Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Swędzenie skóry głowy po operacji guza mózgu oponiaka


Gość IZa

Rekomendowane odpowiedzi

Marta....Ze swojej strony tylko dodam, że trzeba zaufać lekarzowi. Oni nie chcą naszej krzywdy, a wiedzą co robią. Pobyt w szpitalu do 7 dni i niestety na pewno nastraszą Cię komplikacjami, ale muszą. Mnie tak lekarz nastraszył, że chciałam zrezygnować, a operacja się udała i już prawie pół roku nie mam większych trwałych komplikacji. Bądź dzielna, myśl pozytywnie i nie martw się na zapas. Piotrze, z niecierpliwością czekam na Twój wynik. W końcu mamy ten sam typ usunięty więc MUSI być ok. Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może być różnie , zależy gdzie jest umiejscowiony . Lekarze mówią prawdę , jest to straszne, ale trzeba się psychicznie przygotować . U mnie też mogło być różnie ale żyję i mam się dobrze, Trzeba się operować w dobrym szpitalu u dobrego specjalisty od oponiaków. Przed operacją byłam kłębkiem nerwów ale dzień przed pogodziłam się z tym co będzie jutro, a jutro było piękne, otworzyłam oczy, zobaczyłam mojego kochanego pana doktora , bliskich , Byłam szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam to co mówi Piotr. Dla mnie operacja trwała chwilkę, zawieźli mnie, pogadałam z anestezjologiem, policzyłam chyba do 20 i spałam, obudziłam się na sali pooperacyjnej, gdzie był mój mąż i przyjaciółki. ( Operacja trwała ponad 6 h ) Uważam, ze jak lekarz chce operować to trzeba mu zaufać. U mnie w listopadzie minął rok od operacji. Miałam po 8 m-cach TK głowy - czysto. Teraz mam w lutym rezonans. Wierze, że będzie dobrze. Mój intruz to typ II. Myślę pozytywnie, bo takie nastawienie to pół sukcesu. Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Was, kilka miesięcu temu wykryto u mnie guza mózgu, wielkosci ok 18mmX17mmX20mm, rośnie ok 1mm na miesiąc, po wielu konsultacjach diagnoza jest taka, ze jest to prawdopodobnie oponiak, niedlugo czeka mnie operacja ( za ok 2 tyg). Śledzę ten wątek od jakiegoś czasu, ale dopiero dzis odważyłam sie napisac bo psychicznie wysiadłam. Zaczynam sie bać, zaczynam tracić nadzieję na lepsze jutro, jestem wściekła na los, że mnie to spotkało, mam 35 lat i nie moge sie z tym wszystkim pogodzic, pomyślałam, ze moze Wy tutaj, bardzo silni psychicznie i doświadczeni pomożecie mi jakoś :( wydaje mi się, ze przestaje logicznie mysleć, zapominam ciągle czegoś, jestem rozkojarzona, nie sypiam, nie mam pojęcia czy to co sie ze mną dzieje to stres, czy objawy guza. Dochodzą jeszcze głupie myśli, ze moze trzeba przed operacją wszystkie sprawy zamknąc, pozałatwiać formalności, bo kto wie jak sie to skończy :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina jest Ci ciężko i wcale sie nie dziwie. Ja mam 29 lat i jeszcze nie podjelam decyzji o operacji czekam na wyniki dokładnego rezonansu magnetycznego i później najtrudniejsza decyzja. Po czytaniu wszystkich wypowiedzi coraz bardziej sie przekonuje do zabiegu operacyjnego. Wszyscy forumowicze są bardzo pomocni i powiem szczerze ze czytam to codziennie i to mi pomaga. Tez o niczym innym nie mysle tym bardziej ze u mnie jest bardzo duże ryzyko stracenia wzroku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również chciałbym napisać przede wszystkim do Balbiny i Marty, Chyba dla większości z nas to był szok,. dla mnie również... ja? 38 lat i tu guz i w dodatku 