Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Swędzenie skóry głowy po operacji guza mózgu oponiaka


Gość IZa

Rekomendowane odpowiedzi

Piotrek, Ty wspierałeś nas, jesteś silnym mężczyzną. Takie doły jakie opisujesz też przechodziłem, tyle, że wcześniej, ale uwierz, Gabi ma rację, dla Ciebie, dla nas, zajaśnieje słonko. Wczoraj pierwszy raz po operacji (16 miesięcy po ) wsiadłem na rower. Trochę było niepewności, jestem słabszy, ale dałem rade, potem poczułem się tak błogo, kolejny krok do przodu, może rzeczywiście u Ciebie to tarczyca? Lepiej się poczujesz zapewne, jak poznasz przyczynę a co do znajomych... widzisz moi nie pozwolili mi siedzieć w domu i patrzeć w sufit, pomogła mi Pani psycholog, przyjaciele.. Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrek, glowa do góry, jeszcze nie raz wsiadziesz na jednoślad :) młody jestes- życie przed Tobą chłopie, najwazniejsze to sie nie poddawac, dostajemy od zycia to, co jesteśmy w stanie udzwignąć, u mnie tez nie koniec przygód, wracam do szpitala, konieczna plastyka płata kostnego bo są komplikacje. Wiec od nowa polska ludowa- znowu łysa, znowu narkoza, znowu leżenie, szwy itd... Ale wierze, ze wkrótce bedzie dobrze, kto wie Piotrek moze nawet pojedziemy na rozpoczęcie sezonu motocyklowego w przyszlym roku :) bo w tym raczej nie dam rady a planowałam, oponiak pokrzyżował plany, ale co sie odwlecze.. Marta , jak to w miejscowym znieczuleniu? operacja na otwartym mózgu bez narkozy? kurcze, zdawalo mi sie, ze tego typu zabiegi bez narkozy to rzadkość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Balbina tez jestem przerażona nie wiem jak lekarz chce to zrobić. Jutro jadę a w piatek operacja. Boje sie jak chol..... Mysle ze jutro mi powiedzą cos wiecej. Dzisiaj chyba nie usne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta - trzymam kciuki, będzie dobrze. Piotrek - dasz radę, po burzy zawsze świeci słońce. Tak jak inni pisali, jesteś młodym facetem, alkohol i imprezy w życiu to nie wszystko, da się bez tego żyć. Co do motocykli, powolutku, czas jak w naszych przypadkach najlepszym lekarstwem. Poza tym wierzę, że jak się czegoś bardzo chce, to się to udaje osiągnąć. Może chcesz pogadać np na gg, tylko wtedy trzeba szybko podać dane, bo usuwają z tego forum takie informacje :D Adam, ja wczoraj przebiegłam kilometr, syn się ze mnie śmiał, bo mało płuca wyplułam - ale to pokazuje, że powoli dam radę, Tak jak my wszyscy. Zdrówka życzę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta...mam nadzieję, ze wszystko ok. Balbina...zawsze się coś kiełbasi wtedy kiedy człowiek ma inne plany. Piotrek...no normalnie kopniak by Ci się przydał. Kształć się pod mechanikę, zawsze możesz przy naprawach szukać pracy tylko musisz uważać...albo jak nie teraz to za dwa lata tym się zająć. Tylko nie marnuj tego czasu na leżenie i martwienie się co dalej. Nie wiesz co będzie dalej. Więc głowa do góry, nie masz ochoty iść na imprezę idź na 2-3h i spadaj jak masz dość.Tylko nie zamykaj się w domu, nie wolno :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Marta powinna niedługo odpisać. :) Kształcić się pod mechanikę mam zamiar. I wiecie co? Nie mam zamiaru zaczynać jakiejś pracy za dwa lata....Jak się mi tylko skończy ta cała renta, to idę do jakiejkolwiek pracy. A nawet i wcześniej. Za tydzień wyjeżdżam ostatnie 8 godzin na prawo na motocykl. I umawiam się na egzamin. Bo tak szczerze to już 3 lata próbowałem je zrobić. A jeżdżenie po drogach nie publicznych już mi się znudziło. Nie mam zamiaru czekać dwa lata. Neurolog widziała płytę z RMI, i powiedziała że tam nic się nie dzieje. Spytała