Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Przerzuty chłoniaka na płuca, wątrobę i śledzionę


Gość Albert

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie , mam nadzieje ,że dobrze dobrałem miejsce, jeśli nie wybaczcie. Bo pisze to cały roztrzęsiony. Mój ojciec od ponad 1,5 roku miał różne bardzo dziwne objawy , zaczęło się od ogólnego osłabienia i niechęci do wszystkiego a szczególnie do wykonywanej pracy ( tutaj należy wspomnieć ,z mój ojciec uwielbia to co robi i było to dziwne) . W międzyczasie pojawiły się dwie plamy jakby siniaki o obydwóch stronach ( na wysokości wątroby) Ale cała akcja zaczęła się na jesieni w tamtym roku. Pojawiły się gorączki do 40 stopni bez przyczyny i kaszel , który mnie prywatnie nie dawał spokoju. Lekarka prze sponad 3 miesiące leczyła to na grypę to na anginę ojca ale bezskutecznie. Pojawiły się ogromne bóle jak to się mojemu ojcu wydawało bóle jelita. Po następnych 2 miesiącach wreszcie otrzymał skierowania na badania . Badania nie wyszły najgorzej ( nie pamiętam ) , na prześwietleniu nie wyszły jakieś większe zmiany w płucach , ew. na dole było cos podobno niegroźnego ( to ważne do tego co napiszę pod spodem) . Ale w kolejnym badaniu brzucha lekarz pierwszego kontaktu wyczuł guz na jelicie grubym . Trafił do szpitala z rozpoznaniem guza na jelicie grubym , ale jak się bardzo szybko okazało to nie był guz tylko śledziona. I tutaj kilka słów o niej powiększona ponad dwukrotnie. Ojca zaczęto podejrzewać o marskość wątroby i traktować jak alkoholika .Przyczyniło się do tego to ,że pojawiły się żylaki przełyku. W szpitalu na badaniach spędził 2 tygodnie , pobierano mu szpik do badań i nie ma najprawdopodobniej w nich zmian ( badania zrobione na nasza prośbę w kierunku białaczki). W zeszłym tygodniu wykonano u niego gumkowanie żylaków na przełyku a dzisiaj był u lekarza , który po krótkiej rozmowie stwierdził chłonni aka i wysłał ojca na biopsję .Ojciec jest do tego stopnia zmęczony operacją ,że wybiera się do szpitala dopiero w poniedziałek. Na dzień dzisiejszy wiem bardzo ale to bardzo mało to znaczy są domysły: lekarz twierdzi ,że chłoniak zaatakował już płuca ,wątrobę i śledzionę. Nie wiem co to za chloniak .ale ja jako jego syn ( który ma trochę pojęcia na ten temat a trochę doczytał). Chce wiedzieć jakie są szanse wyjścia w przypadku zaatakowania tych narządów przez chlonniaka. Wiem ,ze jest podane za mało szczegółów ale powiem wprost nie mówię o tym w domu ale bardzo ale to bardzo kiepsko to widzę. I druga rzec z, która interesuje ojca jak wygląda pobieranie biopsji . To tyle na teraz proszę jeśli można na odpowiedzenie na moje pytania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja nas przeraża .Czas mija ( a on w tym przypadku jest najważniejszy) a ojciec do tej pory nie ma nawet zrobionej biopsji. Ponieważ trwa przepychanka pomiędzy hematologiem a chirurgami. Ponieważ hematolog chce aby biopsja polegała na operacji w postaci i pobrania sporego wycinka do badania .A chirurdzy chcą tą sprawę załatwić laparoskopowa. Uważają ,że operacja w tym przypadku jest bezsensowna. Nie wiem już co o tym wszystkim myśleć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.Moja mama również choruje na chłoniaka już jakieś ok 3lat. Lekarze zapewniali ze da się go wyleczyć.Obecnie mama jest po przeszczepie ale kiepsko go