Skocz do zawartości
eChirurgia.pl

Rokowania przy raku jelita czwartego stopnia z przerzutami do wątroby


Gość izabela

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, trzy tygodnie temu u mojego taty zdiagnozowano raka jelita grubego po badaniach okazało się że są niestety przerzuty do wątroby tkanki tłuszczowej i do węzłów chłonnych przy pachwinie schował wszystkie dokumenty więc nie wiem nic więcej tylko tyle że jest nieoperacyjny będą się starali cofnąc przerzuty za pomocą chemii i tu właśnie jest moje pytanie czy ma szanse i ile czasu mu zostało po nim nie widac żeby był chory jest w świetnej formie no ale jest na silnych lekach szybko się męczy ale nie poddał sie psychicznie proszę o szczerą odpowiedź i z gory dziekuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety przy tym stopniu zaawansowania klinicznego według rokowań literaturowych praktycznie rzadko, który pacjent dożywa roku. Ale to tylko statystyka książkowa. Zawsze należy mieć nadzieję i walczyć z nowotworem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę , niech ktoś odpowie. Ja też czekam na tą odpowiedź. Tydzień temu u mojej mamy też wykryto ten nowotwór w stanie zaawansowanym z dużymi przerzutami ... A może jednak cud się zdarzy, przecież cudy się zdarzają..., może to tylko zły sen... Mam najukochańszą na świecie mamę !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

prawie trzy lata temu stwierdzono u mnie raka jajnika1c po operacji usunięcia narządów rodnych poddano mnie chemioterapii, Taxol i Carboplatinum po dwóch latach rak odezwał się ponownie, tym razem w wątrobie, po wielu badaniach okazało się, że to nie przerzut z jajnik a z jelita grubego, którego wcześniej nikt nie zauważył. To rak jelita grubego dał przerzut na jajniki i na wątrobę. Jelito jak i wątroba są są nieoperacyjne,jestem po 9 chemiach paliatywnych i stop, ze względu na moje zdrowie przerwano je... nie wiem co dalej i jak daleko... mam 43 lata...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż jak zachorował na raka jelita grubego też był w świetnej formie a już miał przerzut na wątrobie.miał 45 lat.Przeszedł operacje usunięci guza, 10 cykli chemioterapii paliatywnej . Miał 2 stopień zaawansowania. Lekarz prowadzący dał mu rok życia . Mąż żył 2 lata.Po przerwaniu chemioterapii żył jeszcze 8 m-cy. Wiem że nikt nie chce słuchać wyroku ale pan doktor nam powiedział że teraz wielu będzie chciało na nim zarobić różnymi kuracjami ale jak może coś doradzić to on nie radzi wpędzać rodziny w długi bo nie ma kuracji która pomoże jak już są przerzuty na wątrobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam moja mama zachorowała na raka jelita grubego piec lat temu lekarze nie wrozyli jej długiego życia szybko pojawiły się przerzuty na nerkach, watrobie, plucach, głowie i innych naraz ach były rożne momenty kiedy myślałam ze to koniec ona zawsze się zbierała dzisiaj może czuje się gorzej ale walczy i będzie walczyć zatem nie można się poddawac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Elzbieta