się czy widział ją neurochirurg, bo jak sama powiedział oni się na tym lepiej znają. Widać, że bawią się w jednej piaskownicy, ale innymi zabawki. Wszyscy powtarzają, że to może nie być padaczka. Takie objawy jak ja mam wskazują na padaczkę bardziej skroniową. A loża pooperacyjna jest na płacie czołowym. Objawy przy padaczce czołowej, same z siebie się eliminują. Czyli w zasadzie, w większości nie odpowiada moim objawom. A takie objawy podobne są też do niedocukrzenia, tarczycy i wiele innych. Jak przywieźli mnie do szpitala, to nie zrobili mi właśnie badania na cukier, czy 24 godzinny pomiar ciśnienia. A EEG to na padaczkę, raz że było prawidłowe, a dwa mózg był nie wyspany. No pierwszy atak, był po godzinie jakoś 3. I od tego czasu już nie spałem. A im bardziej obciążony mózg, np. po nieprzespanej nocy to może więcej pokazać w tym badaniu. A EEG zrobili mi jakoś po godzinie 9 może 10. A objawów, rzekomo padaczkowych jest bardzo dużo. No nic, to są moje domysły. Mimo to, i tak pierwsza wersja, jest zawsze brana pod uwagę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem już po i już jestem w domu. Wczoraj wróciłam. oponiak usunięty w całości. 12stego jadę na zdjęcie szwów i od razu odbiorę wyniki badania histopatologicznego. Tak jak pisałam wcześniej miałam operacje przy znieczuleniu miejscowym. Przeżycie niesamowite to piłowanie kości jakies dziwne rozpieranie. Jakas masakra. Przeżyłam ale odpukać jakby sie coś miało jeszcze wydarzyć to chce ogólną narkozę. 2 godziny po operacji już chodziłam po sali. kazdy się dziwił ze tak śmigam. Jestem z siebie bardzo dumna bo czułam niesamowity ból a dałam rade. Teraz odpoczywam w domku chociaż słysze w tej głowie jakies strzelanie pukanie. Dziwne uczucie. Dziekuje wam wszystkim za wsparcie. Piotruś moje autko wymaga generalnego remontu :-) Jestem pewna że nam wszystkim się wszystko poukłada bo przeciez mamy jeszcze dużo rzeczy do zrobienia na tym świecie. Pozdrawiam cieplutko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta, bardzo się cieszę, że już jesteś po wszystkim i już wygrałaś, bo 2 godziny po operacji już byłaś na nogach. Teraz już może być tylko lepiej. Ciekawe w jakim to ośrodku stosują tak nowatorskie metody operacji oponiaka przy znieczuleniu, bardzo to ciekawe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam bylam operowana w Łodzi w Klinicznym szpitalu im Barlickiego. Moj oponiak byl bardzo blisko kości. Podejrzewam ze jakby był gdzies głębiej to chyba lekarz by się nie podjął tak przy znieczuleniu miejscowym. Praktycznie to on za mnie podjął taką decyzję bo ja się bardzo bałam tego znieczulenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta, super że jesteś już po!!! Teraz tylko czas, dojdziesz do siebie , a to że tak szybko chodziłaś po operacji to niewiarygodne dla mnie, gdzie mnie pionizowali dopiero w 3 dobie. Życzę zdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iza chyba się nie da mózgu w kręgosłup znieczulić. Pewnie jakieś magiczne środki wstrzykiwali pod skórę ...dziwię się, że nic nie bolało z tego co wiem kość ciężko znieczulić...i w ogóle podziwiam. Ja bym z nerwów się nie zgodziła, Marta jesteś bardzo dzielna. Oby wyniki były super, gratuluję Ci i trzymaj się zdrowo. Piotrek....no w końcu ktoś Ci tego kopniaka zasadził, ale uważaj z tym jeżdżeniem :) Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta. Wiedziałem, ze szybko odpiszesz. :) Cieszę się, że tak szybko doszłaś do siebie. Ja chodziłem po 5 godzinach, albo po 8. Ale to ze znieczuleniem miejscowym, to naprawdę musiało być przeżycie. W kręgosłup, nie da rady raczej. A kości to mają nerwy? No