6 cm? Przecież nie miałem żadnych objawów do ostatniej chwili. Również jak Ewka korzystam z pomocy psychologa, a operacja była ponad rok temu. Tutaj nie wstydzę Ci o tym napisać, bardzo mi pomogła też osoba z tego forum, niedawno tutaj się wypowiadająca, za co również w tym miejscu bardzo Jej dziękuję. Korzystanie z pomocy specjalisty nie jest niczym ani wstydliwym ani złym, to nasze zdrowie. Nie należy z tym zwlekać, gdy czujemy, że coś się z naszą psychiką dzieję. Ja niestety zbyt późno zacząłem korzystać z pomocy, Myślałem, że skoro po wypisaniu do domu, z moją psychiką nie było tak źle, więc sobie poradzę. Niestety to jest czasem złudne, bo w okresie okołooperacyjnym jest okres tzw mobilizacji, stres, lęk, zastępuje czasem inne uczucie (chęć walki) oszukujemy się, a potem po kilku tygodniach wychodzi to, co przed samym sobą ukrywaliśmy. Piszę to z autopsji, każdy jest inny, ale ... nie warto zwlekać i wierzę, że zarówno u Marty jak i Balbiny będzie wszystko ok. Wasze guzy nie są olbrzymie na szczęście. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony dziekuje Wszystkim za dobre słowa, których tak mi brakuje w tym ciężkim okresie. Za tydzień mam kolejna wizyte u neurochirurga juz chyba do ustalenia terminu operacji. Wyniki rezonansu odbieram w sobotę wiec tez z Wami sie podzielę informacjami. Oby nie byly tylko gorsze jak do tej pory. Pozdrawiam wszystkich cieplutko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim, ja jestem już tu prawie 6 lat (na forum), zaczęłam pisać jeszcze na pierwszej stronie. Dla wszystkich jest to zapewne szok, ja miałam 32 lata i 2-letnią córeczkę a teraz myślę o drugim.... Marto, ja jak przeczytasz moje wcześniejsze posty to pisałam tam po operacji, jak się czułam itd. Ja jestem z Łodzi, ale po rozmowie z tutejszymi neurochirurgami to zrezygnowałam z tego ośrodka (miasta) i operację miałam w Bydgoszczy u dr Furtaka. Ja nie potrafiłam im zaufać, po wizytach, które odbyłam, zresztą dużo by o nich pisać, nawet miałam wyznaczoną operację ale z niej zrezygnowałam... No ale może znalazłas jakiegoś specjalistę, na którego ja nie natrafiłam. Ja też was rozumiem dziewczyny. Ja jak się tylko dowiedziałam to wręcz pisałam testament, apatia, leżenie i nie wstawanie z łóżka, ale tak naprawdę to zmobilizowało mnie do działania moje dziecko, które musiała codziennie *obsłużyć* Dzisiaj wiem i cieszę się, że to był tylko oponiak a nie złośliwy guz, który też niestety dotyka w coraz częstszym stopniu młode osoby. Nie powiem stres zawsze mam przed rezonansem, ale uwierzcie trzeba myśleć pozytywnie, ja też dużo siły zaczęłam czerpać z religii. Poza tym nieraz możemy nie wyjść od dentysty a szpitale mają coraz lepszą aparaturę, sprzęt itd. Nie ma się czego bać. Ja podczas trzytygodniowego pobytu na neurochirurgii, widziałam każdego pacjenta po operacji i każdy dzień po zabiegu już chodził, rozmawiał i było z nim bardzo dobrze. Owszem zdarzają się wyjątki, ale te osoby po prostu potrzebują więcej czasu a w zasadzie ich mózg na regenerację komórek nerwowych, które jak dowiedli naukowcy mogą się regenerować. Tak więc naprawdę będzie dobrze, z każdym dniem medycyna idzie do przodu. Trzymajcie się cieplutko i czekam na dobre wieści od Was.