Witam, Pani Renato rak jelita się operuje chyba że jest już za późno, wiem bo mój mąż miał operację w grudniu 2009r rak esicy GII T4 No a potem 8 chemii , jak do tej pory wszystko jest w porządku, głowa do góry, bo jak czytam te wszystkie wypowiedzi to widzę że za mało w Was wiary. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Męża babcia lat 74-rak jelita grubego-operacja. Było to 5 lat temu. Potem chemia, po 5 sesji powiedzieli ze szkoda babci męczyć i... chyba jednak cuda się zdarzają.....wszystko się zatrzymało, babci markery nowotworowe spadły, dalszych przerzutów nie ma, wróciła do dawnej wagi i wyglądu. Natomiast zachorowała męża mama. Robiła badania profilaktyczne i okazało się, ze jest mały guzek na jelicie. Usunęli. Było to rok temu, a 2 mce temu okazało się, ze są 3 guzy w wątrobie. Serie badań, badań, badań...szukają, czy gdzies indziej nie ma, nie mają pewności ze to przerzuty z jelita. To wszystko tyle trwa, to jak zły sen, nikt z nas nie może uwierzyć... Natomiast walczymy, walczymy.Wątroba jest operacyjna i nawet nie w głowach nam, ze coś się może jej stać. Nie traćmy nadziei !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, u mojego taty - 53 lata- 3 tyg temu wykryto raka kątnicy, z przerzutami do wątroby. Nic nie wskazywało na to że jest chory, przypadek tylko sprawił że się dowiedzieliśmy że są przerzuty na wątrobę. Były poszukiwania, badania i znaleźli... 4 cm na kątnicy. Od poniedziałku jest w szpitalu, na środę był planowany zabieg. Niestety odwołali, musieli zabrać na blok inną osobę. Jak rozmawiam z ordynatorem to mówi że nie jest to od niego zależne kiedy będzie operacja... więc ok kogo... Ordynator ma dobrą opinię, ludzie go sobie chwalą... ale nasuwa się po takim stwierdzeniu pytanie: A może czeka na kasę.... Załamuję się powoli, tata też zdenerwowany bo chciałby mieć to już za sobą. Nie wiemy co robić.... A żeby było zabawnie to od jutra ordynatora nie ma przez 3 tyg, ma urlop...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich! Na moją rodzinę choroba rownież spadła jak grom z jasnego nieba. Zupełnie bez ostrzeżenia. Pod koniec zeszłego roku moja mama zaczeła się trochę gorzej czuc - gniotła ją wątroba. Z trudem dala sie namowić na usg, ktore wykazało cystę i powiekszenie wątroby no i sie zaczęło. Bardzo mnie to dziwi, ze moja mama jako pielegniarka tak zbagatelizowala swoje objawy, ale coz, nie mozna miec do niej o to żalu. Choc dobrze wiem, że jak ponad 6 lat temu mojemu tacie zdjagnozowano raka jelita grubego to szybciutko odbyła się operacja i pół roku brał chemię, która zniosł bardzo dobrze. Udało się i jest teraz czynnym zawodowo zdrowym wesołym mężczyzną. Ma 54 lata. Niestety tym razem nie wyglada to juz tak wesolo :cry: . Zupełnie jestem już bezradna. zasięgnęłam opini wielu lekarzy w celu potwierdzenia bardzo złych rokowań dla mojej ukochanej przedobrej mamusi, ktora ma dobiero 52 lata. Na samą myśl jest mi niedobrze. Tym bardziej, że choroby po niej nie widać, jest zadbana, wesola i pogodna jak zawsze. Walczy dzielnie. Lekarz dał jej 2 miesiace zycia jakies trzy miesiace temu :*: Oczywiście nie uwierzyłam i dobrze, ze nie przekazalam tej opini mojej rodzinie... Ona co prawda, przeszla na rente zdrowotna, ale robi zakupy, gotuje sprzata... Rozpoznanie: C20 nowotwór złośliwy w stanie rozsiewu do wątroby Adenocarcinoma G2 exulcerans intestini crassi. Rak nacieka na grubość ściany jelita, przechodzi na tkankę tłuszcową przyścienną i dochodzi w pobliże błony śluzoiwej ale jej nie przekracza. wg Astlera i Collera C2pT3N1b Ring proksymalny, ring dystalny oraz luźno leżący w naczyniu fragment jelita wolny od nacieku raka. Stan po paliatywnej resekcji przedniej odbytnicy (udana operacja, bez stomii) Stan po chemioterapii (XELOX) - Progresja W trakcie chemioterapii II rzutu ILF - straszne powikłania - wymioty, biegunka, zaburzenia