i oponiak Marty był mały. Co do strzelania w głowie. Ja też to miałem po operacji. Także widocznie tak może być. Ale najważniejsze, że jest już po wszystkim, zabieg był mało inwazyjny, no i jesteś już w domu. I jesteś uśmiechnięta. :) Nawet przez internet to czuję. AMI Nie, nikt mi kopniaka nie zasadził. Postanowiłem, że chociaż tyle zrobię. No i staram się nie mieć czarnych myśli. Jest już trochę lżej. Nie mam już takiego doła, ale wiesz....niedługo mienie rok od operacji i tak od czasu do czasu męczą mnie myśli, że miało być już ok. No cóż, jakoś to będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znieczulenie było w skórę głowy do tej pory nie mam czucia, Jak piłował czaszke to czułam bardzo silne rozpieranie i bolało tez. mało tego na sali operacyjnej leciała przyjemna muzyka tak jak pan doktor obiecał. Może nie są zbyt dobre opinie na temat tego szpitala ale ja po swoim doswiadczeniu będę chwalic i polecać. sama się sobie dziwie że wytrzymałam ten stres. Nerwy i strach były ogromne. Pan doktor cały czas ze mna rozmawiał i grzebał mi w głowie. Przed operacja też myslałam że to niemozliwe ale jednak wszystko da sie zrobić trzeba być dobrej mysli. Piotrek co u Ciebie? Pozdrawiam wszystkich gorąco.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrek kształc sie w tej mechanice bo pisałam o moim aucie wczesniej :-) Dobrze że czujesz mój usmiech bo tak jest. Tak sie bałam a poszło gładko. Teraz ja moge udzielac rad po tym co przeszłam. Dzięki wam wszystkim jestem coraz silniejsza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No mam taki zamiar się kształcić. :D Teraz nawet mam juz jakieś pojęcie, ale nie mam papieru na to. *) Muzyka na sali operacyjnej? To dopiero niespodzianka. :D A nie było Ci zimno? Bo ja jak wjeżdżałem na ten blok, to było tam zimno. A jak się zapytałem dlaczego, to żeby bakterie, czy tam choroby się nie rozprzestrzeniały. Podjechali moim łóżkiem i zaparkowali do takiego specjalnego, jak dobrze pamiętam samo to łóżko, co się operuje jest warte coś koło 500 tys. A twarde było. Ogólnie nie wygodne. Ale ono na kręgosłup też jest, jak robią operacje. Leżę sobie już na tym łóżku. zabezpieczyli mnie aby nie spadł. Pani anestezjolog, poprzyklejała mi coś do klatki piersiowej i wytłumaczyła, że to do badania pulsu. No zaczęli mi zakładać wenflony. Najpierw jeden, po tym drugi, a trzeci to powiedziała pani, że jak sobie będę już spał, żeby nie cierpiał. No i powiedziała, że zaraz podamy maskę tlenową. Z samym tlenem. Jeszcze spojrzałem kątem oka, gdzie było zdjęcie tego oponiaka, i znów myśl, ale to jest duże....Dała mi tą maskę i powiedziała aby sobie spokojnie oddychał. Zapytała się ile ważę, ale to samym początku. No i jak już zakończyli te wszystkie procedury, to powiedziała: a teraz wstrzykniemy morfinę, (o ile się nie mylę) i za 10 sekund uśniesz. I oczy mi się same zamknęły. Poczułem tylko jak mi golą włosy, ale w sumie to bardzo mało mi ogolili tych włosów. Jak pamiętam, to było na tej sali, jedna anestezjolog, dwie, albo trzy asystentki i neurochirurg. Może ktoś jeszcze. Zapytałaś się co u mnie. No w zasadzie to nic. :) To co napisałem wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wyglądało to tak. Rano przed operacją pani pielęgniarka zaprosiła mnie do *tajemniczego pokoju* i powiedziała ze golimy cała głowe. Nie zgodziłam sie na to, ponieważ gdy byłam na prywatnej wizycie u lekarza obiecal ze ogoli tylko kawałek. Jak zawieżli mnie na blok operacyjny byłam strasznie zestresowana. Było tam bardzo zimno tak jak Piotrek opisywałeś. Połozyłam się na stole operacyjnym, przypięli mnie pasami chyba żebym