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze miałam długie włosy. I jak to kobieta strasznie się bałam tego momentu jak oni będą mi je golić. Przed operacja ścięłam włosy asymetrycznie, bardziej krótkie zostawiłam ze strony gdzie intruz był zadomowiony. Prościej było mi otrzymać higienę tuz po operacji, a potem po prostu te dłuższe przeczesywałam na drugą stronę. Mój neurochirurg jak to ujął zaoszczędził mi stresu i zgolił tylko kawałek głowy w trakcie narkozy. Dziewczyny co do tego co teraz czujecie- niestety tak jest. Ja przepłakałam noce, myślałam że umrę, a moja 5 letnia córka nie będzie miała przy swoim boku mamy... To forum tez mi dużo pomogło Ja też zaczęłam pisać długo po operacji bo wcześniej tylko łzami oczy mi zachodziły jak chciałam coś sensownego powiedzieć. Teraz jest już 14 miesięcy po operacji. Tydzień temu byłam na balu karnawałowym, było super, może nie skakałam jak jeszcze 2 lata temu, ale tez nie siedziałam za stołem Jak mówią lekarze CZAS - to u nas najlepsze lekarstwo Wierzę, że będzie dobrze !!! Musi być Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam miejsce golone do operacji, podczas narkozy- za uchem, pomimo długich włosów nic nie było widać, dziewczyny, które miały na górze lub z boku głowy, miały to robione w taki sam sposób, ja właśnie dlatego uciekłam z Łodzi, gdyż np. w Barlickim chcieli mi ogolić całą głowę i dla mnie była to duża trauma, powiedzieli, że inaczej się nie da, a jednak da się. W Bydgoszczy powiedzieli, że szczególnie kobietom, golą tylko tyle ile jest potrzebne, bo wiedzą jak dla nich ważne są włosy. Ja kość potylicy miałam usunięty i mam wstawiony tzw. chyba codibex. Sztuczna kość, ale wcale nie czuję jakbym miała coś nie swojego. Poza tym każdy ma inaczej, jak przeczytałaś poprzednie posty. Najlepiej zapytaj się swojego lekarza. Wiecie co, ja to po operacji odważyłam się np. wsiąść do samolotu i zacząć zwiedzać świat....... A więc wszystko jeszcze przed nami.......... Musimy myśleć w takiej perspektywie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję Wam wszystkim za odzew, za słowa otuchy i za wiedzę, ktorą sie dzielicie. Ciezko szukac wsparcia wsród rodziny, przyjaciół, ktorzy i tak starają sie jak mogą, ale nikt nie zrozumie ciezaru sytuacji, jesli tego sam nie doświadczył. Dlatego jestem Wam bardzo bardzo wdzięczna za to, ze moge tu cokolwiek napisac, choćby zaznaczyc swoją obecnośc i cieszyć sie z tego, że ktos mnie przeczytał, zrozumiał, poklepał wirtualnie po ramieniu. Marta, ja jestem w stałym kontakcie z moim neurochirurgiem, powiedzial, ze pozbawi mnie niewielkiej ilosci włosów- że odchodzi sie powoli od całkowitego golenia głowy, zwłaszcza u kobiet, dla których włosy są bardzo wazne. Dla mnie w tej chwili włosy to najmniejszy problem, boje sie samej operacji, powikłan pooperacycjnych a także wyniku badania histopatologicznego. tak naprawde w tej sytuacji nie marze o niczym innym tylko o tym, zeby oponiak nie był złośliwy, włosy odrosną, a życie jest najwazniejsze. Tak bardzo zmienia sie światopogląd w chwili kiedy uswiadamiam sobie, ze niedlugo moze mnie nie byc, tak mi żal życia, tego, ze nie wygląda ono tak jakbym tego chciala, dlatego mam silne postanowienie by po operacji zacząc życ, zwiedzac, jak Daga, miec dzieci jak Mała, dla nich życ, cieszyc sie życiem, a przede wszystkim szanować zdrowie i życie i ludzi. Tylko niech mi to będzie dane... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wlaśnie ta apatia... ten ból połączony ze złością, nie chce mi sie wstawac z łózka, wiadomosc o guzie dobiła mnie tak bardzo, ze przestalo mi zalezec tak naprawde na sobie, zamiast wziąc sie w garsc, do tej pory nie potrafie, pewnie dlatego, ze nadal sie z tym nie pogodziłam... jak sobie radziliscie przed operacją? z tym stresem? z tym obciązeniem? mysle o tym, by pogadac z psychologiem, jesli nie uda mi sie samej z tym uporac, moze z Waszą pomoca dam radę, wiecie wiecej, macie doświadczenie..... jak wyjsc z łózka i sie ogarnąc? nie wyc w poduszke juz .....?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina ja o oponiaku dowiedziałam sie 3 dni przed wigilią. Jest mi bardzo ciężko cały czas, ale mam 4 letniego synka który jak widzi ze płacze to on płacze razem ze mna. Nie moge na to pozwolić dlatego staram się byc silna jak tylko moge. Co do włosów to oczywiście nie jest ważny temat najważniejsze jest nasze życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta, trzymam kciuki za Ciebie, na pewno jest Ci ciężko, taka wiadomośc odbiera chęc do wszystkiego, wiem co czujesz :( kurcze, niewiele mam pozytywnej energii w sobie, ale całą ją do Ciebie wysyłam i ....musi byc dobrze!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina, ja się dowiedziałem o oponiaku, gdy znalazłem się na pogotowiu, już mnie nie wypuścili do domu, w szpitalu czekałem na operację. Nie zdawałem sobie sprawy z tego co mnie czeka, pocieszałem swoją dziewczynę, że to taka śliweczka mi urosła w głowie. Innej zaś osobie powiedziałem, że zmieniałem opony na zimowe i jedna taka mi się dostała do głowy. Nie wiem skąd ta moja reakcja, ale może dlatego, że jak się potem okazało podawano mi od początku Afobam - to taki lek przeciwlękowy. Pamiętam jak mnie zawieźli na rezonans, sam poprosiłem o wynik ratownika medycznego, nie chciałem czekać do następnego dnia, do obchodu, chciałem wiedzieć, jak jest, chciałem mieć już to z głowy. Nie myślałem, że mnie już nie będzie, nie wiem skąd ta siła i teraz z perspektywy czasu tym bardziej tego nie rozumiem. Balbina, jeśli czujesz potrzebę pogadania z psychologiem, zrób to. Tego nie można tak zostawić, po to aby to nie wróciło jak bumerang, później, ze zdwojoną siłą. Może pomyślcie o tym jak macie dużo dobrego do zrobienia na tym świecie, nie może Was tu zabraknąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi w Kielcach też obcięli włosy, tyle ile potrzebowali. Dość mało mnie ostrzygli, wyglądało to jak większe zakole. Też podczas narkozy. A strzygą dlatego, aby uniknąć zakażenia rany. Co do kości. A raczej płata kostnego. Jeżeli guz narusza strukturę kości, to ją wtedy usuwają. Jeżeli trochę narusza to po prostu to czyszczą. Jeżeli nie narusza, wstawiają ten płat na swoje miejsce. Bardzo długo on się zrasta. Co do czucia skóry głowy po operacji. Jeżeli chodzi o mnie. To w pewnym miejscu, miałem strasznie dziwne uczucie jak się drapałem, powiem że bolesne. Wyglądało to tak, jakbym dotykał zdrętwiałą skórę. Teraz czucie wróciło do normy. Ja o oponiaku dowiedziałem się, jak już dawał objawy. Pisałem już kilka stron do tyłu jakie. Kiedy usłyszałem diagnozę, chciałem aby operacja odbyła się jak najszybciej. Nawet się nie stresowałem. Po prostu chciałem się jak najszybciej pozbyć pasożyta. Po operacji, i po wyjściu ze szpitala, zaczęły się problemy psychiczne, takie jak: Dlaczego mi się to przytrafiło, jak ja będę wyglądać, czy nie będzie wznowy guza... Pomógł mi dobry przyjaciel, i