elektrolitowe. To było w maju tego roku. Spędziła tydzień w szpitalu nic nie jedzac - nerki prawie przestały pracować. Miała się pozbierac i miala nastąpic decyzja co dalej... I tak Byłyśmy z Mamiusią 4 lipca u lekarza onkologa, zrobiono USG i badania Krwi: - USG wątroba powiększona - prawy płat 125 mm w wymiarze ap. Dominuje powiększony lewy płat. Wątroba niejednorodna. Największe ognisko na granicy lewego i prawego płata ok. 58 mm, bez ogniska rozpadu z cechami zwłóknienia centralnie. Poza tym widoczne zmiany w pozostałej części wątroby - obraz stacjonarny. Nie ma cech cholestazy wew. i zewnątrzwątrobowej. We wnęce wątroby powiększone węzły chłonne hypoechogeniczne - progresja :cry: . Reszta dobra. nie ma zgromadzonych płynów. Badania krwi - bardzo dobre - wszytsko wrociło do normy. wątroma pracuje normalnie. Markery CEA znacznie spadły z 470 do 143 No i co jest najważniejsze: je wszystko, ma apetyt, funkcjonuje normalnie - chce juz wracac do pracy... Błagam, powiedzcie mi co ja mam o tym sadzic? Bo rokowania lekarzy juz sie nie sprawdziły :?ale?: i na cale szczeście...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja babcia w lutym 2010 miala operacje. Zdiagnozowano u niej raka jelita grubego 4-tego stopnia. Po operacaji od razu po niedlugim czasie zastosowano chemioterapie. Babcia czuła się dobrze, mimo przerzutów do watroby i prawdopodobnie innych organów nie poddawala się. jeździła na chemioterapię, która trwała do kwietnia tego roku. Po przerwaniu chemioterapii okazalo sie ze sa przerzuty do kości ramieniowej, kosc byla na tyle *zjedzona* ze az ulegla zlamaniu. W czerwcu oparacja. babcia czuła sie coraz gorzej, byla coraz spabsza. Nie wspomne juz ze na radioterapie trzeba bylo czekac miesiac. Na wrzesien ma wyznaczona date tomografii jednak to chyba juz nie ma sensu. Babcia jest w tragicznym stanie, ma niedowlad prawej strony, nie chodzi nie mowi. Nie che zarzucac nic lekarzom, jednak majac karty pacjenta i widzac stan choroby nie powinni odwlekac badan. Moja babcia na tomografie miala czekac od kwietnia do wrzesnia..myśle ze juz nie doczeka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak strasznie mi przykro gdy czytam te wszystkie listy ktore tu piszecie. Moja tesciowa wlasnie umiera...ale mamy nadzieje ze stanie sie cud. Szukam w internecie porad, pomocy, leku...ale chyba jakiejs nadziei najbardziej. Tesciowa zachorowala w 2001 roku po raz pierszy, zoperowali ja, bylo ok, potem w 2005 roku powtornie rak powrocil, zoperowano, bylo ok, w marcu 2011 roku okazalo sie ze przyrzuty sa ogromne, dostalo sie juz do watroby, nerek, lekarze nie daja zadnych szans. Zastosowano chemioterapie..3 sesje, potem lekarze juz nie daja szans. Lezy w domu, nie rusza sie juz , jest zmeczona. Jestesmy zalamani, wspaniala kobieta, cudowna tesciowa . Jestem w 5 miesiacu ciazy...ona tak czekala na wnuka...chyba juz go nie zobaczy :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja starcilam matke od raka watroby 12lat temu, nastolatka bylam. Mama byla 2 tygodnie w szpitalu i 8 dni w domu . Nikt nas nie ostrzegl ze to tak szybko bedzie. Lekarze mowili dni miesiace lata, my oczywiscie jako rodzina slyszeli lata i liczyli ze to beda lata. Mama na koniec nie byla za bardzo swiadoma co sie kolo niej dzieje i nie cierpiala. 2 lata temu stracilam ojca na raka pluc. Mial naswietlania i dostal chemioterapie po ktorej niestety cialo sie poddalo, wydak=je nam sie ze za dlugo lekarze zwlekali z podaniem chemioterapii i byl oslabiony. W tym momencie moja babcia zostala zdiagniozowana z rakiem watroby i sa przezuty wszedzie. Chcialabym wam wszystkim powiedziec ze jest nadzieje ale ja juz nie wierze. Trzeba sie przygotowac na najgorsze a jak sie cud stanie to sie stanie. Powodzenia wszystkim...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Dorota z Warszawy