im nie uciekła:) pan doktor wziął grzebień i delikatnie uczesał mi włosy, póżniej zaczął golić, tak jak obiecał tylko kawałek. Poprosił pielęgniarkę aby właczyła muzykę, bo tak chyba chciał żebym nie słyszała tego piłowania, to i tak nic nie dało. Jak pamiętam było to chyba radio VOX FM:). Znieczulenie było bardzo nieprzyjemne. pózniej rozcięcie skóry głowy. Pan doktor rozciągnął ją i przypiął jakimiś *szczękami* Następnie to piłowanie kości. Masakra. Wszystko czułam. Może to nie był jakiś mocny ból ale silne rozpieranie, zapytałam czy jeszcze długo to potrwa to lekarz powiedział że jeszcze trochę i żebym była dzielna. Niesamowity gość. Usnięcie oponiaka, wstawienie spowrotem kości i szycie poszło szybko. cały czas pytali mnie czy dobrze się czuje cały czas zadawali mi pytania a ja z nimi gadałam. Wszystko trwało jakiejs półtorej godziny może trochę dłużej. Teraz juz czuję sie coraz lepiej. Balbina jak twoje samopoczucie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta, witamy wśród byłych oponiakowców :) miejscowe znieczulenie..takie przezycia.. szok, ale jesteś dzielna, kobieto :) !!! Jak sie miewasz teraz? Jak rekonwalescencja przebiega? u mnie cos ostatnio nie bardzo, dziwne bóle głowy, kłucia w miejscu blizny, swedzenie na przemian z bólem, czekam na ustalenie terminu kolejnego zabiegu, zmęczona jestem ostatnio, za duzo chyba robię, albo kondycja słaba, a ktos musi ogarnąc dom, ugotowac itd... W maju robie kontrolny rezonans, zeby upewnic sie, ze pasozyt nie odrasta. Masz juz wyniki histopat? Ami, co u Ciebie? jak naświetlania? Jak sie czujesz? Pozdrawiam wszystkich zaglądajacych i życzę duzo zdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim. Balbinko mnie zostało już tylko 5 naświetlań....25 poszło nawet nie wiem kiedy, ale już niestety jestem bardzo zmęczona. Dostałam też sterydy, głowa mi puchła i czułam się zwyczajnie źle, po nich było lepiej przez tydzień, ale wysiada mi żołądek i stawy kolanowe puchną....do tego jestem tak strasznie słaba, że się męczę jak przechodzę z pokoju do pokoju. Naprawdę jest to straszne obciążenie dla organizmu. Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że popsuły mi się oczy. Lekarz mówi, że to może być chwilowe...ale nie musi. Więc przed powrotem do pracy muszę sobie okulary załatwić. Skończyły mi się badania okresowe i trzeba będzie się każdemu obcemu lekarzowi po kolei spowiadać...a że pracuje przed komputerem.... oczy muszą być ok. Zobaczymy co to będzie po, rezonans mam w czerwcu i powinno być już widać co z tym guzem się dzieje. Podobno może nawet zniknąć...w cuda nie wierzę, będę szczęśliwa jeśli nie urośnie...nie jestem wymagająca. Balbina, a czy lekarze wyjaśnili jakie są komplikacje z tym płatem kostnym? Może troszkę zwolnij tempo skoro się źle czujesz... w ogóle daj znać kiedy ustalisz termin zabiegu, trzymam kciuki żeby to był szybki termin. Marta...jak tak to wszystko opisujesz, to naprawdę twarda babka jesteś. Ja bym spanikowała i na pewno bym sobie nie dała tak zrobić. Za nerwowa jestem :) Trzymajcie się cieplutko, pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy się okazało że nie mogę mieć operacji, miałam mieć radioterapię w CO w Bydgoszczy i też słyszałam o tym że ok pół roku po radioterapii będzie się rozpadać drań. Doczytałam się że Cyber Knife jest rodzajem radioterapii bardziej precyzyjnym i nowocześniejszym (teraz jest jeszcze nowocześniejsze Gamma Knife) i udało mi się, zamiast tradycyjnie 30 czy więcej naświetlań miałam tylko 3 bardziej precyzyjne i o większej sile. Oczywiście bez sterydów się nie obyło). Ale po pół roku niestety nie zniknął. Za 12 dni mam następny rezonans, później jeszcze tylko ok tygodnia czekania na wynik i dowiem się co mam w łebku który mnie nadal boli. Dziwię się ciągle dlaczego powiedziano mi o tym że się będzie rozpadał, ale sądząc po tym co piszesz AMI nie tylko mnie tak mówili, pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Piotrek