rodzina. I obecnie już mało się przejmuję tym co było. Im bliżej rezonansu tym mi to bardziej obojętne. W zasadzie to jestem 100% sprawny, głowa mnie bardzo dawno temu bolała, nie mam niedowładów. No i od czasu do czasu pozwolę sobie na jakiś alkohol *) Ale to nie dużą ilość. No i też nic złego nie czuję, ani się nic nie dzieje. Mimo, że to może być dziwne co napiszę, ale nikt nas nie zrozumie, co nie miał guza mózgu. Dlatego tak ważne jest to forum. I jeszcze jedna ważna rzecz. Nie sugerujcie się tym co pisze na internecie. A wiem, że sprawdzaliście, z skąd? Bo trafiliście na te forum. Które jest jedyną stroną, które można czytać i pisać bez obaw. Jak wyżej. Nie polecam czytać to co internecie pisze o oponiakach. Prawie każda strona podaje co innego. Wiem bo sprawdzałem. :D I to był błąd, jakbym nie sprawdzał to bym się mniej przejmował tą całą sprawą. Wstyd się przyznać, ale jak wtedy szukałem informacji o oponiaku, to znaczy wiem jak się go usuwa. I powiem wam, że to też mnie trochę uspokoiło. Bo widziałem, jak lekarze usuwają je w całości. Ale nie powiem wam gdzie, to widziałem. Dla waszego dobra, każdy może zareagować inaczej. Mój wujek, kilka dni wstecz powiedział, że ja do tej pory powinien już zapomnieć że miałem operację. Bo nie mam czego się martwić. I to też jakoś mnie podbudowało. Ja chyba jestem tutaj najmłodszy na tym forum. *) No cóż tutaj mogę napisać... Życzę wam zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam .We wrześniu 2014 dowiedziałam się o gościu w głowie w listopadzie usunęłam go w Lublinie.Po operacji przyplątała mi się depresja i dodatkowo choroba tarczycy (Gravers -Basedov,biopsja guza tarczycy ,zapalenie tarczycy)w czerwcu 2014 kontrolny rezonans a tam okazuje sie że jest w głowie w innym miejscu cały czas 2 oponiaczek zwapniały.Wiem że go mam jak nie dokucza to sobie go trzymam ,poszłam do szkoły w wieku 44 lat (najlepsza terapia),wracam do pracy i wiem że bedzie lepiej a jak moj mały będzie dokuczał to mu zrobię eksmisję z głowy.Zawsze wychodzę z założenia że niektórych rzeczy nikt za nas nie zrobi .A co do włosów ja obcięłam swoje na rótko co okazało się zbyteczne bo w Lublinie zcinają tylko to co im potrzebne . A tak na marginesie to forum przed operacja mi bardzo pomogło .Pozdrawiam wszystkich i głowy do góry bo będzie wszystko ok:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim, zaczynam odliczac dni do operacji... wkrótce bede odliczac godziny, stresuje sie jak cholera! Aśka, jak duży był Twoj guz? dawał objawy? Dzieki w ogole wszystkim za wszystkie wpisy, Piotr, pocieszyłes mnie swoimi słowami, podniosłes mnie na duchu.Tez szukałam informacji o oponiaku i to co wyczytałam w necie wystraszylo mnie na amen. Adam, podziwiam za siłę i zazdroszczę podejscia, chciałabym znaleźć w sobie tyle mocy, żeby zmierzyć sie z pasożytem tak wlaśnie po męsku :) trzymajcie kciuki, pewnie jeszcze na dniach tu zajrzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Balbina .Mój guz miał 22/21/23 mm i był w lewym płacie skroniowym.Dawał cholerny ból głowy .Po operacji na drugi dzień ruszyłam po kawę do automatu .Fakt po operacji miałam cykora jak zobaczyłam śnieg bałam się że się przewrócę i uszkodzę sobie głowę .Ale trzeba było sie pozbierać bo potrzebuje mnie mój syn ,Także nie martw sie będzie wszystko OK.Głowa do góry

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×