Witam wszystkich serdecznie, chciałam się podzielić z Wami historią mojej mamy, która niestety nie pokonała raka jelita grubego. Po koniec 2010r. moja mama trafiła do szpitala z ostrym bólem brzucha , gdzie po 12 godzinach na izbie przyjęć została wstepnie zdiagnozowana- znaczny guz i przebicie otrzewnej. Po udanej operacji przeprowadzonej przez cudownego lekarza, który postawił wszystko na jedna kartę i operował do 6 rano, udało sie wyciąć wszystkie zmiany - niestety operacja była na tyle poważna, że zaistniała konieczność wyłonienia stomii. Stan po był ciężki, przygotowywali nas na najgorszy scenariusz . Lekarze określili stopień zaawansowania guza na 4 stadium, co daje dość poważne rokowania . W zwiazku z całkowitym wyniszczeniem organizmu wszystko znacznie trudniej się goiło. Po 2 miesiacach od operacji można było dopiero podać chemię, która jak po kilku tygodniach okazała sie nieskuteczna . Nasze naciski na lekarzy przyniosły rezultat w postaci plastrów z morfiną, bo uważano że moja mama udaje, nic ją nie ma prawa boleć ewentualnie zrosty po operacji. Jak sie okazało, lekarz zlecajacy tomografie nie zaznaczył opcji z miednicą mała tylko ogólna tc brzucha, a ta nie wykazała zmian, dopiero kolejna wykazała nowy guz 6 cm , który prawdopodobnie pojawił sie w trakcie przyjmowania chemii, która była zbyt słaba. Po 10 miesiacach od operacji moja mama zmarła w strasznych katuszach, przytomna do konca . bylismy świadkiem rozpadu guza, meczarni najukochańszej osoby i jedyne co nam towarzyszyło to poczucie bezradności . To co chcę Wam przekazać, to rada - pytajcie róznych lekarzy, korzsystajcie z róznych szpitali, czytajcie wypisy ze szpitala, pytajcie o kazde zdanie, którego nie rozumiecie,czasem nawet warto pojechać na drugi koniec kraju do lepszego osrodka. Mama została wypisana do domu z poziomem kreatyniny ponad 5 , co oznacza niewydolnośc nerek, dopiero moja awantura na oddziale onkologii otworzyła lekarzowi oczy, ze nie jesteśmy laikami, że umiemy czytać i nie damy się zbyć. To moje chamskie zachowanie przedłuzyło życie mojej mamy o 3 m-ce, wiem ,że poniosły mnie emocje, ale wiedziałam, że to jedyny sposób na reakcję z ich strony. Okazało sie, że guz zablokował moczowody i wystarczyło mamie założyć cewniki do nerek , kreatynina spadła do normy. Ostatni miesiąc zycia był tragiczny, pomagało nam hospicjum domowe, ale mama nie chciała kroplówek ani jedzenia, bo rozpad guza był tak okropny, że nie była w stanie jeść a później pic- niestety przy całkowitym kontakcie z otoczeniem. Miała 62 lata .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Moja mama ma 79 lat. 8 lat temu miała operację usunięcia pęcherzyka żółciowego, 3 tygodnie później reoperację - w badaniu histopatologicznym znaleziono 1 (jedną) komórkę rakową. Pobrali wycinki z wątroby - czysto. Mama odtąd jest pod stałą opieką onkologa. Ostatnio była b. osłabiona i miała kłopoty z wypróżnieniami. Została skierowana na kolonoskopię, ale kiedy poszła, miała objawy żółtaczki i lekarz wezwał pogotowie. Mama jest w szpitalu, gdzie dzisiaj znaleziono guz w odbytnicy i jutro mają pobrać wycinek. Cały czas mam nadzieję, że to nie jest zaawansowany rak z przerzutami do wątroby, a np. polip. Moja mama jest najukochańsza na świecie. Pozostaje mi tylko modlitwa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich Wszystkim którzy stracili najbliższych bardzo współczuję:( .Dzis mija 2 rok jak moja mama zachorowała na raka jelita grubego,ma 66 lat -po roku leczenia w LBN wspaniałym instytucie ziemi lub.