Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Guz Klatskina (guz wnęki wątroby)


Gość ernest

Rekomendowane odpowiedzi

Asiu bardzo Ci współczuję,odezwij się jeszcze jak sobie radzisz. Ja jestem w oczekiwaniu na wyniki histopat. i boję się ,że mogę mieć to dziadostwo.Mam 40 lat,wszystko zaczęło się od świądu okropnego,później doszło zażółcenie i wstręt do jedzenia.Koniec końcem miałam zabieg ECPW i założone mam dwie protezy aby żółć mogła przechodzić,świądu takiego jak wcześniej nie mam,ale i tak stale się gdzieś drapię,mam tez jakieś dziwne bóle kości .Bolą mnie plecy,kości biodrowe - najbardziej.Mam obawy,że mogę mieć tego bydlaka.Usg też wyszło nie zaciekawie.Jestem skierowana do innego szpitala na badanie EUS. Mam duże zwężenia PWŻ i zero informacji od lekarzy. Współczuję Wszystkim,którym przyszło zmierzyć się z ta straszną chorobą i martwię się,że mogę mieć to samo... . Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem na tym forum ponownie. Wcześniej (17 grudnia) tydzień po tym jak mojemu tatusiowi postawiono diagnozę - guz wnęki wątroby plus meta na płacie wątroby. 09 stycznia ponowny tk i przerzuty na kości. 15 stycznia odszedł od nas we śnie. Miał 64 lata i był najcudowniejszym mężem, tatą, teściem i dziadkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość MONIKA H

mojej mamie dzis pstawiono diagnize!Jestem zalamana!Ona jeszcze o tym nie wie,choć widzę że wie że coś jest nie tak.Nie wiem jak długo mogę Ją oszukiwać!ciężko Mi,jesteśmy bardzo zżyte,ma tylko mnie a Ja Ją.Nie wiem jak sobie poradzę z tym.Mama pomaga mi w wychowaniu córeczki,która ma 4 lata.Nie wyobrażam sobie,że może Jej zabraknąć!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,mój tata przeżył 1,5 roku od diagnozy.Miał 12 razy protezowanie,za 12 razem lekarze stwierdzili że już się nie da wymienić protez i mu nie pomogą. żółtaczka się pogłębiała,lekarz mu dawał 1 ms życia od ostatniej wizyty w szpitalu.Przeżył 3 ms w wielkim cierpieniu,ostatnie dni wymiotował krwią i żółcią,dusił się 3 dni,modliliśmy się żeby odszedł.Był pod opieką sosnowieckiego hospicjum,ale w ostatnich dniach nawet duże dawki morfiny nie pomagały. Lekarz na 1 wizycie powiedział że ten guz to wyrok śmierci,i jak pracuje 30 lat nikt z niego nie wyszedł cało... miał racje,zżera i niszczy człowieka od środka,z dnia na dzień człowiek staje się słabszy,chudszy,odbiera nawet mowę.. tata zmarł 15.04.2014

