcisnąć napis FULL TEXT) http://www.researchgate.net/publication/24358893_Blastocystis_unravelling_potential_risk_factors_and_clinical_significance_of_a_common_but_neglected_parasite

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trochę stary wątek ale odświeżę i opiszę swoją historię z lamblią. Mniej więcej 1.5 roku temu byłem na wycieczce w Brazylii gdzie dopadło mnie zatrucie pokarmowe - silne biegunki, ogólne osłabienie itp. Wziąłem leki, za 3 dni czułem się w miarę, wróciłem do Polski i zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Mianowicie raz na jakiś czas, powiedzmy co parę tygodni budziłem się rano lekko podenerwowany i pierwsze co to konieczna wizyta w toalecie i coś na kształt biegunki, lekkie dreszcze i słaby nastrój psychiczny. Objawy te utrzymywały się zwykle parę dni i mijały. Myślałem różne rzeczy: a że zatrucie, a że wirus, a może nerwica i stres. Miesiące mijały a mi dochodziły kolejne objawy: pogorszył mi się nagle wzrok w prawym oku, zaczęły mnie boleć plecy podczas spania (kręgosłup) co tłumaczyłem zakupem nowego materaca, coraz gorzej czułem się psychicznie, spadło mi libido, zaczął zanikać apetyt, pojawiły się lekkie duszności, zacząłem tracić na wadze. W miedzy czasie robiłem badania: krew idealna, mocz ok, rezonans całego kregoslupa - w normie poza 1 dyskiem wysuniętym ale w innej części niż odczuwalne bóle. Serce - lekka arytmia. I nagle do tego wszystkiego doszło kłucie po prawej stronie od pępka - początkowo sporadyczne. Myślałem że to niestrawność. Kłucie mijało z reguły po paru godzinach albo na drugi dzień. Z czasem pojawiało się coraz częściej i jakieś 3 miesiące temu zaczęło być dokuczliwe. Wizyta u lekarza - nie jest to zapalenie wyrostka, usg jamy brzusznej - wszystko ok. Lekarz sugeruje nerwice i wizytę u psychiatry :/ Nie poszedłem bo wiedziałem, że to nie nerwy czy problemy z głową. Miesiąc temu dostałem ataku: silne mdłości, 2 dniowa biegunka, zawroty głowy, drżenie rak, problemy z oddychaniem i coś co w końcu pokierowało mnie w dobra stronę - swędzenie odbytu. Ten mały objaw spowodował, że poszedłem zbadać kał na pasożyty. Jakimś cudem na moim osiedlu jest laboratorium gdzie potraktowali mnie poważnie i uznali, że moje objawy są wywołane przez pasożyty. I wyszło: owsiki i lamblia. Pierwsze co to walka z owsikami, z lamblią po części też ale wiem, że z tym dziadostwem walka będzie długa. Zaraz po otrzymaniu wyników udałem się do lekarza i dostałem Zentel. 1 tabletka po której czułem się jak pijany przez pół dnia i miałem zawroty głowy. Na drugi dzień jak ręka odjął! Poczułem się jakby ktoś obudził mnie z długiego snu, więcej energii, lepszy humor. Lekarz kazał powtórzyć dawkę po 2 tygodniach. W między czasie zacząłem brać lek Antykontamin - na własną rękę. Początkowo biegunki poranne, ale po tygodniu minęły. obecnie kończę 3 tydzień kuracji, czuję się świetnie, wrócił mi apetyt, ochota na uprawianie sportu, przestały mnie boleć plecy! Wysypiam się. Jedyne co ciągle od czasu do czasu się pojawia to kłucie w okolicy pępka czyli wiem że lamblia ciągle tam jest ale planuję kolejne leczenie. Poki co będę powtarzał badania kału i zobaczymy jak ma się sytuacja z owsikami. Może ktoś powie, że jestem brudasem bo skąd bym to miał? otóż nie. Dość dobrze dbam o higienę, pranie, sprzątanie, nie mam kontaktu z dziećmi ani ze zwierzętami. Obstawiam wycieczkę do brazylii gdzie złapałem lamblie najpewnie z wody (ach te drinki na lodzie), a owsiki moze gdzieś przy okazji w ramach coraz slabszego organizmu. Wszystkim radze badać kał na pasożyty i profilaktycznie nawet odrobaczać się. Jak to jest, że psa czy kota weterynarz odrobacza regularnie a ludzie kompletnie to ignorują :/ Jesteśmy takimi samymi zwierzętami z kontaktem z calą masą zanieczyszczeń. Wszystkim walczącym z lamblią życzę powodzenia. Do lekarzy mam prośbę - wysyłajcie ludzi na podstawowe badania kału! Przecież to są żadne pieniądze!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×