(tu ironia) przerwała leczenie bo nie dawała rady z podejściem do pacjenta. Nie kontrolowała się przez miesiąc i po miesiącu poszła do lekarki która- odrazy zajęła się nią.Niestety okazało się ,żę miała przerzuty na wątrobę. CEA ponad 300 - dziś jest 90 ale niestety cholery nie chcą dalej ginąć. Mart wie się strasznie co będzie dalej ,mama czuje się zle,chemioterapia ją wykańcza, Gorączkuje,wymiotuje i kreci się w głowie jej.Mozę ktoś wie co jest powodem tego żę komurki nie spadają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich ! Tydzień temu u mojego taty zdiagnozowano raka jelita grubego z przerzutami do wątroby i jeszcze gdzieś. Rodzice nie za bardzo chcą się dzielić szczegółami. Był na badaniach , za 6 dni zaczyna chemioterapie. Ma dopiero 45 lat. Gdy czytam wszystkie wypowiedzi, mam wrażenia jakby ten rak był wyrokiem śmierci i że nie ma już szans na wyleczenie. Czy to naprawdę nie wyleczalne w takim stadium ??? Proszę o szczerą odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyleczalne to na pewno nie jest ale jest nadzieja na lepsze jutro mam tate chorego na raka jelita grubego z przerzutami do watroby IV stopien zaawansowania .Operacja była straszna dla niego i dla rodziny ,po operacji całkowite załamanie organizm totalnie wynisczony dwa miesiace spedził w lózku nie kontaktując sie z otoczeniem , i nagle stal sie cud pewnego dnia poczuł sie lepiej wrócił mu apetyt ,wróciły mu siły i zakwalifikował sie na chemioterapie o której wczesniej lekarze nie chcieli słyszec. teraz jest po dziesiątej chemii przybrał na wadze apetyt mu wrócił jest aktywny moge śmiało powiedziec ze stał sie cud nie wiem jak długo to potrwa ale nie trace nadziei i trwam w modlitwie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiec niestety mój tato zmarł próbowaliśmy wszystkiego. Zmarl dwa lata temu po półtora roku choroby. Tato nigdy sie nie poddal do samego końca. Dostal 24 chemię ale bylo tylko gorzej. Dobrze ze psychicznie dawal rade bo dawai mu pól rok i myślę ze to dzięki uśmiechowi na twarzy zyl z nami rok dluzej. Najgorzej bylo trzy dni przed końcem nie zycze tego koszmaru nikomu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wlasnie pochowalam meza w sylwestra. Mial nieoperacyjnego guza na jelicie z przerzutami do watroby. W lipcu dowiedzielismy sie po kolonoskopii. Tak bardzo chcial zyc i chociaz troche sie wyleczyc. Nie udalo sie. Ale cuda sie zdarzaja bo po operacji obudzil sie i jeszcze przez tydzien byl z nami w kontakcie. Bylam z nim do konca i to jest bardzo wazne. Trzymam kciuki za wszystkich chorych. Nie poddawajcie sie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ukochany mąż ma raka jelita grubego. Jest po resekcji calego jelita z wyłonioną stomią. Przed zabiegiem miał radio i chemioterapę. Po zabiegu 5 serii chemioterapii. Po roku i 3 miesiącach od ostatniej chemii zdaignozowano przerzut do płuc. Jestem totalnie załamana. Nie chce mi się żyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×