znosi.Parę tygodni po było w miarę ok ale od 3 tygodni jest w szpitalu i jest tragicznie.W ciągu całego leczenia chemią czy różnymi zabiegami nie było tak źle jak teraz.Również miała przeżuty na płuca powiększona śledziona a do tego doszła jeszcze cukrzyca.Straciła chęć do życia.Moja mama miała chłoniaka na szyi i z stamtąd pobierali jej wycinek i następnie miała biopsje w Poznaniu która trwała chwilę.Następnie odkryli coś na płucu i także pobierali jej wycinek, później ta śledziona a i jeszcze znaleźli kamienia.Zapewniano nas że chłoniak jest wyleczalny ale już przestajemy mieć nadzieję.Myślę ze chorować powinni tylko zdrowi ludzie ponieważ jak chory pacjent ma znosić te wszystkie chemie zabiegi czy badania.Ja sama jako zdrowa osoba jeżdżąc z mamą na różne zabiegi czy np. badanie PET 5godzin w jedną stronę by lam tak zmęczona że masakra a co dopiero maja mama po chemioterapii czy przeszczepie. Co mama Panu napisać trzeba mieć siłę i przekazać ją tacie a także mieć nadzieję że każdy dzień będzie lepszy.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja choruje na chłonniaka już półtora roku mam córeczke 7 miesięczną musiałam jezdzic do warszawy sie leczyć bo tam lleczą chłonniaka kobietą w ciąży.. a mieszkam w szczecinie. córeczka sie urodziła z mała wagą ale co najwazniejsze zdrowa :) ja na dzien dzisiejszy mam przeżuty na śledzione już a mam dopiero 20 lat .. ale nie poddaje sie mam męża wspaniałego ktory mnie wspiera kocham moje skarby i wiem ze wygram jezeli chce sie zyc to trzeba wstac i walczyc to jest takie uczucie ze zostajesz nowe zycie,masz dla kogo żyć trzeba byc silnym wiem ze czasami jest nam ciezko i płaczemy do poduszki i pytamy sie boga dlaczego to nas trafiło.. ale wiedziec musimy jedno ze co nas nie zabije to nas wzmocni :) trzymajcie sie i wspierajcie swoje osoby ukochane bo one tego bardzo potzebują pozdrawam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej, czytałam że chłoniak bardzo często jest wyleczalny. Paradoks, ale czym bardziej złośliwy tym lepsze efekty leczenia. Więc głowa do góry :-) Mój taka ma złośliwego raka z przerzutami. Najgorsze jest to, że nie wiadomo gdzie jest rak pierwotny. Przeszedł już mnóstwo badań i nic. Najgorsze jest to, że go nie leczą - bo nie wiedzą na co... A stan taty jest kiepski. Pogarsza się, a wycięty węzeł chłonny spod pachy znowu odrósł po dwóch miesiącach, są przerzuty do płuc... Popieram najgorsze jest te wiecznie czekanie...na wizytę u lekarza, na wyniki badań... I ta bezradność, że nic nie można zrobić, a czas ucieka.......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mama zachorowała na chłoniaka zaczęło się od zatok teraz ma przerzuty i jest już po chemii ja wychowuje samotnie dwóch nastoletnich synów i wyjeżdżam do pracy do Niemiec serce mi pęka bo mama jest chora nie wiem co dalej pieniądze to nie wszystko ale bez nich nawet ciężko chorować i jeździć na badania mam jeszcze kochających braci ale i to nie daje mi gwarancji że mama z tego wyjdzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Anna- matka

Lekarka z Wwy J.Sawczuk wypisała moją córkę 14 doby po przeszczepie do domu. Dziewczyna miała lekki kaszel. Nie zrobiono jej prześwietlenia płuc. Po paru tygodniach zmagań z kaszlem postawiono diagnozę atypowe zapalenie płuc.Anitka zmarła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×