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,mam pytanie.Czy ktoś miał do czynienia z operacja w przypadku tego guza?Mojmu Tacie wycięli wczoraj na Banacha guza z marginesem bezpieczeństwa,zastanawiam się czy może byc dobrze? I czy ma większe szanse ? Z tego co czytałam większość klatskina to przypadki nieoperacyjne. U mojego Taty tez zaczęło się zoltaczka mechaniczna,potem mało udane protezowanie i operacja.guz miał 2 cm.Tate zdiagnozowano dość szybko,pierwsze objawy wystąpiły 2 miesiące temu.Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam was wszystkich i serdecznie wspolczuje po smierci bliskich. Sama przeszlam ta staszna chorobe -mialam raka w gardle z przezutami na wezly chlonne ,ktore zostaly usuniete. Prawie 4 miesiace od poniedzialku do piatku radiacji 3 chemie potem usunieto mi wezly chlonne z szyi i z pod pach ,bylam pare miesiecy na morfinie dozywialam sie i nawadnialam przez strzykawke bezposrednio do zoladka ,bo przez gardlo nic nie poszlo .Jestem juz 2 lata po wszystkim i dziekuje lekarzom z Chicago-)) i nagle spadla na mnie straszna wiadomosc MOJ BRAT JEDYNY W POLSCE MA GUZA KLATSKINA---mieszka z moja mama ktora ma 72 lata i zastanawiam sie jak ona da sobie z tym rade???? Was kochani prosze o modlitwe i porade co zrobic by impomoc ,bo ja jak narazie nie moge wrocic do polski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety moja mama też zachorowała na tego guza . Od diagnozy przeżyła 2 miesiące, to już 15 m-cy jak jej niema z nami:( tyle razy byłam już na tym forum i dopiero dzisiaj miałam odwagę coś napisać. życzę zdrowia dla chorych i sił dla bliskich w tych ciężkich chwilach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Chce opowiedziec o moim mezu .Choruje od pazdziernika tego roku teraz to jest 3 miesiac jego choroby . Trafil do szpitala z powodu zoltaczki lekarz zrobil mu USG guz wneki watroby wielkosci 11 cm ogromny szok bez zadnych dolegliwosci . Zostal przyjety na oddzial onkologi wszystkie badania jakie tylko mozliwe biopsja w ktorej opisie czytamy ze nalezy go traktowac jako guz przezutowy .Po wszystkich badaniach jakie mial wykonane nie znaleziono guza poczatkowego w miedzyczasie mial zalozony przezskorny dren do drog zolciowych Bardzo schudl . w chwili obecnej bilirubina sie obnizyla mial ropien watroby goraczke po 41 stopni otrzymal antybiotyk stan sie poprawil bylismy w Warszawie na konsultacji niestety nikt nie jest nam w stanie pomoc guz jest nieoperacyjny nawet zadnej chemioterapi nie mozemy zastosowac bo jest niewiadomego pochodzenia jedynie paliatywna Od 2 tygodni mam go w domu dostaje kroplowki z potasem tramal w kroplach ma plastry przeciwbolowe od wczoraj dostaje sterydy .Czuje sie dobrze oprocz tego ze bardzo schudl jest dobrze .Najgorsze dla mnie jest swiadomosc tego ze nie moge mu w zaden sposob pomoc on umiera a ja jestem bezradna jego wola zycia planowanie co jeszcze zrobimy jest dla mnie straszne moj maz nie zdaje sobie sprawy jaki jest jego stan . A ja z rodzina robimy wszystko zeby jego komfort byl najlepsz .Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Dodalam wpis ponad dwalata temu ale nadal zagladam na to forum. Tak bardzo wspolczuje ludziom którzy muszą przejść przez to przez co ja przechodzilam mając zaledwie niecałe 18 lat. Oddalabym wszystko aby moja mama była przy mnie. Lecz dzielnie walczyła do końca mimo bólu - strasznego bólu. Moja rada . okazujcie miłość , wybaczcie wszystkie błędy tej osobie , poswieccie jej jak najwięcej czasu bo ja niestety tego nie zrobilam . czego żałuje bo byłam w pracy i ukrywano przede mną stan zdrowia mojej mamy. Dziś cieszylaby sie razem ze mną bo miałaby pierwsza wnusie - moja córeczkę Hanie. modlmy sie i wiedźmy w cuda, bo one czasami sie zdarzają. Pozdrawiam i sciskam każdego z osobna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Moja mamusia zaczęła się badać w styczniu. 1 marca odeszła. Miała 59 lat. Choroba jest beznadziejna. Robiliśmy wszystko, żeby ją ratować. Moja rada- bądzcie przy chorych, okazujcie im swoją miłość i dbajcie o dobre środki przeciwbólowe. My mieliśmy mamusię w domu, nie chciała umierać w szpitalu. Nie mogę się pogodzić z tym, że już jej nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich .u mojej babci zdiagnozowali guza wnęki wątroby. Raczej operacji nie będzie bo to zbyt inwazyjny zabieg. Bardzo się boję co będzie później... Może ktoś mnie uświadomić co będzie dalej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja babcia pod koniec lutego 2014 dostala żółtaczki,do szpitala drenaż dróg,i bylo ok za 2 miesiące znowu zle się czula cos sie stala z ta proteza i zabieg i znowu( i tal trzeba by bylo zmieniać co 3 miesiące te protezy) babcia pow. Ze się nie zgadza na dalsze zabiegi,udalo sie nalozyc protezę na stale w byl to lipiec , bylo dobrze , jakos do grudnia, w sumie do teraz, ale od grudnia gorszy stan psychiczny osłabienie nerwy itp i1,5 tyg temu dostala udaru....chyba ten rak wykonczyl naczynia,bo serce ma sprawne...trzymam za wszystkich kciuki! Aha i dodam ze moja babcia nie ciepiala przez ten rok jakos z bolu.ale to prawda co ktos wyżej napisal ze wlasnie od grudnia zaczela gasnąć nie miec chęci zycia.itp itd.trzymajcie kciuki bo ja jeszcze wierze w cud&#128525*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Agniecha