A ja tak szybko i krótko napisze. 5 dni temu miałem już trzeci atak. Jak wstałem to nawet nie wiedziałem, że miało to miejsce. Dopiero rodzina mi powiedziała. I coś znowu mi się śniło, jakiś koszmar, to akurat pamiętam....Nie wiem co mi jest. Na razie, nie robiłem żadnych badań. Wyczytałem, że to mogą być napady rzekomo-padaczkowe, ale to się już leczy u psychologa czy tam psychiatry, i bardzo trudno je odróżnić od zwykłej padaczki. Na razie nie mam na to czasu, na badania....Odezwę się za jakiś czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrek, przykro mi, że znowu miałeś atak. Każde z nas się panicznie boi, czy po tym nowotworze nic nam nie zostanie, trzymam kciuki że szybko Ci to przejdzie i będziesz mógł, na ile się da, żyć spokojniej Ewka, no cóż tacy są lekarze. Miesiąc temu pewnej ciotce powiedzieli, że ma raka trzustki, by po miesiącu stwierdzić, że to jednak było zapalenie, a już ją szykowali do wlewów..... brak słów na naszych lekarzy..... Życzę Wszystkim przede wszystkim zdrowia i cieszmy się z pięknej wiosny za oknami Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. Ewka ja miałam operacje po której zapewnili mnie, że wszystko usunęli a potem się dziwili, ze jednak coś zostało...tylko 7cmx1,1,5 cm. Radioterapia na pewno całego guza nie zniszczy jest za duży. Więc ponieważ wiem to wszystko gdzieś już akceptuję swój los, cieszę się każdym dniem...jeszcze nie czuję się dobrze po tym wszystkim tak żeby normalnie funkcjonować, a bardzo bym chciała.... Przed naświetlaniami czytałam o stosowaniu hipertermii na mojego guza o czym wspomniałam mojemu neurochirurgowi...na co on praktycznie mnie wyśmiał (bo to takie dziwne, że człowiek się boi i chce sobie pomóc). Dodam, że metoda ta jest skutecznie stosowana i refundowana przez NFZ (!) w przypadku np. nowotworów prostaty. I wtedy do mnie dotarło, że mój lekarz nic nie wie o układzie odpornościowym i funkcjonowaniu komórek organizmu oni tylko tną i piszą recepty w czym są świetnie wyszkoleni, ale człowiek to nie kawałek mięsa do pokrojenia. Znów narzekam na lekarzy...za dużo mam z nimi styczności ostatnio i to dlatego. Czytam teraz książkę *Ukryte terapie* i polecam każdemu w naszej sytuacji bo można sobie pomóc stosując niektóre porady i uważam, że każdy lekarz powinien ją przeczytać. Piotrek nie masz czasu, ale nie wiesz co się dzieje a zdrowie masz jedno. Nie odpuszczaj diagnostyki, szkoda było by coś przegapić młody jesteś MUSISZ o zdrowie dbać w pierwszej kolejności, na resztę przyjdzie czas. Mała...faktycznie pięknie się robi i trzeba się tym cieszyć. Nic innego nam nie zostało :) Trzymajcie się cieplutko!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość MARTYNA

Cześć wszystkim, Ponad rok temu pisałam tutaj o tym, że wykryto u mnie oponiaka i tętniaka (str. 36). Nie zaglądałam tutaj, bo nie chciałam się &#8222*taplać&#8221* w emocjach, ale dziś przeczytałam wszystko jednym tchem i sama poczułam, że trochę muszę z siebie wyrzucić i może dobrze mi to zrobi bo wracają lekkie napady paniki. Zacznę od tego, że końcem maja zeszłego roku miałam DSA tętnic i okazało się, że coś co wygląda na MR i Tomografie na tętniaka nie jest nim. W szpitalu nie docierało to jeszcze do mnie, poza tym ciężko cieszyć się wśród ludzi, od których słyszysz &#8222*chciałabym być na Pani