Nie umiem sobie poradzić z diagnozą mojego Ojca, boję się. Cały czas boli Go brzuch, nic nie możemy zrobić. Cały czas bolały Go kamienie, lekarz, u którego leczył się wiele lat olewał Jego objawy, dopiero TK w szpitalu pokazało na co cierpi. Nawet nie umiał spojrzeć w oczy mojej Matce, a Ojcu nawet nie powiedział o guzie. Za kilka dni ma mieć zabieg na te drogi żółciowe, mam nadzieję, że to pomoże choć na chwilę. Nie wiem co robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety ta choroba nie daje dobrego rokowania.W styczniu tego roku odszedl moj Tata ktory walczyl z nia przez 16msc.Ta choroba jest tak upierdliwa ...wykancza chorego oraz cala rodzine.My do samego konca wierzylismy w cud..lecz niestety!Moja rada....jak najwiecej ciepla i milosci dla chorego.Mnostwo cierpliwosci- duzo spacerow i wspanialych chwil mimo wszystko.Jak najszybciej reagowac na swiad skory.I polecam Uniwersytecka Akademie medyczna w Gdansku!!Tata byl z nami 16msc....jak na te chorobe to dlugo- a dla nas minelo jak podmuch wiatru.Tata umarl po cichu!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza proteza dróg żółciowych - można powiedzieć, że ok, jednak dopiero po tym zaczęły się schody :( Z całego serca współczuję każdemu, kto jest obok tak cierpiącej osoby, bo wiem jak bardzo boli ta niemoc! Próbowaliśmy wielu rzeczy, przede wszystkim kurację Vitaminą C we wlewach dożylnych. Na chemię przy zdiagnozowaniu było już za późno na cokolwiek! Także nawet chemii paliatywnej nie dostał. Tata z czasem coraz mniej jadł, coraz mniej pił. Bolało Go, cholernie Go bolało, cały czas, mimo tabletek z morfiną i plastrów - ciągle bolało. Po 4 miesiącach od pierwszego protezowania tych dróg pojawiła się żółtaczka mechaniczna. I trzeba było zrobić kolejny zabieg. Bałam się, bardzo się bałam tej narkozy, bo Ojciec był bardzo słaby - co prawda chodził, ale krótkie dystanse - przed zabiegiem. Ta narkoza i i zabieg przyczyniły się do Jego szybszego odejścia. Po powrocie do domu był z Nami 3 dni, z tym tylko jeden dzień obecny, bo reszta, to stan agonalny Ludzie, badajcie się! Mój Ojciec jeździł do lekarzy, różnych, co roku był w szpitalu na badaniach. Dbał o siebie! A mimo to wykryli guz wnęki wątroby z przerzutami, na drogi, węzy, trzustkę. Czy to wszystko wyhodowało się w niespełna rok? Wiem, że może wszystko przebiegać błyskawicznie, ale w żadnym wypisie, na żadnym badaniu nie było nawet podejrzenia tak wielkich zmian! Po prostu jestem sfrustrowana tym wszystkim, przepraszam, ale nie mogę powstrzymać łez.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Agniechy: Mój tata w ciągu roku był 3 razy w szpitalu na badaniach i w żadnym wypuści tez nie było wzmianki o jakichkolwiek problemach z wątroba. Ostatni raz wychodził ze szpitala 30 października a 13 grudnia postawiono mu diagnozę. Źle zaczął czuć się na początku grudnia. byliśmy w szoku. Jak juz wcześniej pisałam odszedł od nas po miesiącu. To już prawie dwa lata a ja dalej nie mogę w to uwierzyć, że wcześniej nic na to nie wskazywało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. U mojego Taty od wystąpienia objawów do diagnozy (wrzesień 2014) minęło ok 2tyg-był diagnozowany w Norwegii. Tam został zaprotezowany,na leczenie zdecydował się wrócić do Polski. W Lublinie zaprotezowano go ponownie, stwierdzono guza nieoperacyjnego. Trafił do lekarzy na Banacha, gdzie guz został usunięty razem z przewodami żółciowymi i lewym platem wątroby (fizjologicznie występował u niego trzeci przewód zolciowy, który został podszyty do dwunastnicy). Po operacji (początek listopada 2014) dlugo dochodzil do siebie,ale od stycznia do sierpnia było w miarę ok. W międzyczasie w tomografiach czysto,aż nagle pojawiły się ropne przetoki z ujściem w miejscach szwów. To tez opanowaliśmy. W pierwszych dniach października Tata stawil sie na badania i protezowanie-rutynowy zabieg. Nie wyszedł juz ze szpitala. Próby odbarczenia nie udaly sie,słabł w oczach,dużo spał. W tomografii zmiany w płucach. Po jednej z prób odbarczenia wystąpił krwotok,zahamowali go dopiero na trakcie po otwarciu powlok brzusznych okazało się,ze watroba się rozpada, a na ścianie otrzewnej rozsiane guz na guzie. Tydzień byl utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, po czym parametry polepszyly się na tyle,ze sam zszedl z oddechu wspomaganego. Na 1dzien odzyskał przytomność,potem już majaczył. Zmarł nad ranem, 26.10. W szpitalu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podłączam się do pytania. U mojego taty jest podejrzenie klatskina na skutek PSC (pierwotne stwardniejące zapalenie dróg żółciowych). Tata był kwalifikowany do przeszczepu wątroby , przy badaniach wykryto guza 1 cm. Tata ma 67 lat, jest w dobrej kondycji, nie ma dolegliwości bólowych, ma natomiast nawracające zapalenia dróg żółciowych przez PSC. Żółtaczki nie ma. Czy guz jeśli nie ma przerzutów może być wyleczalny ....przedłużenie życia o kilka lat??? Jak chorzy reagują na chemię? Proszę o jakiekolwiek podpowiedzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×