miejscu&#8221*. W końcu dotarło do mnie, że jeden problem mam z głowy i cieszyłam się, że został tylko guz. Nie odważyłam się na operację, dlatego uważam Was wszystkich za bohaterów. Na moje szczęście mogłam wybrać i nie byłam jeszcze i nadal nie jestem w sytuacji, gdzie operacja jest jedynym wyjściem. Jak czytam o operacji bez usypiania to przechodzą mnie ciarki. Zawsze byłam tchórzem chociaż wiele lęków już przełamałam, ale ile trzeba mieć odwagi, żeby zgodzić się na operacje głowy gdzie słyszysz jak piłują Ci&#8230* Myślę, że świadczy to o niezwyklej sile. Mój guz nie jest duży. Po pół roku od pierwszego rezonansu, czyli we wrześniu 2015 robiłam kontrolne MR i dowiedziałam się, że guz minimalnie urósł. Była to w zasadzie granica błędu, więc trzeba było czekać kolejne pół roku, żeby cokolwiek stwierdzić. No i w kwietniu miałam kolejny rezonans i tym razem nie pozostawił wątpliwości- guz rośnie. Od operacji- tak jak Wam pisałam- jeżeli tylko nie jest to ostateczność, będę się wzbraniać. Lekarze w Warszawie bardzo chętnie i szybko chcieli mnie kroić. Natomiast neurochirurg z Katowic, u którego z resztą leżałam na oddziale w sprawie tętniaka, powiedział, że poleca spróbować cyber knife i jestem już na etapie kwalfikacji. Wszystko wskazuje na to, że będę potrzebowała tylko jednego naświetlania, ale pozostały formalności i dodatkowe badania w instytucie. Wygląda to dobrze, natomiast narastający stres przerzuca się na ludzi w pracy, znajomych, rodzinę, która mimo, że daleko, zbiera baty&#8230* W kolejce na wizytę u onkologa w Gliwicach czekałam 5h. Sama w poczekalni&#8230* Frustracja, niepewność, wzrok ludzi, którzy szukają starszej osoby, z którą przyszłam. Nawet pielęgniarka wywołująca mnie do gabinetu, kiedy przed nią stanęłam i powiedziałam, że to ja, nadal szukała innej osoby. No ale to są takie drobiazki, które się zbierają. Dzisiaj rano nawrzeszczałam na faceta w tramwaju. Zasłużył sobie, bo o 8 rano pił piwo i wrzasnął mi i pani na siedzeniu obok z zaskoczenia proto do ucha (tak dla żartu i zabawy). Obydwie się bardzo wystraszyłyśmy, z tym, że pani obok mnie w stresie zaczęła chichotać, a ja po prostu na cały tramwaj powiedziałam co o tym myślę. Nie poznaję siebie, to już mój któryś wybryk w ciągu 2 tygodni. Brakuje mi cierpliwości i luzu. Dużo ćwiczę, żeby zostawić stres na siłowni, dzięki temu mam mniejsze kłopoty ze snem, ale obrywa się często niewinnym i brakuje mi spokoju wewnętrznego. .. Inną sprawą są bóle głowy, które jak lekarze zgodnie twierdzą, nie są powiązane z guzem, ale właśnie przez nie udałam się po raz pierwszy do neurologa. Ten niestety nadal nie wie z czego one się biorą. Trwają po kilka dni, wchodzą na oko, ucho, odechciewa się od nich życ. Nie pojawiały się przez kilka miesięcy, aż w tym roku w styczniu 3 dni, w lutym znowu kilka dni. I tak co jakiś czas&#8230* w tym tyg ból doprowadzał mnie do mdłości. Doszukuję się przyczyny w stresie. Ostatnio mam też dziwne zawroty głowy przynajmniej raz dziennie, musze o nich wspomnieć na przyszłotygodniowej wizycie u neurologa. Chciałam Was jednak zapytać, czy orientujecie się w skutkach ubocznych cyber knife? Typowa radioterapia jak wiadomo ma skutki uboczne, ale podczas ostatniej wizyty z tego wszystkiego zapomniałam zapytać o tak istoną dla mnie kwestę. Zostałam uświadomiona, że to nie jest tak, że usuną mi guza, bo on tam zostanie, ale powtrzymają wzrost. Jest tu może ktoś po Cyber lub gamma knife kto podzielił by się ze mną swoim doświadczeniem po? Zaraz po, po roku czy po dłuższym czasie? Pozdrawiam Was wszystkich gorąco!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×